Kiedy patrzy się na grę „Miedzianki”, od dłuższego czasu można odnieść wrażenie, że absolutnie nic przed awansem do Ekstraklasy jej nie powstrzyma. Ba, można by wręcz pokusić się o tezę, że musiałaby wydarzyć się jakaś katastrofa, żeby ekipa trenera Łobodzińskiego nie wygrała całej ligi. Jest liderem, ma sporo punktów przewagi w zapasie i pewność, że potrafi pokonać każdego. Nieważne, czy mowa o Widzewie lub Koronie, czy Puszczy albo Skrze. Kibic legnickiej drużyny ma spokój. Żyje w czasach, kiedy Miedź Legnica może zdominować rozgrywki do tego stopnia, żeby swój główny cel wypełnić przedwcześnie.
Jeśli nie teraz, to kiedy? Sami zobaczcie:
12 kolejek do końca i 8 punktów przewagi nad Widzewem. Poza tym dobra pozycja wyjściowa na wiosnę, bo Miedź Legnica zremisowała z łodzianami na wyjeździe w rundzie jesiennej. To samo zdarzyło się w starciu z Koroną. Liderowi tabeli zostały zatem jeszcze dwa kluczowe spotkania na własnym stadionie. Serio, to można tylko zepsuć.
Z drugiej strony prawdopodobieństwo, że Widzew nie wytrzyma tempa Miedzi, jest dość wysokie. Słowem: Widzew może potykać się o własne nogi. Nie jest tak regularny jak „Miedzianka”, która ma serię sześciu zwycięstw z rzędu i zapomniała, czym jest smak porażki. Ostatnio w regulaminowym czasie gry pokonał ją Stomil, a to było przecież 26 września. Od tamtej pory Miedź jest niemal bezbłędna: 11 wygranych, dwa remisy (Chrobry i Widzew). Mowa o wybitnej formie na przestrzeni miesięcy. Trudno się do czegoś przyczepić.
Patrząc na personalia, w Miedzi wszystko się zgadza. Jest bramkostrzelny napastnik. Mamy skutecznych skrzydłowych. Po środku boiska biega być może najlepszy pomocnik w lidze. Defensywa też – oczywiście względem przeszłości – się ogarnęła. No i do Lenarcika w bramce trudno mieć pretensje. Gdy to wszystko sobie zsumujemy, okaże się, że szukanie słabych punktów w legnickiej ekipie to rzecz robiona trochę na siłę.
Dadełło: – Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni wynikami Miedzi
Miedź Legnica pod okiem Łobodzińskiego ciągle się rozwija
Imponuje przede wszystkim fakt, jak poszczególni piłkarze rozwinęli się pod okiem trenera Łobodzińskiego. Taki Patryk Makuch rozgrywa sezon życia i możemy być niemal pewni, że latem zakręcą się wokół niego kluby Ekstraklasy. – Cały czas dodatkowo pracowałem, zostawałem po treningach i na siłowni. Może dopiero teraz efekty tej pracy się ukazują. Poza tym zostałem obdarzony pełnym zaufaniem przez trenera Łobodzińskiego. Dużo też daje mi indywidualna praca z trenerem Bellą, który ciągle mi uświadamia, w czym mogę się jeszcze doszkolić – mówił nam o swoim rozwoju napastnik, który ma już na koncie 10 goli i 6 asyst po 20 meczach.
Idąc dalej, mamy Mijuskovicia, który też wskoczył na poziom, jakim nigdy wcześniej nie brylował. Ma już 4 gole i 2 asysty w tym sezonie. Cały ten dorobek przypadł na okres, kiedy Czarnogórzec otrzymał opaskę kapitana. To nie przypadek: – Jestem dumny, że klub dał mi taką możliwość. Tym bardziej, że jestem obcokrajowcem, choć w tej szatni czuję się jak Polak i koledzy tak na mnie patrzą. Mogę nawet powiedzieć, że czuję się jak w domu, jakbym spędził w Legnicy już wiele lat. Uważam również, że rozgrywam swój najlepszy sezon w Miedzi. Trener mi ufa, a to dobrze na mnie działa – opowiadał Mijusković na łamach Weszło.
Nie można też nie wspomnieć o roli Domingueza, którego wytypowaliśmy do najlepszej jedenastki za rundę jesienną 1. ligi. Wtedy Szwajcara określaliśmy również jednym z najlepszych zawodników tych rozgrywek. Był ku temu szereg argumentów. Letni nabytek „Miedzianki” to kreator i pomocnik box-to-box w jednym, jakiego Legnica być może nie widziała nigdy. Na wiosnę asysty lub bramki jeszcze nie zanotował, ale łącznie wziął już udział w dziesięciu trafieniach zespołu. To niemało, zważywszy na charakterystykę piłkarską Maxime’a. To gość, który bierze na siebie obowiązki ofensywne i defensywne. I, jak usłyszeliśmy przy okazji dokonywania transferu przez klub, wściekły pies z finezją, któremu siły do biegania się nie kończą. Owszem, komuś takie określenia mogą wydać się lekko przesadzone. Ale wystarczy obejrzeć kilka meczów Miedzi, żeby zrozumieć takie opinie.
Nawet Maciej Śliwa, który jak dotąd w Miedzi nie grzeszył skutecznością, ma wyraźny wpływ na wyniki. Ostatnie sześć meczów w jego wykonaniu to cztery gole i dwie asysty, a więc już najlepszy dorobek na seniorskim poziomie. To wymowne.
W Miedzi wszystko się zgadza. Nic, tylko wygrywać
Generalnie trudno znaleźć piłkarza wśród tych regularnie grających, pomijając Kamila Zapolnika, który obniżyłby loty względem przeszłości. Co również istotne, nie obserwujemy takich sytuacji, kiedy jeden kluczowy zawodnik się zatnie i z tego rodzi się problem. Najlepszy przykład? Krzysztof Drzazga. Dzisiaj już nikt nie pamięta, że w pierwszych pięciu meczach sezonu 26-latek wręcz rozwalał ligę. Pięć goli i dwie asysty, forma znakomita. Szkoda kontuzji więzadeł, bo z byłym zawodnikiem Wisły Kraków „Miedzianka” mogłaby być dzisiaj jeszcze silniejsza.
Do pewnego momentu pod znakiem zapytania stała siła wahadeł czy boków obrony. O ile Carlos Julio Martinez po prawej stronie zazwyczaj gwarantował względny spokój, o tyle głosy z wątpliwościami padały w kierunku Juricha Caroliny. Ale czas pokazał, że reprezentant Curacao też potrafi ogarnąć się w tyłach, a pod bramką rywala w końcu dodać coś ekstra (piękny gol ze Skrą). Z przeciwnej strony pojawił się natomiast Gammelby, czyli potencjalny kozak w skali 1. ligi. Już zdążyliśmy zobaczyć w dwóch pierwszych jego meczach, że Duńczyk będzie w stanie się bawić się na zapleczu Ekstraklasy. Liczby w postaci bramek czy asyst to kwestia czasu.
Opisując to wszystko, można dojść do prostego wniosku. W Miedzi wszystko się zgadza. Większość letnich transferów sprawdziła się. Zmiana formacji na czwórkę obrońców po porażce ze Stomilem Olsztyn też zdała egzamin. Piłkarze pod wodzą trenera Łobodzińskiego się rozwijają. Defensywa jest zaskakująco szczelna jak na „standardy”, do których Miedź nas przyzwyczaiła (tylko 16 goli straconych i czyste konto średnio co drugi mecz). No i do ofensywy także nie da się przyczepić, bo legniczanie strzelają prawie dwie bramki na mecz. Nie widzimy powodów, dla których coś w walce o mistrzostwo 1. ligi miało się wysypać. Miedź Legnica jest po prostu najlepszym zespołem na zapleczu Ekstraklasy. Zasłużyła na to miano. Idzie po swoje. No i dzisiaj chyba już nikt nie ma wątpliwości, że wybranie Wojciecha Łobodzińskiego na stanowisko trenera było strzałem w dziesiątkę.
WIĘCEJ O PIŁKARZACH MIEDZI LEGNICA:
- Carlos Julio: – Barcelona to fikcja. Gdy odejdziesz z La Masii, uczysz się, jakie jest życie
- Hit transferowy w 1. lidze. Miedź Legnica ściąga piłkarza mistrza Danii
- Dominguez: Zakaria? Nie był najlepszy. W Genewie mieliśmy talenty, ale i łatkę leniów
- Makuch: Zawsze chciałem być tak pracowity jak Cristiano Ronaldo!
- Mijusković: Czego mam się bać? K*rwa, grałem na Lewandowskiego
Fot. Newspix