Reklama

Fantastyczny Kevin De Bruyne. Derby Manchesteru dla Obywateli

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2022, 20:26 • 4 min czytania 3 komentarze

W Manchesterze nie wydarzyło się dzisiaj nic niespodziewanego – zespół Pepa Guardioli zaprezentował nam po raz kolejny popis swoich umiejętności. Mogliśmy zastanawiać się przed spotkaniem, w jakim stopniu wynik derbów wpłynie na tabelę Premier League i czy obecni mistrzowie Anglii nie wpadną po nich w niemałe tarapaty. Nic z tych rzeczy, to goście z Old Trafford znacznie pogorszyli swoją sytuację w lidze. 

Fantastyczny Kevin De Bruyne. Derby Manchesteru dla Obywateli

MANCHESTER CITY – MANCHESTER UNITED 4:1. Kevin De Bruyne? Artysta

Gdybyśmy po sezonie rozdawali coś na zasadzie filmowych Oscarów i przyznawali nagrodę za najlepszy występ w trakcie jednego meczu, bardzo blisko jej zdobycia za swoją dzisiejszą dyspozycję byłby Kevin De Bruyne. Często mamy do czynienia z piłkarzami, którzy świetnie wypadają na tle gorszych rywali, a znikają w trakcie największych hitów. Trudniej jednak wymienić tych, którzy w tych najtrudniejszych meczach wchodzą na najwyższe obroty. Bez wątpienia jednym z nich jest właśnie de Bruyne.

Belg najwięcej bramek w Premier League zdobywał w pojedynkach z Chelsea i Arsenalem, z którymi trafiał do siatki pięciokrotnie. Cztery gole strzelił przeciwko Southampton, a trzy z West Hamem, Tottenhamem i Manchesterem United. Zestaw godny pozazdroszczenia. Spośród największych angielskich klubów na liście brakuje tylko Liverpoolu.

Jeszcze przed dzisiejszym meczem brakowało na niej również Czerwonych Diabłów. Dwie z trzech bramek przeciwko temu rywalowi Belg strzelił właśnie dzisiaj. Do tego zanotował jeszcze cudowną asystę. Biorąc pod uwagę również rangę spotkania, zaprezentował występ wręcz z kosmosu:

Reklama
  • 2 gole,
  • 1 asysta,
  • 64 kontakty z piłką,
  • 93% skuteczności podań,
  • 5 kluczowych podań,
  • 4 strzały celne,
  • 2 strzały zablokowane.

Nie musiał specjalnie wołać o piłkę i na siłę próbować ciągnąć zespół. Czasami cofał się w cień, a gdy już piłka trafiała pod jego nogi, to zawsze prezentował coś specjalnego. Piłkarz stworzony do wielkich spotkań. Taki, który męczy się ze słabszymi rywalami, gdy musi występować na bocznej scenie. Uwielbia mecze, które przykuwają uwagę kibiców w całej Europie. Gdy po drugiej stronie barykady stają przeciwnicy na podobnym poziomie.

MANCHESTER CITY – MANCHESTER UNITED 4:1. Bezradność gości

Oczywiście warto pochwalić większą liczbę piłkarzy gospodarzy, ale naprawdę nie byłoby możliwości opowiedzenia o tym spotkaniu, bez zachwycania się nad De Bruyne. Nagrodę za rolę drugoplanową rzutem na taśmę zgarnął za to Riyad Mahrez. Algierczyk był zupełnie niewidoczny przez pierwszą część spotkania, ale na tym polega fenomen zespołu Guardioli, że jest on w stanie ukryć tak długą słabszą dyspozycję jednego z jego członków.

Przebudzenie Mahreza nastąpiło dopiero po przerwie. Finalnie uzbierał on tyle samo bramek co De Bruyne, ale nie kierujmy się suchą matematyką przy ocenianiu wkładu w mecz danego zawodnika. Niemniej dwie bramki w derbach to dwie bramki w derbach. Algierczyk najpierw wykończył cudowne dośrodkowane Belga z rzutu rożnego, a w doliczonym czasie gry urwał się obrońcom i huknął w kierunku bramki de Gei. Hiszpański bramkarz przyjął piłkę na twarz, co nie uratowało go przed ostateczną kapitulacją. Obrazek ten jest najlepszym podsumowaniem całego spotkania. Piłkarski nokaut.

Zdecydowanie w innych nastrojach trzeba wypowiedzieć się na temat podopiecznych Ralpha Rangnicka. Dzisiejszy występ nie przyniósł im tak naprawdę żadnej korzyści. Ciężko zapisać jakikolwiek plusik przy nazwisku któregokolwiek z piłkarzy Czerwonych Diabłów. Jeżeli musielibyśmy wybrać na siłę najlepszego zawodnika każdego z zespołów, postawiliśmy pewnie na Jadona Sancho. Wątpliwe jednak, by strzelony przez niego gol w jakimś stopniu poprawił mu odbiór całego spotkania.

Znamienne były ostatnie minuty, w których kibice gospodarzy zgromadzeni na Etihad Stadium głośnym okrzykiem cieszyli się z każdego celnego podania swoich zawodników. A było ich naprawdę sporo, bo zrezygnowani goście nawet nie ruszali do wyższego pressingu. Zupełna deklasacja.

Podopieczni Guardioli wykonali więc kolejny krok w kierunku mistrzostwa Anglii, trzymając dystans nad drugim Liverpoolem. Jakkolwiek mocny cios chcieliby wyprowadzić The Reds, nie jest on w stanie złapać zasięgiem Manchesteru City, który ma nad nimi sześć punktów przewagi i jeden mecz rozegrany więcej.

Reklama

Dużo gorsze nastroje będą za to panować w klubowych budynkach Manchesteru United. Ten po zwycięstwie Arsenalu ląduje na piątej pozycji w tabeli Premier League, mimo że rozegrał aż o trzy mecze więcej od będących przed nimi Kanonierami. Wyścig po Ligę Mistrzów robi się więc dla nich coraz trudniejszy i wzrasta prawdopodobieństwo, że zatrudniony latem nowy menedżer Czerwonych Diabłów będzie mógł w swoim pierwszym sezonie pracy skupić się na lidze.

MANCHESTER CITY – MANCHESTER UNITED 4:1

K. De Bruyne 5′, 28′, R. Mahrez 68′, 90′ – J. Sancho 22′

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Komentarze

3 komentarze

Loading...