W czasie, gdy wszyscy skupiali się na hicie pomiędzy Paris Saint-Germain a Realem Madryt, drużyna Pepa Guardioli wykonała plan założony na pierwsze spotkanie fazy pucharowej Ligi Mistrzów w tym sezonie. Wykonała go nawet z nawiązką, bo wynik 5:0 na wyjeździe nie pozostawia żadnych złudzeń. Piłkarze Sportingu byli dzisiaj na boisku w roli statystów.
Piłkarze z Etihad są stawiani w roli faworyta Ligi Mistrzów i wykazują wszelkie predyspozycje, by to miano utrzymać jak najdłużej. Zdominowali jedną z najsilniejszych lig piłkarskich na świecie i praktycznie nie pamiętają ostatniej doznanej porażki na którymkolwiek z frontów. Ostatnie większe problemy z odnoszeniem zwycięstw, jeżeli tak możemy to nazwać, mieli właśnie w Lidze Mistrzów w meczach wyjazdowych. W ten sposób polegli w Paryżu i Lipsku. W Lizbonie ani przez sekundę nie byli zagrożeni poniesieniem porażki.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC
Pierwsza część spotkania stała pod znakiem wyciągania piłki z siatki przez Antonio Adana. Nie byliśmy jednak świadkami huraganowych ataków ze strony Obywateli. Zdarzały się mecze Premier League, w których znacznie mocniej “siadali” na rywalach i nie dawali im zaczerpnąć tchu. Dzisiaj w Portugalii byli wyjątkowo spokojni. Wraz ze spokojem szła jednak chirurgiczna precyzja i konsekwencja. Do przerwy oglądaliśmy z ich strony pięć celnych strzałów na bramkę, w tym cztery bramki. To pierwszy przypadek w historii fazy pucharowej Ligi Mistrzów, gdy drużyna przyjezdna potrafiła prowadzić do przerwy różnicą aż czterech trafień.
Jeżeli jacyś Portugalczycy zagrali dzisiaj dobre spotkanie, to tylko ci z herbem Manchesteru City na koszulce. W barwach Obywateli wystąpiło ich dzisiaj trzech, a łącznie po ich stronie zagrało czterech wychowanków Benfiki, którzy rzecz jasna nie przypadli do gustu publiczności zgromadzonej na Estadio Jose Alvalade. Od pierwszych minut mogliśmy wysłuchiwać gwizdów, gdy tylko przy piłce byli Ederson, Ruben Dias, Joao Cancelo i Bernardo Silva. Kocia muzyka z trybun nie płynęła jednak zbyt długo.
Gdy Bernardo Silva huknął pod poprzeczkę, publiczność nawet nie zdążyła zagwizdać, zanim piłka zatrzepotała w siatce. Portugalczyk jeszcze przed przerwą trafił do siatki po raz kolejny, a na początku drugiej połowy mógł przez chwilę cieszyć się z hat-tricka. Wówczas kibice Sportingu mogliby się naprawdę zniechęcić i przestać reagować na jego kontakty z piłką. Ostatecznie Silva nie zabierze piłki do domu, bo znalazł się na minimalnym spalonym, przez co gol został anulowany. To pokazuje jednak, że wynik mógł być jeszcze wyższy.
Oprócz Portugalczyka do siatki trafili także Riyad Mahrez, Phil Foden oraz Raheem Sterling. Ozdobą spotkania było trafienie tego, który w poprzedni weekend zdobył hat-tricka w spotkaniu z Norwich. Dzisiaj popisał się cudownym strzałem w samo okienko.
OMFG STERLING WHAT A GOAL pic.twitter.com/V9ubnzA6x2
— Shaqa 🐣 (@Shaqaham) February 15, 2022
Gospodarze nie mieli tego wieczoru zupełnie nic do powiedzenia. Dopóki wynik nie był jeszcze tak wysoki, starali się wychodzić z jakimiś akcjami, ale nie kończyły się one celnymi strzałami. Tych zabrakło z ich strony przez cale dziewięćdziesiąt minut. Kibice mimo wszystko postanowili zapewnić im owacje na stojąco w ostatnich minutach spotkania. Możemy to jednak traktować jako swego rodzaju pożegnanie z Ligą Mistrzów. Do 9 marca mogą oni mówić, że ich drużyna wciąż jest w tych rozgrywkach. Wtedy przyjdzie czas na wyjazd na Etihad i moment pożegnania się z europejskimi pucharami. Piłkarze City, choć tego oficjalnie nie przyznają, mogą już czekać na rywala w ćwierćfinale.
Weź udział w konkursie i wygraj bilety na rewanż Real – PSG!
SPORTING – MANCHESTER CITY 0:5
R. Mahrez 7′, B. Silva 17′, 44′, P. Foden 32′, R. Sterling 58′
Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:
- Manchester City faworytem do zdobycia Ligi Mistrzów. To wreszcie sezon Guardioli?
- Bellingham, Haaland, Pedri i reszta. Najwięksi nieobecni fazy pucharowej Ligi Mistrzów
Fot. Newspix