Olivier Giroud od zawsze był dość specyficzną postacią w świecie piłki. Oczywiście nie ze względu na kontrowersyjne wyczyny poza boiskiem, a status piłkarski, który nie jest do końca jednoznaczny. Z jednej strony Francuzowi nie raz zarzucano brak regularności strzeleckiej czy fakt, że nigdy nie będzie na swojej pozycji zawodnikiem topowego formatu. Kiedy indziej mówiono, że jest zbyt „drewniany”, czy że jego reprezentacja ma zdecydowanie lepszych piłkarzy na tę pozycję. Ot, Giroud po prostu zawsze był podważany i musiał coś udowadniać, mimo że wiele razy potrafił wcielać się w kozaka. Poza tym mowa przecież o gościu, który starzeje się całkiem nieźle. I to rzecz w jego karierze kluczowa, bo takich napastników nie znajdziemy w co drugim klubie z czołówki Europy.
Ba, chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że Olivier Giroud to być może jeden z najbardziej niedocenianych graczy w ligach europejskich. Mimo że w swojej karierze trochę fajnych trofeów indywidualnych i zespołowych uzbierał, wciąż można odnieść wrażenie, że wielu kibiców nie użyłoby w jego kontekście stwierdzenia „klasowy napastnik” lub „ogniwo przydatne zespołom walczącym o mistrzostwo kraju czy inne puchary”. A tak właśnie jest – Giroud sprawdził się zarówno w Arsenalu jako klubie z drugiej półki, oraz Chelsea, w której wyraźnie przyczynił się do zdobycia Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej. Teraz natomiast robi dobrą robotę w Milanie, co, patrząc z szerszej perspektywy, nikogo dziwić nie powinno.
Zaraz 36 lat na karku, a regularność i wpływ na zespół wciąż godny pochwały
We wrześniu Olivier Giroud skończy 36 lat. Licznik Francuza jest już zatem mocno nabity, bo do kolejnych urodzin powinien przebić granicę 600 meczów w karierze. W tym czasie wieloletni napastnik Arsenalu nastrzelał 229 bramek i zaliczył 87 asyst. Może nie są to liczby robiące wrażenie tak jak choćby dorobek Roberta Lewandowskiego czy Luisa Suareza, którzy mają więcej udziałów bramkowych niż rozegranych spotkań. Ale nadal trzeba Giroud docenić, bo ani przez większość przygody z piłką nie miał tak dobrych partnerów na boisku jak podana dwójka, ani nigdy nie wskoczył na podobny pułap umiejętności. Ot, zwyczajnie nie miał w sobie tej skali talentu, a mimo to strzelił do tej pory masę ważnych bramek i nie tylko.
Mówimy o napastniku, który w swojej karierze stoi na poziomie gola lub asysty średnio co 115 minut. Dla porównania najlepsi w swoim fachu w ostatniej dekadzie: „Lewy” 81 minut, Suarez 75. Owszem, zupełnie inna bajka, ale nie jest tak źle, jak niektórym może się wydawać. Tym bardziej, że Giroud to gwarancja określonej liczby goli. Odkąd Francuz gra w najwyższych ligach, przed 30-stką tylko dwa razy zdarzyło mu się nie wykręcić dwucyfrówki. Ba, w Montpellier i Arsenalu miał sezony, w których wyłącznie samych trafień do siatki było ponad 20.
Zajmijmy się jednak tym, co dzieje się w karierze Giroud po ukończeniu 30. roku życia. Nie wygląda to już co prawda tak imponująco, acz to wszystko trzeba jeszcze rozłożyć na czynniki pierwsze. Dochodzi tutaj istotny wpływ przy zdobywaniu trofeów i wagę bramek.
Olivier Giroud po trzydziestce:
- 2016/2017 (Arsenal): 16 goli, 7 asyst (gol lub asysta co 78 minut)
- 2017/2018 (Arsenal/Chelsea): 12 goli, 3 asysty (co 150 minut)
- 2018/2019 (Chelsea): 13 goli, 12 asyst (co 85 minut)
- 2019/2020: 10 goli, asysta (co 128 minut)
- 2020/2021: 11 goli (co 107 minut)
- 2021/2022 (Milan): 8 goli, 2 asysty (co 125 minut)
No więc – w przypadku tego piłkarza wypracowanej „dyszki” na przestrzeni sezonu zawsze można się spodziewać. Oczywiście trzeba pamiętać, że to przez sporą część czasu był gracz rezerwowy, nie pierwszoplanowy strzelec. Swego rodzaju uzupełnienie, które akurat w reprezentacji, od Euro 2016 do 2021 roku, było nieocenione. Z jednej strony w tym okresie francuski napastnik zanotował 26 bramek i 6 asyst, a z drugiej dał się zapamiętać bardzo pozytywnie na mundialu w Rosji jako „dziewiątka”, która nie strzeliła ani jednego gola. Gdyby ktoś wówczas patrzył na Giroud tylko przez pryzmat liczb, mógłby powiedzieć, że po prostu dał koszmarny występ na wielkim turnieju. 546 minut, jedna asysta. Sęk w tym, że na tym polegała cała magia w układance trenera Deschampsa. Giroud ściągał uwagę obrońców, a Griezmann czy Mbappe siali popłoch. To była taktyka, która dała francuskiej kadrze trofeum, a Giroud był niezwykle istotną tego częścią.
To samo miało miejsce w Chelsea i Arsenalu. Nawet gdy Giroud nie mógł liczyć w ostatnich latach na regularną grę w Premier League, w innych rozgrywkach był nieoceniony. Wystarczy wspomnieć dwa sezony w ekipie „The Blues” – 2018/2019 i 2020/2021. W tym pierwszym, kiedy Chelsea wygrała Ligę Europy, wyglądał tak:
Z kolei udział w zdobyciu przez Chelsea Ligi Mistrzów wyglądał następująco: gol w 90. minucie na 2:1 z Rennes na wyjeździe (4. kolejka w grupie), cztery gole z Sevillą kolejkę później, jedyne trafienie przeciwko Atletico Madryt w Hiszpanii. Mniej okazale niż dwa sezony wcześniej, ale wciąż – to była całkiem porządna cegła w budowaniu sukcesu na arenie europejskiej.
Olivier Giroud w Milanie. Złoty interes za milion euro
Mimo że Giroud raczej na takiego nie wygląda, trzeba mu przyznać, że z wiekiem stał się bardziej wielowymiarowym napastnikiem. Gole skorpionem, przewrotką, głową, podcinką czy nawet z dystansu to jedno. Do tego dochodzą jeszcze firmowe zagrania piętą plecami do bramki, o których wie każdy, ale co z tego, skoro nie za bardzo da się je powstrzymać. Poza tym wychodzenie z pola karnego do mądrego rozegrania piłki, praca w defensywie i niemal perfekcja w rzutach karnych (22 strzelone na 23 w karierze klubowej). Aha, no i wykorzystywanie swoich warunków fizycznych, kiedy zespół potrzebuje zagrać na tzw. ścianę lub musi powierzyć komuś piłkę na dłużej – pod tym względem absolutna czołówka w Europie. Da się nawet zauważyć podobieństwa do Roberta Lewandowskiego.
Sumując to wszystko i oglądając Giroud w akcji, można pokusić się o tezę, że starszy Giroud to piłkarz o wyjątkowym zasobie piłkarskiego IQ. Brakuje mu dynamiki, szybkości i elastyczności poza polem karnym, co czasami mocno daje się we znaki, ale w strefie największego zagrożenia dla rywala to najwyższy poziom wśród napastników. Przekonują się już o tym kibice Milanu, którym Francuz dał już kilka pokazów. W Serie A ustrzelił dublet z Cagliari (4:1), zwycięskiego gola z Torino (1:0), zaliczył gola i asystę przeciwko Romie (3:1), a kilka dni temu dwukrotnie skarcił Inter (2:1). W Pucharze Włoch strzelił Genoi gola na wagę dogrywki, którą Milan wygrał.
Stan na 9 lutego 2022 roku: Giroud dziewięć razy wychodził na włoskie boiska w podstawowym składzie i siedem razy dawał wtedy coś ekstra. Tu nie trzeba wiele dodawać. Okej, złośliwi mogliby powiedzieć, że właściwie nie zaistniał w fazie grupowej Ligi Mistrzów, i o ile to prawda, o tyle cała ekipa trenera Piolego nie dojechała na mecze z elitą.
Olivier Giroud w Milanie:
Giroud napastnikiem i wzorem, który mógłby przydać się wszędzie
Z czego to wynika, że Giroud tak dobrze odnajduje się na włoskich boiskach i być może zagra jeden z najlepszych sezonów od dawna, położy swego rodzaju wisienkę na torcie? Choćby z faktu, że odpowiednie zarządzanie atutami tego piłkarza to klucz. Francuz nigdy nie był szybki, więc i tak wiele do stracenia nie miał, a z wiekiem mógł stawać się coraz bardziej pewny siebie, doświadczony i po prostu mądrzejszy. Jak widać do tej pory, Stefano Pioli trafił do swojego podopiecznego, tuszuje jego wady. Sam piłkarz zaś doskonale zdaje sobie sprawę, że to jego ostatni rozdział na najwyższym poziomie. Rozdział, który trzeba skończyć z rozmachem.
– Pomyślałem sobie, że to byłoby fantastyczne zakończenie mojej kariery w Europie, kiedy założę koszulkę Milanu. Kiedy tutaj jestem, czuję moc historii, jaka stoi za tym klubem. Spotykałem Andrija Szewczenkę wiele razy i zawsze mu mówiłem, że był dla mnie bohaterem. Śmiał się, ale i tak chciałem jego podpis na mojej koszulce! – opowiadał Giroud po przejściu do Mediolanu.
Frank Lampard mówił o Giroud, że to profesjonalista absolutny. Podejście do życia, ciężka praca, ambicja – top. Sam Giroud natomiast coraz chętniej wypowiada się w mediach w taki sposób, że dla niejednego kibica mógłby zostać autorytetem. Ostatnio wspomniał, że kibice Arsenalu czy Chelsea zaczepiają go na ulicy i dziękują za to, co zrobił w ich barwach. Co jak co, ale 144 gole i 55 asyst w obu tych klubach to nie byle jaki wyczyn. Tony Cascarino, były piłkarz Chelsea, powiedział nawet, że to jeden z najlepszych importów w historii Premier League. Gary Lineker z kolei nie miał wątpliwości, że to bardzo niedoceniany gracz, którego aspekt inteligentnego poruszania się po boisku stoi na najwyższym poziomie. Stefano Pioli przyznał jeszcze, że to gość o ambicji, którą rzadko spotyka się u piłkarzy w takim wieku.
W kwestii Oliviera Giroud jedno jest pewne – jego osiągnięcia, w tym przede wszystkim wpływ na zdobycie 11 trofeów, w pełni doceni się dopiero po dłuższym czasie. Natomiast jeśli już teraz ktoś zdecyduje się to zrobić, warto zajrzeć na włoskie boiska, gdzie Francuz realnie walczy o mistrzostwo kraju. Można wręcz powiedzieć, że za chwilę się spłaci. Milan wydał na niego zaledwie milion euro latem 2021 roku. Milion za człowieka, którzy przez dwa sezony (koniec kontraktu w 2023 roku) jest w stanie zdziałać na tyle dużo, żeby zapisać się głęboko w sercach kibiców. Żaden to wirtuoz, ale na pewno wzorowy przykład na to, jak można całkiem sprawnie konsumować swoją karierę mimo ograniczonych możliwości. Karim Benzema to nigdy nie był, ale w swojej klasie i konkretnej specyfice nawet w wieku 35 lat potrafi robić wrażenie. A im dalej w las, tym wcale nie musi być znacznie gorzej.
WIĘCEJ O MILANIE:
- Barcelona i nie tylko. Najwięksi przegrani fazy grupowej Ligi Mistrzów
- Wszyscy w niego zwątpili, pokazał, że się mylili. Simon Kjaer
- Juventus i Milan w walce o Ligę Mistrzów. Włoski klasyk znów ma znaczenie
Fot. Newspix