Dwadzieścia trzy lata na karku. Status wizytówki programu Pogoń Future. Dumna rola najmłodszego kapitana w polskiej lidze. Prawie sto trzydzieści rozegranych meczów na ekstraklasowych boiskach. Sensacyjne powołanie do reprezentacji Polski na koncie. Sebastian Kowalczyk nie jest pierwszym lepszym grajkiem, a jednak mamy wrażenie, że cierpi trochę na syndrom monotonii solidności, ponad którą wcale nie tak łatwo mu się wzbić.

Pod górkę
Za nastolatka skreślono i pomijano go, bo głową sięgał rówieśnikom do łokci. Już w Pogoni usłyszał od Rafała Janasa, że „Seba, do ciebie trenerzy długo się przekonują”. Po awansie do pierwszej drużyny, już po pierwszych meczach z opaską kapitana na ramieniu, przeczytał w internecie komentarz, że „Kowalczyk to małpa, która robi z siebie pajaca w szatni”, bo na każdych kulisach po wygranych meczach zarzucał klubowe przyśpiewki. W październiku 2020 roku zarzucaliśmy mu kiepską efektywność, jak na ofensywnego piłkarza, który trochę już w tej Ekstraklasie pograł. Powoli kończył mu się mandat młodego-zdolnego i do tego charakternego chłopaka, który może pozwolić sobie na labilności i wahania formy. Śrubował wówczas passę meczów bez gola (32 spotkania i 2752 minut pustych przebiegów) i faktycznie wydawało się, że jego rozwój przyhamował w niezbyt elegancki sposób.
Nie miał lekko.
Właściwie, jak tak sobie rachujemy, to do tej pory Sebastian Kowalczyk zawsze miał trochę pod górkę. Kiedy zawziął się i stał się flagowym produktem kompleksowego projektu Pogoń Future, próbowano wcisnąć go w niewygodny gorset Atmosfericia. Kiedy wszystkie szatniowe szaleństwa uwiarygodnił wieloletnim przywiązaniem do klubu, mocno sprzeciętniał na murawie. Kiedy Paulo Sousa wymyślił sobie powołanie go na swoje pierwsze zgrupowanie w roli selekcjonera reprezentacji Polski, zdziwieni byli wszyscy, bez wyjątku, pewnie nawet sam zainteresowany. Sebastian Kowalczyk to bardzo porządny ligowiec, ale czy ktoś z potencjałem na coś więcej?
Od zarzucania przyśpiewek do rzucania asyst. Najmłodszy kapitan Ekstraklasy
Sebastian Kowalczyk – wszystko wokół charakteru
Słyszymy Sebastian Kowalczyk, myślimy sobie: gość z jajami. Weźmy sytuację z tego weekendu. Pogoń wygrała z Piastem. Zanim zaczął się wywiad pomeczowy na antenach TVP Sport, na tzw. off-ie jakiś kibic zaczął wyzywać Kowalczyka. Ten króciutko wyjaśnił sprawę. Najpierw piłkarz Pogoni wykonał gest uciszania palcem. Potem, kiedy padły przekleństwa, mikrofony zarejestrowały to: „Jaki wynik? Jaki wynik? No jaki wynik? Ale co się tu burzysz? Co się tu burzysz za kratą? No to chodź, chodź. Będziesz mi się tu burzył”. I koniec tematu, koniec dyskusji.
Dwudziestotrzylatek to dobry duch szatni Portowców. Raz, że pochodzi z trudnej dzielnicy, swoje w życiu przeszedł i swoje w życiu widział. Dwa, ze jest żywym przykładem gościa ściśle związanego ze współczesną kulturą klubu. W Pogoni sami przyznają, że obecność takich postaci jak Kowalczyk jest zbawienna dla multikulturowej szatni. Jasne, Pogoń jest mądrze budowana, wielu zagranicznych piłkarzy występuje w niej od dobrych kilku lat i nie można wpisywać ich w ramy zwykłych najemników. Jasne, od kilku miesięcy wiele do powiedzenie w kwestii szatniowych standardów ma Kamil Grosicki. Jasne, są i były w Pogoni większe talenty od niego, bo to na sprzedaży Kozłowskiego, Buksy, Walukiewicza, Benedyczaka czy Piotrowskiego upoważniła się marka organizacji na europejskim rynku.
Ale Kowalczyk to jednak inny przypadek. Ostatnio dyrektor Adamczuk mówił nam, że model działania klubu polega na tym, że „Kozłowscy pracują na Grosickich, a Grosiccy pracują na Kozłowskich”. No to wydaje nam się, że idealnym dopełnieniem tego stwierdzenia byłoby zdanie: a między Kozłowskimi i Grosickimi pracują jeszcze Kowalczykowie. Na wszystkich.
Bo Kowalczyk, oprócz Pogoni w sercu, rozwija się wraz z całym klubem. Przede wszystkim podciągnął się w liczbach. Po dwudziestu rozegranych kolejkach tego sezonu zajmuje – ex aequo z Kamilem Grosickim i Luką Zahoviciem – pierwsze miejsce w drużynie Portowców w statystyce udziału przy wszystkich golach strzelonych przez trzeci zespół minionego sezonu Ekstraklasy. Pięć goli, trzy asysty i dwa kluczowe podania przekładają się na dziesięć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej z wliczonymi ostatnimi podaniami drugiego stopnia i stanowią dwudziestosiedmioprocentowy udział przy bramkach Pogoni.
Dla porównania:
- Jakub Kamiński – jedenaście punktów w klasyfikacji kanadyjskiej z wliczonymi ostatnimi podaniami drugiego stopnia i dwudziestosiedmioprocentowy udział przy bramkach Lecha,
- Kacper Kozłowski – pięć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej z wliczonymi ostatnimi podaniami drugiego stopnia i czternastoprocentowy udział przy bramkach Pogoni.
Nieźle, naprawdę nieźle.
Równy sezon
Kowalczyk rozgrywa swój najrówniejszy sezon w seniorskiej piłce. Ocenialiśmy go w tej kampanii siedemnaście razy – pięciokrotnie otrzymał notę niższą niż wyjściowa, a siedmiokrotnie przekroczył granicę bezpieczniej piąteczki. W jego grze nie doszło do jakiejś wielkiej rewolucji. Czasem poszarpie, przyspieszy akcję. Raz pójdzie na przebój i oszuka dryblingiem defensorów rywala. Za drugim razem przytrafi mu się bezsensowne kółeczko, kiedy to zwolni atak i straci piłkę. Potrafi poszukać niekonwencjonalnego rozwiązania. Jakiś pasik, zagranie w ślepą uliczkę. Jest w pierwszej dziesiątce najczęściej faulowanych zawodników w lidze, a raczej nie jest symulantem, co też przemawia na jego korzyść. Dwa razy brał na siebie karne, zrobił swoje. Zawsze bardzo mu się chce, nie przechodzi obok meczów.
Może rzadko bywa najbardziej wyróżniającym się piłkarzem na boisku, ale czasami mamy wrażenie, że jego boiskowe zachowania bardziej doceniają zawodowi trenerzy niż postronni obserwatorzy. Kiedyś Kowalczyk opowiadał w Foot Trucku: – Po rozmowie z trenerem Sousą usłyszałem, że podoba mu się to, jak potrafię na małych przestrzeniach, w małej grze, zrobić przewagę. Podoba mu się to, bo powiedział, że w polskiej lidze jest mało takich zawodników, skrzydłowych, którzy potrafią zrobić taką przewagę.
Coś w tym jest. Bo najlepszym dowodem na nieprzypadkowość regularnych występów Kowalczyka w pierwszym składzie Pogoni jest spojrzenie na to, z kim przyszło mu w tym sezonie rywalizować o minuty. Kosta Runjaić widzi go w dwójce ofensywnych pomocników, ale dowolnie może ustawić go również na lewym albo prawym skrzydle. I choć mógł i może przebierać w takich postaciach, jak Kamil Grosicki, Rafał Kurzawa, Kacper Kozłowski, Wahan Biczachczjan, Michał Kucharczyk, Jean Carlos Silva czy Kamil Drygas, to Kowalczyk ma zaskakująco pewne miejsce w pierwszym składzie.
„Czuję spojrzenia, gdy robię znak krzyża. Bóg naprawdę pomaga”
Opierać się rywalizacji
W trwającym sezonie żaden inny ofensywny piłkarz Pogoni nie rozegrał więcej minut od niego. Wydawało się też, że zimowe przetasowania kadrowe nie sprzyjają pozycji dwudziestotrzyletniego piłkarza. Z klubu odszedł najważniejszy młodzieżowiec Kacper Kozłowski, a jego następcą został Wahan Biczachczjan, za którego Pogoń wyłożyła spore pieniądze i który do tego błyszczał w tureckich sparingach. Oznaczało to tyle, że nie dość, że:
- Biczachczjan robi wiele, żeby wskoczyć do dwójki ofensywnych pomocników w systemie Portowców, czyli na nominalną pozycję Kowalczyka,
- Runjaić ma właściwie tylko jedno wolne miejsce w tym rejonie boiska dla nie-młodzieżowca, bo najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest próba zastąpienia jeden do jednego Kozłowskiego kimś z grona Żurawski-Łęgowski-Smoliński-Fornalczyk.
A jednak wiosnę w pierwszym składzie, obok Macieja Żurawskiego, zainaugurował Sebastian Kowalczyk, co chyba trzeba interpretować w prosty sposób – czeka nas ciekawa rywalizacja o minuty między Polakiem a Biczachczjanem, którzy zresztą wymienili się w 76. minucie meczu z Piastem. Pierwsze korespondencyjne starcie skończyli ze skalpami – Kowalczyk asystował przy golu Grosickiego, a Biczachczjan zdobył bramkę numer dwa.
Dla polskiego piłkarza powinna być to rozwijająca rywalizacja. Ma silną pozycję w klubie, w drużynie, a właśnie ściągnięto mu konkurenta, który zapowiada się na niezłego kozaka. Jeśli więc Sebastian Kowalczyk chce przewalczyć monotonię solidności i wdrapać się na półkę czołowego ligowca, musi jeszcze podkręcić tempo i wiosną przeskoczyć kolejny płotek na drodze swojej kariery. Stać go na to.
Czytaj więcej o Pogoni Szczecin:
- Kim jest Wahan Biczachczjan?
- Zahović: – Presja z powodu ojca? Mam dobre życie, nie mogę narzekać
- Dariusz Adamczuk: – Kozłowscy pracują na Grosickich. A Grosiccy pracują na Kozłowskich
Fot. Newspix
Kolejny dobry tekst. Brawo Janek!
Nie no znowu kiepski tekst.
Jaki wynik?
Nastepny niezaszczepiony…na siłę was szczepić
Wrecz przeciwnie przeciwnie, bardzo interesujacy.
Ja też bardzo powoli, ale jednak przekonałam się do tego piłkarza. I w takim momencie nie wiadomo czego mu życzyć: czy żeby dalej się rozwijał i jak najprędzej przeszedł do dobrego, zachodniego klubu czy, i wolę to drugie – zdobył Mistrzostwo Polski z Pogonią tej wiosny a latem jeszcze pograł w pucharach.
Wyglądał nijak, a wygląda przeciętnie plus. Jest rozwój.
prostak jak cała syfiasta pogoń
Twoja matka jest syfiasta
O twojej Gwardii, lepiej nie wspominac. Widac, jakim jestes poltostanem.
Wogole nie na temat….ciebie tez powinni zaszczepic , oszolomy niezaszprycowane
Co za fryz. Niedługo skretyniali marksiści oskarżą go o kradzież kulturową.
Musi jak najszybciej uciekac bo nie nauczy sie grac lepiej jak nie trafi pomiedzy lepszych.
Smutna prawda, ale obcokrajowcy przychodzący do Polski twierdzą to samo: u nas masz 3-4 sekundy po otrzymaniu podania na reakcje, na zachodzie 1-2 sekundy.
Kowalczyk u nas sie wiecej nie rozwinie bo nie ma jak
Ehh a po nagłówku myślałem że artykuł będzie dotyczyć Wojtka Kowalczyka
Poprzednie 2 sezony miał bardzo słabe, jeśli nie tragiczne – żenujące na ofensywnego piłkarza liczby i wieczne kółeczka spowalniające grę. A to powołanie do kadry kabaretowe, wiadomo że wcisnął go Sousie Stolarczyk.
Ma ogromny dług zaufania do spłacenia, fajnie że w końcu zaczął kopać na poziomie. Jeśli utrzyma formę z jesieni, to 711 bankowo powoła go na jakieś letnie towarzyskie, w końcu zna go dobrze z młodzieżówki (o ile nie wpierdoli nam Rosja i Czesiu szybko się zawinie)
obciach grać w tej pogoni, śmieszny śmierdzący klubik
Ryj qrwo
morda cweLu!
Wsytd to masz między nogami, anonimowa szmato bez honoru
Ale ty jestes pustakiem!
Kowalczyk to taki trochę kozaczek-pustaczek, zresztą imię zobowiązuje… ale jednak przez ten rok chłop zaczął grać naprawdę dobrze i zasługuje gra 1 skrzypce w Pogoni. Rozwija się, jest jeszcze w wieku sprzedażowym i może rozglądać się za transferem, a jeśli nie to będzie wyróżniającym się graczem w polskiej lidze. Na powołanie do reprezentacji też myślę, że zasłużył – brakuje nam takiego polotu (i fantazji) w
tym smutnym jak piz…środku polaChłopie, polot i fantazje to ma Verratii w środku pola, Kowalczyk od niedługiego czasu tylko dobrze wykonuje swoją prace.
A ty wiesz co jest jego pracą? XDDD to jest właśnie ten polot i fantazja bo Kowalczyk ma kreować akcję, a nie czyścić czy zapieprzać od bramki do bramki
POKAZAL KLASE EKSTRAKLAPOWA:
I CO TAM SIE BURZUSZ ZA KRATY
Kowalczyk próbuje wymknąć się monotonii szarego życia
łazi z grosickim po kasynach?
buahahaha
Śmieszy mnie takie robienie z niego kozaka, bo zgasił jakiegoś pijanego cepa. O ile nie popieram tego typu gamoni, którzy potrafią tylko wyzywać i obrażać wszystkich wokół (gość za bramą), to jestem ciekawy, czy w innych okolicznościach pan Kowalczyk też byłby taki mocny. Stojąc wśród ochrony i kamer i wiedząc, że facet i tak nic ci nie zrobi, to każdy mocny. Chłopak sięga połowie drużyny pod brodę, po liściu od postawnego mężczyzny pewnie poszedłby spać, a zawsze najmocniejszy w gębie. Można to nazywać charakterem, ale nie takie charaktery już widziałem.
Ale ty masz silna psychike
Jest człowiekiem z miasta
Charakterny bo coś krzyknął do kogoś z bezpiecznej odległości? Autorze, otrząśnij się.
Mazurek, znowu nie wysłałeś tekstu do korekty przed puszczeniem go na stronę.
Po co, jest darmowa korekta w komentarzach przecież, a i ruch na stronie się zwiększa – same korzyści!
niestety, masz rację. chociaż oni są już tak leniwi, że nawet nie poprawiają, jak mają pokazane te babole jak krowie na rowie.
Janek jak jest kiepsko to zjebie, ale tu jest dobrze, tak masz pisać.
fajny chłopak, ma talent, chociaż spodziewałem się po nim, że będzie lepszym rozgrywajacym, tzn będzie grał prostopadłe piłki itd a on jest takim defensywnym skrzydłowym
jedyne co w nim irytuje to te jego modły przedmeczowe w stylu jakiegoś araba na ulicy w Paryżu, klęka i się modli przez pół minuty pod publiczkę, nie dość, że to jest tani lans to jeszcze wbrew religii i katechizmowi, który głosi, że nodlitwa nie jest ma pokaz
On się lubi lansować. Modły to nie wszystko . Ciągle też kombinuje coś z włosami.
Jak to nie było u niego znaczącej zmiany? Była! Zmiana pozycji. Zszedł ze skrzydła do środka, gdzie jak sam mówił lepiej się czuje, i pojawiły się efekty.
Zaczął grać lepiej i notuje wkoncu jakies liczby i pewnie to wystarczy aby po sezonie gdzieś wyjechać ale umówmy się tylko dla zarobku bo kariery to on nie zrobi. To nie ten poziom
show man na siłę, robi gościu z siebie gwiazdę a tak naprawdę jest przeciętny. A już szkoda że przy tej wymianie zdań gość nie przyszedł z tej trybuny i nie wyjebał mu w ryja bo fajnie na wizji byłoby widać jak kończy się cwaniaczenie. Karzełek który ma szumy we łbie. Szkoda że gość nie zszedł i mu nie wyjebał
Kowalczyk przestań podszywać się pod Paczula
„zagranie w ślepą uliczkę” – że coooooo? 🙂
Czyli jest twardziel bo będąc za płotem i mając pewność że nikt nic mu nie zrobi , odpyskowal do kibica ?
dlaczego w Szczecinie kurwi rybą?
Bo twoja stara przyjechała na gościnne występy
Wiedziałem go na żywo kilka razy. Chłopak daje z siebie 100 %.Nie odpuszcza żadnej piłki. Według mnie niedoceniony.Na jesieni robił lepszą robotę niż Kozłowski i inni.dziwie się, że nie kupił go żaden zachodni klub.Ja widzę go nawet w reprezentacji.Moze nie pierwszy skład ale solidna rezerwa na początek.
Gość jest mega przeciętny i piszę to jako kibic Pogoni. Już nie mówiąc, że uznawanie go za kozaka, bo zapyszczył do jakiegoś typa za płotem… Śmiech na sali