Reklama

Górnik wygrywa, choć Gryszkiewicz bardzo chciał zgłosić zdanie odrębne

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

05 lutego 2022, 17:25 • 4 min czytania 26 komentarzy

Starcie Stali z Górnikiem można było określać mianem drużyn osieroconych, bo gości opuścił Jesus Jimenez, a gospodarzy – Fabian Piasecki, choć tutaj są jeszcze nadzieje, że wróci. W każdym razie tęsknić jest za kim – Hiszpan miału udział przy czternastu bramkach Górnika, Polak przy jedenastu Stali. Gdyby odchodzili typowi snajperzy, którzy tylko dostawią szuflę, no, pół biedy. Ale obaj potrafili zagrać asystę, kluczowe podanie, byli – jak to się ładnie mówi – twórcą i tworzywem. Teraz ich jednak brakuje, dotychczasowi pracodawcy znaleźli się w nowej rzeczywistości.

Górnik wygrywa, choć Gryszkiewicz bardzo chciał zgłosić zdanie odrębne

STAL MIELEC – GÓRNIK ZABRZE. ŻYCIE BEZ JIMENEZA

Górnik zastąpił Jimeneza Krawczykiem, co – trzeba przyznać – jest dość karkołomne. Krawczyk potrafi znaleźć się w polu karnym, ale widać, że technicznie to inna półka. W supermarkecie przy Jimenezie stoisz wyprostowany, przy Krawczyku musisz zrobić nura. Krawczyk był pod grą, ale raz miał problemy z przyjęciem, raz strzelał nad bramką i co tu kryć, wyglądał pokracznie.

Ale cały Górnik? Radził sobie. Pierwsze skrzypce grał Podolski, który wziął sobie za punkt honoru, żeby każdą akcję podstemplować. I robił to naprawdę dobrze, spokojnie mógł mieć w tym spotkaniu dwie-trzy asysty. Ale właśnie – najpierw jego świetne podanie w pole karne zmarnował Pawłowski, który strzelił mocno, ale wprost w Strączka. Potem Podolski podawał do Krawczyka, ten minął bramkarza, natomiast z ostrego kąta jego strzał z linii wybił obrońca.

Ostatecznie Podolski miał udział przy bramce Górnika, ale akurat to nie zostanie zapamiętane, skoro Nowak pieprznął w tak kapitalny sposób. Defensorzy Stali wybijali, Nowak zgarnął futbolówkę, podbił sobie jeszcze na luzaku i walnął z woleja. To jest najwyższa klasa, raczej nieoczekiwana około 16 w Ekstraklasie w sobotę. Gol kolejki – pewniak, gol rundy – raczej faworyt, gol sezonu – będzie się liczyć.

Reklama

STAL MIELEC – GÓRNIK ZABRZE. ŻYCIE BEZ PIASECKIEGO

Z kolei Stal za Piaseckiego wpuściła Maka na szpicę i początkowo wyglądało to gorzej, niekoniecznie ze względu na to, że Mak grał słabo. Jak zwykle był upierdliwy dla obrońców, pod grą, raz tak wyskoczył Bielicy pod pachami, że ten prawie wrzucił sobie piłkę do bramki. Natomiast trzeba podkreślić – Stal do przerwy operowała głównie stałymi fragmentami gry.

Swoją sztukę z rzutu rożnego mógł upolować Sitek. Kort idealnie go znalazł w polu karnym, ale mocny strzał pod poprzeczkę świetnie zbił Bielica. Potem swoją okazję miał Mak, znów po podaniu Korta – tym razem z rzutu wolnego – ale sprytne prostopadłe zagranie dało następstwo jedynie dla strzału nad poprzeczką.

Ale rzut karny już udało się wykorzystać. Dodajmy – kompletnie idiotyczny rzut karny. Nie wiemy, co miał w głowie Gryszkiewicz (ogólnie słaby, ciągle objeżdżany), ale chyba niewiele. Leci świeca, piłka płacze, ludzie ziewają, Mak zgarnia futbolówkę, okej, natomiast co może z nią zrobić? No niewiele, trzeba go odprowadzić do linii bocznej i ewentualnie pozwolić na rzut rożny. Ale Gryszkiewicz – sorry – zdurniał i Maka popchnął. Potem wielkie zdziwienie – jaki karny, panie sędzio – ale wapno było ewidentne. Tomasiewicz z szansy skorzystał, choć Bielica był bliski skutecznej interwencji, piłka przeszła mu przez dłoń.

Uprzedźmy fakty – w końcówce, przy stanie 2:1 dla Górnika, Gryszkiewicz zrobił… to samo. Nie dzieje się cokolwiek groźnego, a Gryszkiewicz hej, kto Polak, na bagnety, wskoczył Sitkowi na stopę przy skraju pola karnego. To było tak głupie, że nie mieści się głowie. Stefański podbiegł do VAR-u i cóż miał zrobić – znów pokazał na jedenasty metr. Ale tym razem Tomasiewicz nie dał rady, Bielica odbił jego uderzenie!

STAL MIELEC – GÓRNIK ZABRZE. PUNKTY JADĄ DO ZABRZA

Stal zaczęła strzelanie, Górnik wyrównał, lecz właśnie: nie miało się wrażenia, że na tym skończymy. Pozostawało otwarte pytanie: kto postawi kropkę nad i? Okazje miał Górnik, ale Kubica trafił w poprzeczkę. Próbowała Stal, jednak sytuację sam na sam Maka świetnie bronił Bielica. Oglądało się to naprawdę przyjemnie (no może poza momentem, kiedy Krawczyk nieatakowany z piętnastu metrów źle podał do Podolskiego, zamiast podać dobrze albo strzelać). Nie było kalkulowania, że punkt w sumie też fajny, każdy chciał zgarnąć pełną pulę.

I zrobił to Górnik, kiedy nie mógł już przeszkodzić Krawczyk. Manneh uprzedził Kasperkiewicza, zagrał do Podolskiego, a ten wygrał przebitkę z Matrasem. Strączek został usadzony na dupę i pan piłkarz Podolski załadował na pustaka. Oj tak, zapracował na ten moment.

Reklama

Później – jak wspomnieliśmy – sabotażysta Gryszkiewicz chciał Podolskiego z tego momentu ograbić, ale na wysokości zadania stanął Bielica. Trzy punkty jadą do Zabrza, ale dobre humory paradoksalnie powinny mieć oba zespoły. Istnieje życie bez Jimeneza i Piaseckiego. Nie zawsze będą z tego punkty, natomiast te konstrukcje raczej nie runą.

WIĘCEJ O GÓRNIKU:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

26 komentarzy

Loading...