Reklama

Co za zwrot akcji – Maliszewska jutro wystartuje na 500 m!

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

04 lutego 2022, 22:24 • 4 min czytania 5 komentarzy

Gorąca noc w Pekinie! Jeszcze dziś rano informowaliśmy was, że Natalia Maliszewska uzyskała kolejny pozytywny wynik testu na koronawirusa, który przekreślał szanse na jutrzejszy udział w biegach eliminacyjnych na 500 metrów. Czyli jej ulubionym dystansie, na którym Polka miałaby największe szanse na medal. Tymczasem zdarzył się cud i dziś w nocy pekińskiego czasu Polka opuściła hotel izolacyjny! Chwilę wcześniej izolację zakończyli też nasi pozostali panczeniści: Natalia Czerwonka, Magdalena Czyszczoń, Arkadiusz Skoneczny, Marek Kania oraz trener Arkadiusz Skoneczny i lekarz Hubert Krzysztofiak.

Co za zwrot akcji – Maliszewska jutro wystartuje na 500 m!

Przypomnijmy pokrótce całą sytuację Natalii. Po przylocie do Pekinu Polka niedługo nacieszyła się treningami na lodzie. Już 30 stycznia uzyskała pozytywny wynik testu na COVID-19, przez co była zmuszona udać się do specjalnego hotelu izolacyjnego, znajdującego się poza wioską olimpijską. Aby go opuścić, musiała uzyskać dwa negatywne wyniki testu z rzędu w ciągu dwóch kolejnych dni.

Maliszewska wprawdzie zapewniała, że czuje się zdrowa i absolutnie nic jej nie dolega. Choroba nie wpłynęła ani trochę na jej formę sportową – nie mówiąc już o poważniejszych skutkach zdrowotnych. Ale kolejne testy wskazywały, wynik pozytywny. Wprawdzie znajdował się on na granicy negatywnego w chińskiej skali oceny zakażenia, ale jednak wciąż po tej niewłaściwej stronie.

Iskierka nadziei pojawiła się w środę, kiedy test w końcu wskazał wartość negatywną. Kolejny taki rezultat w czwartek zwalniałby Natalię z izolatki. Ale było zupełnie odwrotnie. Następnego dnia wynik Polki ponownie był pozytywny. I dziś rano również. A że – jak wspomnieliśmy – do opuszczenia izolatki Chińczycy wymagają dwóch negatywów przez dwa dni z rzędu, jej absencja w sobotnim starcie była przesądzona. Protesty i odwołania polskiej strony, jakoby testy były na granicy normy, nie przynosiły rezultatów. Sprawa wydawała się przegrana – o czym z bólem serca informował dyrektor sportowy PZŁS Konrad Niedźwiedzki, oraz sam PKOl.

Reklama

No właśnie, wydawała się. Aż tu nagle nastąpił zwrot akcji.

-Wszystkie testy są na granicy polskiej normy, ale chińska jest nieco bardziej rygorystyczna. Większość testów Natalii Maliszewskiej byłaby w Polsce negatywna. W Chinach jest pozytywna, albo na granicy ryzyka. […] Decyzja powinna zapaść z samego rana chińskiego czasu. Jest szansa, że Natalia opuści izolację. Przedstawiciele Polskiej Misji Olimpijskiej oraz kierownictwo PKOl wykonuje dużą pracę w zakresie miękkiej dyplomacji w kontekście relacji z MKOl i obsługą medyczną igrzysk – tłumaczył w rozmowie z Polsat News Minister Sportu i Turystyki, Kamil Bortniczuk, który przebywa na miejscu. Wtedy – kilka godzin temu – jeszcze nie było do końca wiadomo, czy Maliszewska powróci do wioski olimpijskiej.

Ale okazało się, że decyzja przyszła szybciej – właściwie w środku nocy. Szczerze? Nie wiemy jakich środków i argumentów musieli użyć przedstawiciele Polskiej Misji Olimpijskiej i PKOl, by przekonać gospodarzy do wypuszczenia Polki. I mało nas to obchodzi. Ważne, że poczynione działania okazały się skuteczne.

Maliszewska jako ostatnia z polskiej załogi opuściła hotel, w którym jeszcze kilka godzin wcześniej przeżywała istne katusze. Była załamana, rozbita. Do Pekinu przygotowała świetną formę. Tymczasem udział w najważniejszej dla niej konkurencji przechodził jej koło nosa. I nic nie mogła z tym zrobić.

Reklama

Na szczęście – wraca. W środku nocy, zapewne zmęczona nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. A biegi eliminacyjne na dystansie 500 metrów kobiet odbędą się jutro jako pierwsze – o godzinie 12:00 polskiego czasu.

Lecz po całym dramacie, jaki przeszła, mamy nadzieję, że Kurczak – jak pieszczotliwie nazywają ją koledzy – wyjedzie na lód naładowana taką dawką energii stworzonej z wielodniowej frustracji, złości, ale też ostatecznej ulgi, że porozstawia wszystkie rywalki po kątach. Oczywiście, trudno teraz – po prawie tygodniu bez kontaktu z lodem – wymagać od niej czegokolwiek. Ale po takim rollercoasterze emocjonalnym potencjalny sukces byłby jedną z najlepszych historii obecnych igrzysk.

Fot. Newspix

Czytaj także:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Trenował Norwegów, pomoże naszym? „Polskie skoki weszły w trudny okres” [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Trenował Norwegów, pomoże naszym? „Polskie skoki weszły w trudny okres” [WYWIAD]
Polecane

W Ameryce nikogo nie obchodzą Putin i wojna. Ważne, że Owieczkin pobije Gretzky’ego

Kacper Marciniak
53
W Ameryce nikogo nie obchodzą Putin i wojna. Ważne, że Owieczkin pobije Gretzky’ego

Komentarze

5 komentarzy

Loading...