Gorąca noc w Pekinie! Jeszcze dziś rano informowaliśmy was, że Natalia Maliszewska uzyskała kolejny pozytywny wynik testu na koronawirusa, który przekreślał szanse na jutrzejszy udział w biegach eliminacyjnych na 500 metrów. Czyli jej ulubionym dystansie, na którym Polka miałaby największe szanse na medal. Tymczasem zdarzył się cud i dziś w nocy pekińskiego czasu Polka opuściła hotel izolacyjny! Chwilę wcześniej izolację zakończyli też nasi pozostali panczeniści: Natalia Czerwonka, Magdalena Czyszczoń, Arkadiusz Skoneczny, Marek Kania oraz trener Arkadiusz Skoneczny i lekarz Hubert Krzysztofiak.
Przypomnijmy pokrótce całą sytuację Natalii. Po przylocie do Pekinu Polka niedługo nacieszyła się treningami na lodzie. Już 30 stycznia uzyskała pozytywny wynik testu na COVID-19, przez co była zmuszona udać się do specjalnego hotelu izolacyjnego, znajdującego się poza wioską olimpijską. Aby go opuścić, musiała uzyskać dwa negatywne wyniki testu z rzędu w ciągu dwóch kolejnych dni.
Maliszewska wprawdzie zapewniała, że czuje się zdrowa i absolutnie nic jej nie dolega. Choroba nie wpłynęła ani trochę na jej formę sportową – nie mówiąc już o poważniejszych skutkach zdrowotnych. Ale kolejne testy wskazywały, wynik pozytywny. Wprawdzie znajdował się on na granicy negatywnego w chińskiej skali oceny zakażenia, ale jednak wciąż po tej niewłaściwej stronie.
Iskierka nadziei pojawiła się w środę, kiedy test w końcu wskazał wartość negatywną. Kolejny taki rezultat w czwartek zwalniałby Natalię z izolatki. Ale było zupełnie odwrotnie. Następnego dnia wynik Polki ponownie był pozytywny. I dziś rano również. A że – jak wspomnieliśmy – do opuszczenia izolatki Chińczycy wymagają dwóch negatywów przez dwa dni z rzędu, jej absencja w sobotnim starcie była przesądzona. Protesty i odwołania polskiej strony, jakoby testy były na granicy normy, nie przynosiły rezultatów. Sprawa wydawała się przegrana – o czym z bólem serca informował dyrektor sportowy PZŁS Konrad Niedźwiedzki, oraz sam PKOl.
No właśnie, wydawała się. Aż tu nagle nastąpił zwrot akcji.
-Wszystkie testy są na granicy polskiej normy, ale chińska jest nieco bardziej rygorystyczna. Większość testów Natalii Maliszewskiej byłaby w Polsce negatywna. W Chinach jest pozytywna, albo na granicy ryzyka. […] Decyzja powinna zapaść z samego rana chińskiego czasu. Jest szansa, że Natalia opuści izolację. Przedstawiciele Polskiej Misji Olimpijskiej oraz kierownictwo PKOl wykonuje dużą pracę w zakresie miękkiej dyplomacji w kontekście relacji z MKOl i obsługą medyczną igrzysk – tłumaczył w rozmowie z Polsat News Minister Sportu i Turystyki, Kamil Bortniczuk, który przebywa na miejscu. Wtedy – kilka godzin temu – jeszcze nie było do końca wiadomo, czy Maliszewska powróci do wioski olimpijskiej.
Ale okazało się, że decyzja przyszła szybciej – właściwie w środku nocy. Szczerze? Nie wiemy jakich środków i argumentów musieli użyć przedstawiciele Polskiej Misji Olimpijskiej i PKOl, by przekonać gospodarzy do wypuszczenia Polki. I mało nas to obchodzi. Ważne, że poczynione działania okazały się skuteczne.
Informujemy, że dzięki działaniom i staraniom kierownictwa Polskiej Misji Olimpijskiej oraz PKOl, Natalia Maliszewska została zwolniona z hotelu izolacyjnego i przebywa już w wiosce olimpijskiej w Pekinie!#silnirazemTeamPolska #StrongerTogether pic.twitter.com/e1a6ScMH1k
— PKOl (@PKOL_pl) February 4, 2022
Maliszewska jako ostatnia z polskiej załogi opuściła hotel, w którym jeszcze kilka godzin wcześniej przeżywała istne katusze. Była załamana, rozbita. Do Pekinu przygotowała świetną formę. Tymczasem udział w najważniejszej dla niej konkurencji przechodził jej koło nosa. I nic nie mogła z tym zrobić.
Na szczęście – wraca. W środku nocy, zapewne zmęczona nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. A biegi eliminacyjne na dystansie 500 metrów kobiet odbędą się jutro jako pierwsze – o godzinie 12:00 polskiego czasu.
Lecz po całym dramacie, jaki przeszła, mamy nadzieję, że Kurczak – jak pieszczotliwie nazywają ją koledzy – wyjedzie na lód naładowana taką dawką energii stworzonej z wielodniowej frustracji, złości, ale też ostatecznej ulgi, że porozstawia wszystkie rywalki po kątach. Oczywiście, trudno teraz – po prawie tygodniu bez kontaktu z lodem – wymagać od niej czegokolwiek. Ale po takim rollercoasterze emocjonalnym potencjalny sukces byłby jedną z najlepszych historii obecnych igrzysk.
Fot. Newspix
Czytaj także: