Ostatnie dni w skokach sprzyjały wyjadaczom. Wysoką formę zaczyna odzyskiwać Peter Prevc, Janne Ahonen wystąpił w mistrzostwach Finlandii i zdobył… brązowy medal, a Stefan Hula zapewnił sobie właśnie wyjazd na swoje czwarte igrzyska olimpijskie. Oprócz 35-latka do Pekinu Michal Doleżal zabierze dwóch zawodników, których dzisiaj na skoczni w Zakopanem nie oglądaliśmy, czyli Kamila Stocha (kontuzja) i Dawida Kubackiego (pozytywny test na Covid-19), a także Piotra Żyłę oraz Pawła Wąska. To nie są przypadkowe wybory, bo Hula oraz ostatnia dwójka – jako jedyni w kadrze – na polskiej ziemi zapunktowali. Choć od czołówki Pucharu Świata dzieliły ich lata świetlne.
Z naszej perspektywy – najważniejsza w Zakopanem nie była jednak rywalizacja o podium. Liczyło się to, jak będą wyglądać skoki polskich zawodników, którzy walczą o wyjazd na igrzyska olimpijskie. Pewniaków Michal Doleżal oczywiście miał trzech – Stocha, Kubackiego, Żyłę. Ich wewnątrzkadrowa rywalizacja nie dotyczyła. Miejsca pozostawały zatem dwa. Jeszcze jakiś czas temu przypuszczalibyśmy, że przypadną one Andrzejowi Stękale oraz Kubie Wolnemu.
Ani jeden, ani drugi w Zakopanem nie prezentowali jednak wysokiej formy. Ba, skakali naprawdę słabo. Na tyle słabo, że solidny Stefan Hula po prostu im odjechał. Latał dalej zarówno w piątek, w sobotę, jak i dzisiaj, bo jako jeden z trzech Polaków wywalczył punkty w konkursie indywidualnym.
Do drugiej serii przedostali się też – co nie dziwi – Piotr Żyła oraz Paweł Wąsek. Pierwszy generalnie w tym sezonie trzyma formę na poziomie drugiej, czasem trzeciej dziesiątki. 22-latek natomiast w pojedynczych próbach potrafi naprawdę odpalić. Podczas piątkowego treningu przegrał tylko z… Ryoyu Kobayashim. W niedzielę już tak dobrze to nie wyglądało. Ale problemu z awansem do finałowej serii nie miał.
Każdy ma swój kryzys
Wąsek ostatecznie spadł z dziewiętnastej pozycji na dwudziestą drugą. Żyła był siedemnastym skoczkiem konkursu, a Hula dwudziestym siódmym. Cóż, trudno było zachwycić się występem Polaków, ale taki mamy sezon. Kadra Michala Dolezala cały czas znajduje się w kryzysie. Jeśli ktoś myślał, że skakanie na polskiej ziemi coś zmieni, to się mylił.
O niewielkim “kryzysie” może mówić też Ryoyu Kobayashi. No ale właśnie – gorsza forma Japończyka polega na tym, że zamiast wygrywać, zajmuje miejsca tuż za podium. Dzisiaj po pierwszej serii prowadził, ale ostatecznie spadł na czwartą pozycję. Wyprzedzili go Anze Lanisek, Karl Geiger oraz Marius Lindvik, triumfator konkursu. Ostatni jest prawdopodobnie na ten moment najlepszym skoczkiem w stawce. 139.5 metrów w drugiej serii (przy wietrze w plecy) dało mu zwycięstwo z dokładnie dziesięcioma punktami przewagi nad Geigerem.
W kolejny weekend Puchar Świata zawita do Titisee-Neustadt. Okazji sprawdzić się na niemieckiej skoczni nie dostaną jednak… ci zawodnicy, których Michal Doleżał zabierze na igrzyska. To zaskakująca informacja, którą Czech ogłosił po zawodach w Zakopanem. Najpierw dowiedzieliśmy się, że do Pekinu polecą Stoch, Żyła, Kubacki, Wąsek i Hula, a potem, że zamiast rywalizować w Pucharze Świata, skupią się na treningu. Przed olimpijską imprezą wystąpią zatem jeszcze tylko w Willingen (29-30 stycznia).
Zapracowali na to wyróżnienie
Stefan Hula jest zdecydowanie największym wygranym weekendu w Zakopanem, jeśli chodzi o naszą ekipę. To gość, który w sobotę zaliczył swoje dopiero drugie zawody w tym sezonie w Pucharze Świata (wcześniej rywalizował tylko w Wiśle). Równą (choć nie ukrywajmy, wciąż dość przeciętną) formą przekonał jednak do siebie trenera Polaków. – Nic na siłę, pozytyw jest taki, że jest pierwsza trzydziestka. Po raz pierwszy w tym sezonie. Zaczęło się słabo, potem startowałem w “kontynentalu”. Teraz wyglądało to lepiej. Czy wykonałem w ten weekend swoją robotę? Tak – mówił 35-latek dla Eurosportu. Być może Polaka zmotywował wyczyn Janne Ahonena, który w niedzielę skakał w MŚ Finlandii. I lał po tyłkach młodszych o kilkanaście lat (przynajmniej!) kolegów, przegrywając tylko z Antti Aalto oraz Eetu Nousiainenem.
Mico Ahonen w pierwszej serii mistrzostw Finlandii dostał od ojca łomot w postaci 20 m na skoczni dużej. Powinien się schować do piwnicy i rok z niej nie wychodzić. #skijumpingfamily
— inSJders (@inSJders) January 16, 2022
Swoje robił też Paweł Wąsek. On zadebiutuje na igrzyskach. I jeśli będzie skakał tak jak w Zakopanem, może nawet walczyć o miejsce w pierwszej dwudziestce olimpijskich zawodów. – Cieszę się, że udało mi się zaprezentować przed publicznością w Zakopanem, że mogłem się trochę pobawić tymi skokami. Długo nie mieliśmy kibiców na skokach, wreszcie się to zmieniło. Wiem, że zrobiłem wszystko, żeby pojechać do Pekinu. Różnie mi to wychodziło, ale dałem z siebie sto procent – zapewniał Polak.
Konkursów w Zakopanem nie zapamiętamy oczywiście zbyt pozytywnie, ale pomogły one podjąć Michalowi Doleżalowi kluczowe decyzje. Teraz powoli zaczynamy myśleć już o zimowych igrzyskach. W Pekinie polscy skoczkowie staną przed przedostatnią okazją (bo są jeszcze mistrzostwa świata w lotach), żeby “uratować” ten sezon.
Fot. Newspix.pl