Antoni Piechniczek od lat prowadzi krucjatę przeciwko zagranicznym trenerom pracującym w reprezentacji Polski. Tym razem w rozmowie z TVP Sport były selekcjoner biało-czerwonych przejechał się po obcokrajowcach wyjątkowo mocno.
– Gdyby to ode mnie zależało, gdyby prezes Cezary Kulesza liczył się z moim zdaniem, zasugerowałbym mu, aby oświadczył, że dopóki on będzie prezesem, selekcjonerem będzie Polak. W ten sposób trafiasz w mentalność trzech czwartych narodu. Jak my możemy brać na tę funkcję ciecia, który ma aspirację zarabiać dwa miliony euro rocznie? Przecież w Polsce takiej pensji nie ma nikt inny! Selekcjoner to jedna z najważniejszych osób w państwie. Dlaczego więc tak ważną rolę powierza się komuś z zagranicy? Sami sobie robimy w ten sposób krzywdę – zagrzmiał “Piechnik”.
– Trzeba to wprost wyartykułować. Sousa uciekł ze strachu przed odpowiedzialnością. Bał się meczu na Łużnikach! Gdybym był piłkarzem reprezentacji Polski spodziewałbym się chociaż, że po takiej decyzji będzie w stanie spojrzeć nam w oczy. Wytłumaczyć tę decyzję i pożegnać się w kulturalny sposób. A on nie zrobił nawet tego. Nawet nie przyjechał do Polski, by złożyć dymisję. I pewnie już nie przyjedzie – dodał Piechniczek.
Wszystko wskazuje na to, że jego życzenie przynajmniej w pewnym stopniu się ziści. Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski najpewniej zostanie Adam Nawałka. Oby powrót do kadry wyszedł mu lepiej niż… Piechniczkowi.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI:
- Kulesza: Nie wybrałem selekcjonera, jest trzech kandydatów
- Nawałka, czyli pierwszy selekcjoner, który dostałby robotę przez zasiedzenie
- FIFA podjęła decyzję: Gołowin, Smołow i Klich nie zagrają w barażu
fot. FotoPyk