Reklama

Miał być Papszun i Kucharski, nie ma Papszuna i Kucharskiego

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

10 stycznia 2022, 11:41 • 5 min czytania 81 komentarzy

Dariusz Mioduski obecnie nie odzywa się publicznie i można by zakładać, że to dla niego dobra wiadomość, bo nie przysparza sobie nowych kompromitacji. Niestety – odezwał się miesiąc temu i tyle mniej więcej wystarczyło, by zweryfikować jego słowa. Zakładał bowiem, ba, był wręcz przekonany, że Marek Papszun podpisze z Legią długi kontrakt. Tymczasem podpisał krótki z Rakowem. Czyli znów: kompromitacja.

Miał być Papszun i Kucharski, nie ma Papszuna i Kucharskiego

ZAPOWIEDZI SWOJE, ŻYCIE SWOJE

Przypomnijmy chronologię. Cytaty z Mioduskiego, a potem bolesne zderzenie z rzeczywistością.

25 listopada, Legia.com: – Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Wierzę też, że dołączenie trenera Papszuna będzie dla Legii Warszawa bardzo pozytywną zmianą, a on sam będzie potrafił wykorzystać w pełni potencjał naszego klubu, który ma dzisiaj warunki do rozwoju na poziomie czołowych europejskich marek.

8 grudnia, Legia Talk na Twitterze: – To nie jest trener na takiej zasadzie, na jakiej były zmiany trenerskie w ostatnich latach. Nie tylko za mojej kadencji, ale też poprzedniej. Po raz pierwszy to jest decyzja, która jest wynikiem bardzo głębokiej analizy. I również przygotowania klubu do posiadania trenera, który wie jak pracuje, jak chce grać w piłkę, jak chce trenować, z jakich narzędzi korzystać i jakiej infrastruktury potrzebuje. To jest kompletnie zgodne z tym, co mamy w naszej strategii, w dokumentach, które zostały przyjęte. To wszystko jest spójne. Świadomy wybór. Tzw. truskawką na torcie jest to, ze Marek Papszun jest z Warszawy, czuje ten klub, wie w co potencjalnie wchodzi, to jego trenerska ambicja. Wszystko gra. Życie pokaże, jak będzie.

Wczoraj, dziewiątego stycznia, Raków ogłosił, że Papszun przedłuża kontrakt z klubem o kolejny sezon.

Reklama

W kuriozalnym wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej Mioduski z wielką łaskawością ogłasza, że chciałby Papszuna zimą, ale jak się nie da, to jasne, on poczeka do końcu sezonu. Serce na dłoni, naprawdę. Potem na Twitterze mówi, że podjęcie decyzji o Papszunie jest poprzedzone bardzo głęboką analizą. No, naprawdę zajebiście głęboka musiała być ta analiza, skoro nie przewidziała nawet, że Papszun ma ważny kontrakt z Rakowem i niekoniecznie musi się transportować do Warszawy.

Aż boimy się spytać jak wyglądają w Legii te analizy, które nie są aż tak „głębokie”. Nie mówiąc o tym, że chwalenie się pierwszą analizą – abstrahując od jej jakości – po kilku latach samodzielnych rządów, nie mieści się w głowie.

KUCHARSKI BEZPIECZNY? WOLNE ŻARTY

Zastanawialiśmy się w swoim czasie, czy Mioduski w ogóle dopuszcza do myśli scenariusz, w którym Papszun przychodzi do Legii, ale mu nie idzie. Wychodziło nam, że niezbyt, natomiast tak naprawdę Mioduski nie zakładał historii jeszcze innej, to znaczy takiej, w której Papszun do Legii w ogóle się nie wybiera. Legia za sprawą swojego prezesa po raz kolejny dostała w twarz. Śliniła się do trenera w sposób niewidziany na polskim rynku od bardzo dawna (nigdy?), a ten po prostu przedłużył kontrakt z obecnym klubem, który jest w Ekstraklasie ledwie trzy sezony (akcentujemy to tylko po to, by pokazać skalę zjazdu Legii).

Ktoś – ale ktoś bardzo naiwny – może pomyśleć, że to nie tak, bo jednak teraz Jacek Zieliński rządzi, w Legii będzie nieco inaczej i może ten Papszun nie do końca pasował. Wróćmy do Legia Talk.

Mioduski mówił: – Tak, Radek Kucharski zostaje. Nie ma powodu, żebym coś zmieniał. Pion sportowy będzie pewnie jakoś dostosowywany. Musimy wykorzystać tę sytuację, którą mamy, żeby pewne rzeczy naprawić. To nie tak, że wszystko działa cudownie i jestem zadowolony. To dlatego ściągamy również Pawła Tomczyka, który ma wiele cech i trochę doświadczenia jako dyrektor sportowy w Rakowie. Jego umiejętności i cechy uzupełniają się z tymi, które ma Radek. To dołożenie umiejętności, których czasami Radkowi brakuje. Dogadują się i myślą o piłce w podobny sposób. Wydaje mi się, że ta kombinacja zadziała.

Reklama

27 grudnia Kucharskiego już w Legii nie było. To jest nieprawdopodobne, ile razy można sobie zaprzeczyć na przestrzeni jednego miesiąca i jednocześnie wciąż chcieć uchodzić za poważnego człowieka. Co lepsze – wcale nie można wykluczyć, że tysięczna zmiana koncepcji jest po prostu efektem działań innego klubu. Jacka Zielińskiego chciała Jagiellonia, no to Mioduski się obudził, że takiego człowieka ma i niekoniecznie trzeba go obsadzać na bezsensownych stanowiskach.

Zakłada, że oddaje mu władzę. Ale on tyle rzeczy zakładał przez ostatnie lata, że nie damy sobie uciąć nawet paznokcia, by postawić na długie rządy Zielińskiego.

CZY MIODUSKI ZGADZA SIĘ SAM ZE SOBĄ?

No, ale jednocześnie Mioduski nie byłby sobą, gdyby i tutaj nie zaliczył wpadki. Ogłoszono bowiem, że Zieliński zostaje dyrektorem sportowym, a on chwilę potem mówił u Romana Kołtonia, że jeszcze nie podpisał kontaktu.

Podśmiewaliśmy się z Agnieszki Syczewskiej, że zapewniła w naszym wywiadzie spokojny sen trenerowi Mamrotowi, a dwie godziny później został on zwolniony, natomiast to nie ma żadnego porównania z wyczynami Mioduskiego. Tam prezes padła ofiarą gierek udziałowców, a tutaj facet trzyma władzę w jednej i to własnej dłoni, nadal będąc tak nieporadnym. Ogłasza, że Papszun zimą albo latem, tymczasem Papszun ani zimą, ani latem. Twierdzi, że Kucharski zostaje, tymczasem Kucharskiego mniej niż miesiąc później nie ma w klubie.

Słoń w składzie porcelany ma więcej gracji.

Na końcu trzeba powiedzieć, że decyzja Papszuna o pozostaniu w Rakowie jest po prostu najrozsądniejszą, jaka mogła być. Porównajcie sobie działania jednych i drugich w ostatnim czasie. Mioduski opowiadał kocopoły, a Raków, czyli Papszun, Świerczewski i Cygan byli spokojni. Unikali wielkich słów, mówili: decyzja zapadnie z końcem roku. Poczekajmy, bez pośpiechu. No i rzeczywiście decyzja na przełomie 2021/2022 zapadła. Naprawdę żadna to niespodzianka, że akurat taka.

To przykre dla Legii, ale zamienić Raków na nią jest po prostu ogromnym ryzykiem. Nigdy nie wiesz, co akurat wymyśli Mioduski. Z jaką koncepcją się dzisiaj obudzi i czy nie będzie ona akurat inna niż ta, którą miał dzień wcześniej. A w Rakowie? Wszystko poukładane, jedziemy w określonym kierunku bez większych niespodzianek.

A z Mioduskim, cóż. Niespodzianką byłby brak niespodzianek, ale na to się nie zanosi.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

81 komentarzy

Loading...