Jeszcze przed kończącymi poprzedni rok zawodami w Oberstdorfie Kamil Stoch był najrówniej skaczącym z Polaków. Zajmował miejsca w pierwszej lub drugiej dziesiątce, zdarzyło mu się również znaleźć się na podium (choć też dwa razy nie awansował do finałowej serii). Bukmacherzy byli zgodni – w Turnieju Czterech Skoczni miał walczyć z czołówką Pucharu Świata. Stało się jednak inaczej – Polak kompletnie stracił formę. Dzisiaj, po fatalnym skoku w kwalifikacjach w Innsbrucku, został wycofany z dalszych konkursów.

Kamila nie zobaczymy ani w ostatnich zawodach TCS w Bischofshofen, ani w dwóch następnych konkursach PŚ na tej skoczni (zaplanowanych na 8 i 9 stycznia). – Sztab szkoleniowy podjął decyzję o wycofaniu Kamila Stocha z TCS i kolejnych zawodów PŚ. Jutro Kamil wróci do Polski. Do końca tygodnia ważny będzie odpoczynek, a później trening motoryczny. Trening na skoczni w następnej kolejności – podaje Polski Związek Narciarski.
Decyzja o tym, żeby Stoch wycofał się na pewien czas z rywalizacji, wisiała oczywiście w powietrzu. O tym, że może być to najlepsze rozwiązanie, mówił już Adam Małysz. I to po rywalizacji w GaPa (kiedy Kamil nie awansował – podobnie jak w Oberstdorfie – do drugiej serii). Ostatecznie jednak nasz skoczek pojechał do Innsbrucku. Żeby spróbować odzyskać formę na lubianej przez siebie skoczni.
Jego dzisiejsze skoki wyglądały jednak słabiutko. Podczas treningów nie miał co prawda szczęścia do warunków, ale to i tak nie tłumaczyło osiąganych odległości (107.5 m oraz 112.5 m). Na znacznie korzystniejszy wiatr trafił za to w kwalifikacjach – ale go kompletnie nie wykorzystał (114 metrów). Lepszy wynik punktowy od niego osiągnęło… 58 skoczków.
Trzeba przyznać, że Kamil pokazał klasę, bo po nieudanym występie udzielił rozmowy Eurosportowi. I szczerze przyznał – nie wygląda to dobrze i nie wie, co ma robić. Pytany o to, czy jest sens, aby brał udział w kolejnych konkursach, odpowiedział, że to sprawa, którą przegada ze sztabem. No i jak widać – już to zrobił. Wspólnie ustalono, że nie ma sensu, aby się dalej męczył. Potrzebuje spokoju i treningów.
Kiedy nasz skoczek wróci do Pucharu Świata? Nikt na ten moment nie zna na to odpowiedzi. Być może już w Zakopanem (15-16 stycznia), bo tam zawodnicy udadzą się po trzech konkursach w Bischofshofen. Niewykluczone jednak, że trzykrotnego mistrza olimpijskiego nie będziemy oglądać przez dłuższy czas. Bo brakuje mu zarówno formy, jak i lepszego samopoczucia oraz wiary w swoje możliwości.
Celem Polaka na ten sezon pozostają igrzyska oraz mistrzostwa świata w lotach. Mało kogo obchodzi już, które miejsce w Pucharze Świata zajmie Stoch. Rywale i tak mu uciekli. Liczymy jednak, że w Pekinie zobaczymy starego dobrego Kamila. Który nie tylko pokaże moc w konkursach indywidualnych, ale wspólnie z trzema kolegami powalczy o podium w drużynówce.
Na ten moment warto jednak nie wybiegać za daleko w przyszłość. Niech Kamil krok po kroku robi swoje. Ma sporo czasu, aby wrócić do dyspozycji choćby sprzed kilku tygodni. A już taka pozwoliłaby mu myśleć o niezłych występach w drugiej części sezonu.
Fot. Newspix.pl
Były lata grube, gdzie się nachapali tytułów to teraz kilka lat chudziutkich, bardzo chudziutkich. Protokół Finaldii 2.0 wczytany już w 93%.
Niemożliwe, przecież polscy skoczkowie (jak co roku zresztą) byli znakomicie przygotowani do sezonu!
8 i 9 grudnia…??? brawo
Gówno, a nie pokazał klasę. Burczał i warczał do dziennikarza, jakby to on był winny, że jest w chujowej formie…
A co z resztą? Jaki jest sens, żeby Kubacki skakał dalej? Zaraz Igrzyska, a oni zamiast trenować w spokoju, tak kiedyś robił to Małysz podczas kryzysów czy inni skoczkowie, to oni męczą bułę a czasami i bulę. Nie widzę, żeby Doleżal miał pomysł jak to poskładać…
Problem w tym, że oni NIE szorują buli. Skaczą coś w okolicach 30-35 miejsca. A to dla Tajnera dobry powód do gadki, że „jesteśmy blisko formy, niewiele brakuje. Chłopaki już zaraz zaczną zdobywać regularnie punkty, a wtedy do się rozkręci”. Paradoksalnie gdyby nasi skoczkowie poklepali solidarnie tą bulę w 2-3 zawodach, to wtedy byliby odesłani do domu. I chyba to byłoby najlepsze rozwiązanie, bo prawie wszyscy z kadry A i B są w kiepskiej dyspozycji. No, może poza Żyłą, który raz walnie petardę, a raz kapiszona, Wolnym, którego skoki naprawdę nie wyglądają źle na tym turnieju i Wąskiem, który potrzebuje doświadczenia i czasem coś zaskoczy (ale jednocześnie jest to 22-letni zawodnik. Wiem, powinno się to robić jakieś 4 lata temu, lecz błędów tajnerowskiej bandy nie naprawisz). Poza w/w trójką do Bischofshofen zabrałbym już totalnych żółtodziobów jak ten Habdas, Juroszka czy Jojko. Wiadomo, punktów nie ma co się spodziewać, ale też musimy zacząć rzucać młodych na głęboką wodę. Dać im szansę podpatrywania najlepszych, startowania na wielu skoczniach. Bo dotychczasowy system tj. „nie zamierzamy wysyłać X na PŚ, bo imprezą docelową są MŚ juniorów. Treningi już ma rozpisane” się kompletnie nie sprawdził.
no popatrz, popatrz! wzieli szprycunki i chlopow ni ma…. i bardzo ku r wa dobrze! #ostatnierondo
W Polsce muszą jakieś wyjątkowe szczepionki podawać, skoro zaszczepiona jest cała czołówka stawki skoczków skacząca jak złoto, a tylko naszym „szprycunki zaszkodziły”.
widac na resztę świata nie działa. ciekawostka
Debil…
Czy dalej Tajner i reszta towarzystwa plus Malysz bedatwierdzic ze Dolezal wie ,jak wyjsc z kryzysu i ma pelne zaufanie itp.dyrdymaly.Ale to zostalo zapisane i jak teraz?!Bylo widac ,ze Dolezal ze sztabem polozyli przygotowania,ze Dolezal wogole nie panuje nad sytuacja,Ale Tajner i spolka poszedl sprawdzona metoda ,jak za czasow Kruczka i w zaparte twierdzi ,ze Dolezal jest OK!Otoz nie jest OK!A cala odpowiedzialnosc spada teraz juz na Tajnerai reszte towarzystwa wzajemnej adoracji plus Malysz.Wstyd izenada panowie,,,
Na treningi i powrót do formy odesłać też Kubackiego, a może i Stękałę. W ich miejsce wziąć juniorów – przynajmniej otrzaskają się z dużymi zawodami, zbiorą trochę doświadczenia.
PŚ i tak już pozamiatany, powinni w 100% skupić się na IO, aby tam nie było blamażu.
szpryca działa!
Cala odpowiedzialnosc za zawalenie plskich skokow w sezonie olimpijskim teraz ponosza Tajner i Malysz.Dalej trzymaja z uporem maniaka,czlowieka ,ktory ze swoim sztabem zawalil przygotowania do sezonu i nie potrafi absolutnie dzwignac kadry z olbrzymiego kryzysu,wbrew zapowiedziom i bzdurom wyzej wymienionych.Ten sam scenariusz jak kiedys z Kruczkiem.Dolezal kompletnie nie ma warsztatu,dwa lata slizgal sie na pracy Horngachera,a teraz wszystko widac jak na dloni.W Planicy i tak poleci z hukiem,tylko szkoda skoczkow ,dla ktorych byla to chyba ostatnia szansa ,aby zdobyc medal olimpijski i nas kibicow.I juz nie chcemy sluchac bzdur i klamstw Tajnera i Malysza .Wstyd i zenada panowie.Ten Dolezal bedzie sie nam jeszcze dlugo snil po nocach…