To być może najmocniej obsadzony plebiscyt w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Co roku zbieramy dla was w jednym miejscu najbardziej absurdalne zagrania z boisk Ekstraklasy, a wy wybieracie największą perełkę. Nie zazdrościmy wam dylematu, gdyż już samo skompletowanie kandydatur trwa około tygodnia z przerwami na tarzanie się po podłodze ze śmiechu i za każdym razem oddelegowany do tego pracownik żąda urlopu po wykonaniu swojego zadania.
Ale wybraliście swojego zwycięzcę. Konkurencja była spora, bo sama Legia Warszawa mogła skompletować podium. Trzecie miejsce na pudle zajął duet Wieteska&Boruc, gdzie ten drugi przyjmował piłkę na dupsko, a ten drugi w owe dupsko piłką rzucał. Wspaniały pokaz synchronizacji, współpracy, poświęcenia i celności.
Drugie miejsce – Mahir Emreli i podwójny słupek w meczu z Piastem. Maestria. Trafić na bramkę w sytuacji sam na sam? Trudne w warunkach Ekstraklasy, ale wykonalne. Trudniej jest trafić w słupek i Azer to zrobił. Ale życie polega na tym, by podnosić sobie wymagania. Emreli zatem przy dobitce do pustaka trafił w słupek, ale tym razem dla urozmaicenia strzelił w ten drugi. Powtarzalność doceniona przez głosujących drugą lokatą.
Ale zwycięzca mógł być jeden. Adrian Lis i jego wyczyn – przecież to był swego czasu viral, który wykręcał milionowe wyświetlenia na całym świecie. Serio, nie przesadzamy. Filmik latający po Twitterze obiegł chyba wszystkie największe fanpage’a.
A tak umiecie😅❓
Adrian Lis w pierwszej połowie meczu z @MKSCracoviaSSA zachował czyste konto, ale nasze serca skradł sztuczką techniczną podczas zejścia do szatni😁
📺Jeszcze więcej „smaczków” z Ekstraklasowych boisk obejrzycie dziś o 22:00 w magazynie Liga+ pic.twitter.com/MgBvTFvleF
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 30, 2021
W sumie przypomniało nam się, że przecież rozmawialiśmy z Adrianem niedługo po tym zagraniu roku:
Nie wiem, czy widziałeś, ale stałeś się najpopularniejszym piłkarzem Ekstraklasy.
Ale chodzi ci o to odbicie piłki głową czy o jakaś interwencję?
Niestety o odbicie piłki głową…
Oj, nie ważne z jakiego powodu – ważne, byście pisali!
Trenowałeś takie zagrania?
Historia była taka, że w samej końcówce pierwszej połowie meczu z Cracovią, gdzie długo czekaliśmy na wideoweryfikację, miał być karny dla nas i czerwona kartka dla zawodnika rywali, ale ostatecznie VAR odwołał i karnego, i kartkę. Schodziliśmy już na przerwie, szedłem obok Michała Jakóbowskiego. Powiedziałem coś w stylu „tym razem VAR nam zaszkodził” i rzuciłem piłką o ziemię. „Jakóbek” zdążył tylko odpowiedzieć „uważaj, leci” i piłka spadła mi na głowę. No i trafiła. Od razu powiedziałem – „Michu, będziemy w internecie”. No i jesteśmy. Wiedziałem, że jak ktoś to podchwyci, to będzie hit…
Jest dystansik, jest też nagroda. Lisowi życzymy równie spektakularnej akcji w nowym roku. Bo trafić na pierwsze miejsce w Nagrodzie Publiczności to nie byle Złota Piłka, którą może dostać wcale nie najlepszy piłkarz roku.
Za nami już dziewiąta odsłona Nagrody Publiczności, a wcześniej wyróżnialiśmy:
- 1. edycja: duet Flavio Paixao z Jackiem Kiełbem za kolejną odsłonę przygód pod tytułem „Głupi i głupszy”
- 2. edycja: Bartłomieja Drągowskiego za przeżycie bliskiego kontaktu ze śmiercionośną zapalniczką
- 3. edycja: Giorgiego Merebaszwilego za pudło w sytuacji, w której teoretycznie spudłować się nie dało
- 4. edycja: Miłosza Przybeckiego za pudło w sytuacji, w której teoretycznie spudłować NAPRAWDĘ się nie dało
- 5. edycja: Laszę Dwalego za brawurową próbę ucieczki od piłki we własnym polu karnym
- 6. edycja: Sebastiana Walukiewicza i Patryka Klimalę za show, które raczej nie sugerowało, że wyjadą z ligi za dobre pieniądze
- 7. edycja: Marcina Wasilewskiego i Rafała Janickiego za rodzimą wariację na temat tiki-taki.
- 8. edycja: Maciej Dąbrowski przy próbie przewrotki połamał sobie nos
Tak się przechodzi do historii, szanowni państwo.