Różne widywaliśmy określenia dla duetów czy tercetów napastników. Były Ro-Ro, MSN, BBC. Dziś objawił się nowy. Atak Śląska Wrocław zyskuje pseudonim GG, co oznacza “Głupi i Głupszy”. O ile w filmie o tym samym tytule długo nie było jasne, który z nich jest stroną głupszą, o tyle na murawie wszystko jest jasne. Flavio Paixao jest głupi, Jacek Kiełb jest głupszy i niestety, prawdopodobnie nie mówimy tu tylko o boiskowym intelekcie.
Zanim zamieścimy ten wiekopomny, pod wieloma względami monumentalny vine, kilka słów komentarza. Dlaczego wydarzyło się coś wielkiego? Ano dlatego, że po raz pierwszy tak wyraźnie było widać intensywnie pracujące nogi przy jednoczesnym niemal namacalnym obrazie bezruchu komórek mózgowych. Po raz pierwszy w sytuacji, gdy piłkarz miał godzinę czasu na przemyślenia, piętnaście kilometrów kwadratowych na wybranie dogodnego miejsca do ustawienia się i jakieś trzydzieści osiem możliwości poprawnego rozwiązania sytuacji, futbolista decyduje się na takie “chuj-wie-co”. Obaj mieli mnóstwo czasu. Obaj mieli mnóstwo miejsca. Obaj mogli dokładnie wypieścić każde zagranie, obaj mogli przy odrobinie fantazji pobawić się nawet w braci Tachibana i poskakać po słupkach.
Niestety, postanowili zamanifestować swoją głupotę. Panie i panowie, Flavio Paixao, Jacek Kiełb.
O czym – jeśli w ogóle – myślał w tym momencie duet killerów ze Śląska? Jakie procesy myślowe zachodziły w ich głowach? Jaki plan na wykończenie tej akcji mieli obaj zawodnicy z Wrocławia? Dlaczego, rany, dlaczego postanowili zignorować przepis o spalonym?
Głupi Flavio, który podał do boku bez brania pod uwagę, że kolega stoi z przodu, co jednak stanowi pewne novum przy tego typu akcjach. Jeszcze głupszy Kiełb, bo przecież to on powinien kontrolować linię spalonego. Ogółem – atak śmierci. I atak serca u Pawłowskiego.
Fot.FotoPyK