Rok 2021 przyniósł nam jeszcze więcej sportowych emocji! Kiedy większość z nas była już zajęta przygotowaniami do Sylwestra i wyborem odpowiedniego „outfitu”, Jan-Krzysztof Duda spędził dzisiaj siedem godzin na grze w szachy błyskawiczne. I to poświęcenie się opłaciło. Polak był o krok od sięgnięcia po tytuł mistrza świata! W decydującej partii musiał jednak uznać wyższość Maxime’a Vachier-Lagrave, ale drugie miejsce to i tak znakomity wynik. Szczególnie że nic go nie zapowiadało.
Owszem, wiedzieliśmy, że Polaka stać na wiele. Więcej jednak mówiliśmy o jego szansach w szachach szybkich, w których nasz zawodnika naprawdę zachwyca. – Nie jestem pewien, czy Carlsen jest w tej odmianie gry lepszy od Jana-Krzysztofa – mówił nam przed rozpoczęciem zawodów w Warszawie Radosław Jedynak, prezes Polskiego Związku Szachowego. Ostatecznie z z tytułem w tej odmianie minęli się zarówno Norweg, jak i Polak.
Pierwszy, choć był wielkim faworytem, i początkowo radził sobie znakomicie, zdobył zaledwie brąz. Duda zajął natomiast piąte miejsce. Zawody wygrał Nodirbek Abdusattorow z Uzbekistanu, co należało uznać za sensację. 17-latek odpalił akurat na Stadionie Narodowym w Warszawie, w decydującym tie-breaku pokonując Jana Niepomniaszczija (który musiał przełknąć kolejną gorzką pigułkę, bo wicemistrzem został też niedawno w klasycznych szachach).
W każdym razie – brak krążka dla Dudy, który zresztą w szachach szybkich był rozstawiony z trójką, należało uznać za niewielkie rozczarowanie. Dzisiaj, przez dłuższy czas, wydawało się, że Janek nie odbije się w blitzu. Ale ostatecznie… mógł zostać nawet mistrzem globu.
Tak blisko…
Zanim doszło do decydujących rund w blitzu, doszła do nas nieprzyjemna wiadomość. Pozytywny wynik testu na koronawirusa miał bowiem jeden z faworytów Hikaru Nakamura. Co oznaczało, że oczywiście wypadł z turnieju, a dwa – wszyscy pozostali zawodnicy musieli przejść testy. Po nich otrzymaliśmy informacje o trzech kolejnych pozytywach. Ale koniec końców rozgrywki (co prawda opóźnione o godzinę) wystartowały. I cóż, Duda zaliczył mały falstart, przegrywając z Haikiem Martirosyanem. Musiał zatem piąć się w klasyfikacji generalnej, bo spadł na aż 25. miejsce.
Kolejne cztery starcia już jednak wygrał. Potem co prawda musiał uznać wyższość Daniła Dubowa (zemściło się złe zarządzanie czasem), ale do podium i tak tracił zaledwie jeden punkt. Do końca turnieju pozostawały natomiast trzy rundy. Duda pokazał się w nich ze znakomitej strony, dlatego na koniec turnieju miał taki sam wynik jak Vachier-Lagrave oraz Alireza Firuzdża. O tym, kto zajmie które miejsce w klasyfikacji generalnej, zadecydowała punktacja pomocnicza. Polak był w niej drugi, tuż za pierwszym z wymienionych wcześniej Francuzów. I miał zmierzyć się z nim w dogrywce – która miała wyłonić nowego (bo tytułu nie obronił Carlsen) mistrza świata w blitzu.
Co mogliśmy powiedzieć o rywalu Jana? Na pewno nie był wymieniany w gronie faworytów, w żadnej z dwóch odmian szachów. Na tym etapie turnieju decydujące były jednak nie tylko umiejętności, ale zwyczajnie… zmęczenie. Duda oraz Vachier-Lagrave mieli za sobą już wiele godzin intensywnej rywalizacji.
Pierwsza partia między Polakiem a Francuzem skończyła się remisem. Druga też, choć to 31-latek z Francji początkowo znajdował się w korzystniejszej pozycji. Nasz szachista zdołał się jednak wybronić. I o tytule miał zadecydować tie-break. W nim, niestety, poniekąd wyszło to, o czym wcześniej mówiliśmy – zegar nie stał po stronie Polaka. Vachier-Lagrave miał wiele komfortu w końcówce partii, kiedy Duda musiał podejmować decyzje w mgnieniu oka. W tej niekorzystnej sytuacji niestety nie zdołał niczego wyczarować – uciec z niewygodnej pozycji i sięgnąć jakimś sposobem po remis. To Francuz wyszedł więc z rywalizacji zwycięsko.
Kapitalny rok Dudy
Jan-Krzysztof Duda nie zdołał zatem po raz pierwszy w karierze (w jakiekolwiek odmianie szachów) zostać mistrzem świata. Trzeba jednak przyznać, że Polak i tak odniósł wielki sukces, zamykając udanie znakomity dla niego sezon. Przypomnijmy – w tym roku wygrał Puchar Świata w szachach klasycznych, nie miał sobie równych na niedawnych mistrzostwach Europy. Znowu potrafił też w pojedynczych partiach górować nad Magnusem Carlsenem, czy innymi zawodnikami z czołówki rankingu. To wszystko się ceni. A przypomnijmy – Polak ma wciąż tylko 23 lata.
Oczywiście, w najważniejszych światowych zawodach do stołów zasiadają już znacznie młodsi zawodnicy, choćby wspomniany Abdusattorow czy 18-letni Alireza Firuzdża (który został niedawno najmłodszym zawodnikiem w historii z ponad 2800 punktami w rankingu FIDE!). Duda już teraz należy jednak do grona najlepszych szachistów na świecie, co do tego nie ma wątpliwości. Co przyniosą mu kolejne lata? Chociażby udział w Turnieju Kandydatów, wyłaniającym przeciwnika dla aktualnego mistrza, w tym przypadku Carlsena. Jan-Krzysztof będzie miał zatem okazję, aby pokonywać kolejne bariery. A że potrafi nas zaskoczyć, nawet kiedy nie wszystko idzie po jego myśli, pokazał dzisiaj w Warszawie.
Polak jest aktualnym wicemistrzem świata w szachach błyskawicznych – powtórzmy to raz jeszcze!
Fot. Newspix.pl