Reklama

Za nami najlepsza kolejka w sezonie. Liga hiszpańska? Da się lubić

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

21 grudnia 2021, 14:43 • 8 min czytania 3 komentarze

Za nami ostatnia przed świętami kolejka hiszpańskiej Primera Division. Konia z rzędu temu, kto się nudził podczas 18. serii spotkań. W zasadzie każdy mecz — poza jednym wyjątkiem – obfitował w dużą liczbę bramek. Nie zabrakło jakościowych zagrań, które po zmontowaniu należy rozsyłać w świat w celach promocyjnych. Tak, hiszpańskich futbol miewa gorsze momenty, ale ta kolejka pozwoliła na moment zapomnieć o problemach i dostarczyła wielu pozytywnych emocji.

Za nami najlepsza kolejka w sezonie. Liga hiszpańska? Da się lubić

Drużyna 18. kolejki: Celta Vigo

Dla wielu być może na wyrost, ale przełamania należy docenić. Mecz Celty Vigo z Espanyolem był starciem drużyny, która od 81 dni nie wygrała na swoim stadionie — głównie przez niefrasobliwość — z drugim najgorszym zespołem na wyjazdach. Co ważne w kontekście Celty —  od początku sezonu spodziewano się lepszych wyników. Oczekiwano bliskiego kontaktu ze strefą europejskich pucharów, a zamiast tego kibice Celestes muszą spoglądać w dolne rejony tabeli i kontrolować bufor pomiędzy ich ulubieńcami, a drużynami będącymi w strefie spadkowej.

WIĘCEJ O NIEFRASOBLIWOŚCI CELTY NA ESTADIO BALAIDOS

W zasadzie w każdym z ostatnich spotkań popełniali rażące błędy, które potwierdzały autodestrukcyjną naturę zespołu prowadzonego przez Chacho Coudeta. Tym razem Celta zagrała zdecydowanie lepiej. Niefrasobliwość została właściwie wygaszona, a ofensywni gracze zrobili swoje. Gospodarze pewnie wygrali 3:1 po golach Santiego Miny, Iago Aspasa i Denisa Suareza. Wreszcie zobaczyliśmy Celtę, którą można pochwalić za całokształt. W obronie pierwsze skrzypce odgrywał Joseph Aidoo a w ataku wspomniana wcześniej trójka. Tym samym zbliżyli się do Espanyolu na jeden punkt. Drużynie Vicente Moreno raczej nie było do śmiechu po ostatnim gwizdku. Liczyli na coś więcej. Goście najbliższą okazję do przełamania będą mieli przy wigilijnym stole — opłatkiem.

Reklama

Piłkarz 18. kolejki: Goncalo Guedes

Śledzenie występów Portugalczyka to czysta przyjemność. Kreatywność? Jest. Odejście? Oczywiście. Dobry strzał zza pola karnego? Jeszcze jak. Przez lata brakowało tylko dwóch elementów by cały piłkarski świat docenił w pełni Goncalo Guedesa. Pierwszy to zdrowie a drugi to regularność. W zasadzie obie składowe się przenikały, przez co zawodnik Valencii nie był stanie potwierdzić, że był wart czterdziestu milionów, które za niego zapłacono.

Każdy jego zryw, każdy jego przebłysk geniuszu jest na wagę złota. Valencia potrzebuje takiego kozaka, by spróbować zakręcić się wokół miejsc dających europejskie puchary. Wczoraj dołożył bramki numer pięć i sześć oraz czwartą asystę w tym sezonie. Sytuacja Valencii była już naprawdę kiepska, ale wziął grę na siebie i rozgonił czarne chmury. Zainicjował akcję na 1:2, którą sam wykończył. Przy bramce na 2:3 znalazł lukę w obronie Levante i wypatrzył Carlosa Solera. A to, co zrobił z bramkarzem i obrońcą Levante przy bramce na 2:4 to pokaz czystej jakości. Ten luz, ta boiskowa bezczelność. Tego nie można się nauczyć. Z tym trzeba się urodzić. Crack!

https://twitter.com/JonnyFT9/status/1473053224949235714

Nieoczywisty piłkarz 18. kolejki: Jorge Molina

Napastnik, który ze względu na wiek został już właściwie spisany na straty, ale co zaskoczył niedowiarków to jego. Ciężko powiedzieć, czy znalazł przepis na eliksir młodości, czy po prostu przez pierwsze kolejki ładował akumulatory, ale jedno jest pewne — Molina pobił rekord. I to nie byle jaki, bo stał się najstarszym zdobywcą hat-tricka w historii Primera Division.

W dniu meczu z Mallorką miał 39 lat i 241 dni. Molina może być wzorem dla wielu zawodników, którzy utknęli w niższych ligach. Przez wiele lat grał na poziomie czwartej ligi hiszpańskiej. Debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył kilka miesięcy przed trzydziestymi urodzinami. Przez to przed trzydziestką zdobył tylko pięć bramek w hiszpańskiej elicie. Po trzydziestce aż 64.

– Jest wspaniałym człowiekiem. Potrafi się cieszyć wszystkim, co go spotyka. Myślę, że słowa nie wystarczą, by zdefiniować jego profesjonalizm — tak o Molinie wypowiada się Robert Moreno, trener Granady. Nie od dziś wiadomo, że doświadczony napastnik dba o każdy szczegół, by stać się lepszym. Dopina dietę na ostatni guzik, prowadzi zdrowy tryb życia i wykonuje mnóstwo nadprogramowej pracy podczas treningów indywidualnych.

Reklama

Kiedyś Pepe Bordalas stwierdził, że Molina to wymarzony zięć dla każdej teściowej. Te słowa nie wzięły się znikąd. Napastnik Granady jest człowiekiem zaradnym, którego horyzonty znacznie wykraczają poza jego pole widzenia. Zadbał już o swoją przyszłość. Kilka lat temu ukończył kurs trenerski oraz kurs dyrektora sportowego. Oprócz tego prowadzi własną akademię. Jedno jest pewne – po skończeniu kariery poradzi sobie nie gorzej niż na boisku.

Gol 18. kolejki: Loren Moron

Mam nadzieję, że to trafienie sprawi, że piłkarz wypożyczony do z Betisu do Espanyolu wróci na właściwe tory. W Primera Division zadebiutował dość późno, bo w wieku 26 lat. Miał kilka momentów chwały, ale często popadał w przeciętność. Na początku sezonu 19/20 strzelał regularnie i przez moment trzymał się w czubie wyścigu o koronę króla strzelców. Później się zagubił i zaczął zdobywać bramki w systemie od czasu do czasu. Od początku 2020 roku zdobył w lidze zaledwie cztery gole, aż tu nagle…

No właśnie. Loren jest w Espanyolu tylko zmiennikiem. Można go było chwalić za poświęcenie, chęć pomocy drużynie, ale napastników rozlicza się z bramek. Do meczu z Celtą czekał na pierwsze ligowe trafienie w nowych barwach. I to od razu jakie! Zresztą zobaczcie sami ten przebłysk geniuszu 28-latka. Pomysł to jedno, ale jego realizacja była wzorowa. W tej kolejce zobaczyliśmy wiele pięknych trafień, a mogłem wybrać tylko jedno, więc wybór padł na coś, co wychodzi poza ramy. Bomby zza pola karnego zdarzają się dość często, ale takie gole jak ten Morona to perełki, które zapadają w pamięć na długie lata.

https://twitter.com/ESPNDeportes/status/1471967651094319106

Najlepszy mecz 18. kolejki: Levante – Valencia

Poniedziałkowe derby były prawdziwym świętem futbolu. Cios za cios, mnóstwo sytuacji bramkowych, dryblingów, pojedynków jeden na jeden. Na boisku działo się tak wiele, że aż żal było mrugnąć, bo mogła umknąć kolejna ciekawa akcja. Skrót z takiego spotkanie powinie trwać minimum piętnaście minut.

Prawdziwe show rozpoczęło się od rzutu karnego dla Levante. Jasper Cillessen obronił uderzenie Campani, ale dobitka Hiszpana okazała się skuteczna. Nie minęło 200 sekund od pierwszego trafienia, a już Levante prowadziło dwoma bramkami po asyście Moralesa i bramce Rogera Marti. Zasadne było pytanie, czy gospodarze w końcu wygrają pierwszy mecz w sezonie. Pod koniec pierwszej połowy sprawy w swoje ręce wziął Goncalo Guedes, który zdobył bramkę kontaktową. Fani Levante szybko zdali sobie sprawę, że należy położyć ręce na kołderce i ostudzić nieco emocje, bo Valencia się tak łatwo nie podda.

W drugiej połowie festiwal szalonej gry trwał w najlepsze. Dwie minuty po wznowieniu jeden z piłkarzy Levante trafił poprzeczkę, a nieskutecznie dobijał Dani Gomez. Poszła z tego kontra po której Hugo Duro został sfaulowany przez Rubena Vezo. Karnego na bramkę zamienił Carlos Soler. Dwadzieścia minut przed końcem znów błysnął Goncalo Guedes, który zagrał do  Carlosa Solera, który huknął w prawy róg bramki Daniego Cardenasa i zrobiło się 2:3.

W 85. minucie Valencia podwyższyła prowadzenie. Kontrę rozprowadził Marcos Andre. W polu karnym tanie wykonał Goncalo Guedes, który dosłownie zezłomował Carlosa Clerca oraz bramkarza gospodarzy. Przekładając piłkę z prawej do lewej nogi, położył obu i mogli się tylko przyglądać, jak po zmianie kierunku biegu Portugalczyk pakuje futbolówkę do pustej bramki. 2:4, ale to nie był koniec! W doliczonym czasie gry Levante zabawiło się w polu karnym Jaspera Cillessena. Bramkę zdobył Ennis Bardhi, sędzia w pierwszej kolejności anulował trafienie, ale po konsultacji z obsługującymi system VAR zdecydował się uznać bramkę na 3:4.

https://twitter.com/Pawel_Ozog/status/1473048370805710855

Jedenastka 18. kolejki

W najlepszej jedenastce nie mogło zabraknąć piłkarzy Kadyksu, którzy wywieźli cenny remis z Estadio Santiago Bernabeu. Jeremias Ledesma zachował czyste konto i bronił jak w transie. Na prawej obronie dobrze spisywał się Carlos Akapo. Skutecznie powstrzymywał Viniciusa, a to dość duże osiągnięcie w tym sezonie. W obronie znalazło się także miejsce dla Josepha Aidoo oraz Alejandro Cateny, który schował Joselu do kieszeni i zdobył gola w meczu z Rayo. Ciężko było wybrać lewego obrońcę, bo ta kolejka ewidentnie nie należała do nich. W zasadzie nikt się nie wyróżnił, więc cofnąłem Alberto Moreno, który musiał zasuwać za dwóch, bo słabo spisywał się Pervis Estupinan.

Na skrzydłach znaleźli się Goncalo Guedes oraz Tete Morente, który ośmieszał Jordiego Albę. Przy okazji piłkarz Elche wpisał się na listę strzelców i zaliczył asystę. W środku pola umieściłem Ivana Rakitica, któremu wychodziło dosłownie wszystko. Dużo pracował, zagrywał doskonałe długie piłki, a występ podsumował piękną bramką. Obok niego znalazło się miejsce dla Carlosa Solera, który do spółki z Guedesem uratował Valencię przed wpadką. Mojej uwadze nie umknęły dobre występy Toniego Kroosa i Gaviego, ale mogłem wybrać tylko dwóch środkowych pomocników.

W ataku — podobnie jak w pomocy — problem bogactwa. Z tego powodu zabrakło miejsca dla Inakiego Williamsa, który niespodziewanie się przełamał i od razu wpisał się na listę strzelców dwukrotnie. Miłe zaskoczenie i mam nadzieję, że utrzyma formę, bo w ostatnim czasie zdobywanie bramek sprawiało duże problemy zarówno jemu jak i jego kolegom. Były tylko dwa miejsca do obsadzenia. Wybór padł na nieoczywistego gracza kolejki – Jorge Molinę –  oraz do bólu skutecznego Gerarda Moreno. Hiszpan w meczu z Realem Sociedad zdobył dwie bramki głową po rzutach rożnych oraz dołożył asystę przy trafieniu Samu Chukwueze. Wkład Moreno był niezwykle ważny, ponieważ dla jego zespołu było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Michał Trela
1
Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Hiszpania

Hiszpania

Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Patryk Stec
4
Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy
Hiszpania

Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Patryk Stec
4
Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Komentarze

3 komentarze

Loading...