Reklama

Koszmarny mecz Pogoni. Szansa na zimowanie jako lider stracona

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

18 grudnia 2021, 18:10 • 3 min czytania 29 komentarzy

Pogoń grała dziś o udane zakończenie rundy i danie sobie szansy na pozycję lidera przed zimą. Wydawałoby się, że rywal oraz okoliczności były ku temu idealne – u siebie, w twierdzy Szczecin z Wartą, która ostatnio nieco wzięła się w garść, ale faworyt wciąż był jeden. Kibice chcieli tu pewnie liczyć bramki od 2:0, bo lepsi od poznaniaków musieli łykać gorzkie pigułki, by wspomnieć choćby Lechię. No i cóż: plany swoje, a Ekstraklasa swoje. Pogoń zagrała – bez cienia przesady – koszmarny mecz i może dziękować, że zapisała choćby jeden punkt.

Koszmarny mecz Pogoni. Szansa na zimowanie jako lider stracona

POGOŃ SZCZECIN – WARTA POZNAŃ. INDOLENCJA W OFENSYWIE

Momentami aż żal było patrzeć jak Portowcy nie mają pomysłu na sforsowanie defensywy Warty Poznań. Prawa strona i środek istniały tylko teoretycznie. Kucharczyk „błysnął” głównie tym, że w pierwszej połowie wyprowadził dwie akcje, w których chciał grać z wymyślonymi kolegami. To znaczy: podawał do nikogo. Był pod polem karnym, parę opcji do ogarnięcia, ale nie – Kucharczyk dostrzegał faceta w pelerynie-niewidce. Ale ten najwyraźniej nie miał ochoty na futbol, bo futbolówka trafiała do Warty.

Kowalczyk w środku bardzo chciał, ale jeszcze bardziej też nie potrafił. Zagrywał źle, niecelnie, Grosicki w pewnym momencie opieprzył go solidnie, bo już po prostu nie miał siły patrzeć na te cuda, które Kowalczyk prezentował. Inna sprawa, że choć Grosicki na swojej flance był aktywny, to jednak nie proponował konkretów. Męczył się z ostatnim podaniem, jego dośrodkowania mijały celu, a stałe fragmenty gry… Źle, bardzo źle albo fatalnie.

Można się też zastanowić, czy nie przekombinował również Runjaić? Jean Carlos na szpicy, Zahović na dziesiątce – no, to nie zagrało. Pogoń była całkowicie bezzębna.

W pierwszej połowie nie oddała żadnego celnego strzału. W drugiej dwa – jeden denny, w środek bramki, drugi na wagę remisu. Fornalczyk zrobił to, czego nie robili wcześniej koledzy i podniósł głowę, spojrzał, gdzie można zagrać i – co więcej – posłał piłkę celnie. Kostas pieprznął, a Lis nie miał za wiele do powiedzenia. Natomiast czy wcześniej nie mógł pomóc Fiedosewicz? Mógł, ale stał i patrzył, zapraszając Fornalczyka do szesnastki. No to Fornalczyk skorzystał z zaproszenia.

Reklama

POGOŃ SZCZECIN – WARTA POZNAŃ. NALEŻY DOCENIĆ GOŚCI

Natomiast ten gol nie ma prawa zmienić oceni Pogoni jako całości. Portowcy zagrali bardzo źle. W taki sposób, od jakiego nas odzwyczaili. Wolno, nudno, bez pomysłu i bez sensu.

Ale! Jednocześnie nie można budować narracji, że taki wynik padł tylko dlatego, bo Pogoń nie dojechała. Słowa pochwały należą się bowiem Warcie, która miała plan na to spotkanie i go zrealizowała. Wiadomo, że nie mogli się rzucić na Pogoń, musieli poczekać z tyłu i poszukać szans na kontrę. W pierwszej połowie nieźle uderzył Czyż, ale dobrze bronił Stipica, natomiast wypad z drugiej połowy już przyniósł oczekiwany skutek.

Znów błysnął Ivanov. Przedarł się lewą stroną, wiadomo, chciał grać z Kuzimskim, to nie wyszło, ale Fin się nie zatrzymał i po prostu pognał za futbolówką. Pogoń zgłupiała, bo po chwili miała obrońcę Warty w swoim polu karnym, ale ten głupieć nie miał zamiaru. Wystawił Zrelakowi patelnię, a ten z trzech metrów nie miał problemu, by władować bramkę.

Ivanov w klubie z wyższej półki na poziomie Ekstraklasy? To naprawdę nie jest głupi pomysł, ponieważ ten facet naprawdę potrafi grać w piłkę.

W każdym razie – żałować mogą jedni i drudzy. Pogoń, bo mając przed meczem wszystkie dobre karty w ręku, spaliła je i wywiesiła białą flagę, dopiero na końcu decydując się na cokolwiek sensownego. Warta wzięłaby remis przed meczem z pocałowaniem ręki, ale skoro już prowadziła… Tych łupów na koniec sezonu może po prostu brakować.

Reklama

 

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Siatkówka

Pierwszy taki sezon od 16 lat. Polskie siatkarki zaczynają grę w LN. A na horyzoncie igrzyska

Sebastian Warzecha
0
Pierwszy taki sezon od 16 lat. Polskie siatkarki zaczynają grę w LN. A na horyzoncie igrzyska
Ekstraklasa

Jeden Frederiksen to za mało. Przy tej władzy Lech zaraz wróci do punktu wyjścia

Paweł Paczul
0
Jeden Frederiksen to za mało. Przy tej władzy Lech zaraz wróci do punktu wyjścia

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Jeden Frederiksen to za mało. Przy tej władzy Lech zaraz wróci do punktu wyjścia

Paweł Paczul
0
Jeden Frederiksen to za mało. Przy tej władzy Lech zaraz wróci do punktu wyjścia

Komentarze

29 komentarzy

Loading...