Reklama

Koniec tego dobrego, Legia wróciła do przegrywania

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

05 grudnia 2021, 22:51 • 3 min czytania 102 komentarzy

Udało się wymęczyć 1:0 z beznadziejną Jagiellonią. Udało się przejść Motor Lublin w Pucharze Polski. No i wystarczy tego szaleństwa. Legia Warszawa wróciła do tego, co w ostatnim czasie zna najlepiej, czyli zbierania batów. Porażka z Cracovią jest już jej jedenastym niepowodzeniem w tym sezonie Ekstraklasy (na 15 meczów). „Wojskowi” nadal znajdują się w strefie spadkowej. 

Koniec tego dobrego, Legia wróciła do przegrywania

Cracovia – Legia 1:0: kiepski dzień sędziów

Ustalmy fakty. Legia ma prawo mieć dziś pretensje do sędziego. Jarosław Przybył nie do końca panował nad temperaturą tego meczu i to delikatnie mówiąc. Jakby się uparł, Pelle van Amersfoort już po kilku minutach mógłby mieć dwie żółte kartki, skandalu by nie było. Pomocnik „Pasów” wyszedł z szatni niezwykle bojowo nastawiony i aż trudno uwierzyć, że ukarany „żółtkiem” został dopiero w samej końcówce za faul taktyczny.

Idźmy dalej. Sędzia z Kluczborka bardziej powinien niż mógł podyktować rzut karny dla gości w pierwszej połowie. Znów w roli głównej Van Amersfoort. Holender we własnej szesnastce chyba całkowicie przypadkowo, ale jednak zdzielił łokciem próbującego wyskoczyć z nim do główki Mateusza Hołownię. Bardzo mocno pachniało to wskazaniem na „wapno”, tymczasem zespół sędziowski nawet tego nie analizował. Nie było tematu, lecimy dalej.

Cracovia – Legia 1:0: jeszcze gorszy dzień ofensywy Legii

To, że Legia może zgłaszać uwagi do pracy arbitrów nie zmienia najważniejszego: kolejny raz zaprezentowała się fatalnie, zwłaszcza jeśli chodzi o ofensywę. Co ekipa ze stolicy sobie wypracowała?

  • sytuację sam na sam zmarnowaną przez Skibickiego po kapitalnym podaniu Josue, to było naprawdę „coś”
  • niecelne uderzenie z czuba Emreliego po kolejnym błyskotliwym zagraniu Josue
  • dwa strzały z dystansu zmuszające Niemczyckiego do wysiłku i wybijania piłki do boku (Slisz, Luquinhas)

I to tyle. Wszystko działo się w pierwszej połowie, w której na skrzydłach niemiłosiernie kaleczyli Mladenović i Skibicki.

Reklama

Po przerwie podopieczni Marka Gołębiewskiego niemalże wyli z bezsilności z przodu. Trudno być zaskoczonym, skoro od razu po zmianie stron odwracać losy meczu mieli… Tomasz Nawotka i Rui Gomes. Tak, ten duet grał w drugiej połowie na prawej stronie Legii. Obaj debiutowali w tym sezonie Ekstraklasy, a Portugalczyk w ogóle debiutował w „jedynce”. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział kibicom klubu z Łazienkowskiej, że dojdzie do czegoś takiego, z troską w oczach popukaliby się w czoło i zalecili wizytę kontrolną u specjalisty. Okej, chłopaki się nie skompromitowali, coś tam nawet raz czy drugi pociągnęli, lecz generalnie było widać, że na co dzień obracają się na innym, niższym poziomie.

Cracovia – Legia 1:0: prosto i skutecznie

Cracovia zagrała w sposób mało wyrafinowany, ale nad wyraz skuteczny. Gola strzeliła trochę szczęśliwie. Dośrodkowanie Siplaka otarło się o głowy Emreliego i Wieteski, z czego skrzętnie skorzystał stojący kilka metrów przed bramką Van Amersfoort. To wystarczyło, żeby zgarnąć trzy punkty.

W drugiej odsłonie „Pasy” spokojnie trzymały Legię na dystans, a same mogły podwyższyć prowadzenie. Kakabadze po strzale zza pola karnego trafił w słupek, Myszor nieczysto kopnął w piłkę po świetnym dograniu Pestki, Rivaldinho mocnym uderzeniem z ostrego kąta sprawdził czujność Boruca. Trochę tego było.

Jacek Zieliński w dobrym stylu wraca do Cracovii. Pokonanie Rakowa i Legii z nawiązką rekompensuje porażkę w Płocku. Morale drużyny z pewnością wzrosło. Legia? Cóż, musi powalczyć ze Spartakiem Moskwa, a potem próbować wyszarpać cokolwiek w lidze do końca roku. W poprzednich sezonach powiedzielibyśmy, że terminarz z Wisłą Płock, Zagłębiem Lubin i Radomiakiem wygląda więcej niż zachęcająco, ale w obecnej sytuacji nie gwarantuje on niczego. I to najlepiej pokazuje, jak w ciągu kilku miesięcy stoczył się stołeczny klub.

CZYTAJ TAKŻE:

Reklama

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

MMA

Wrzosek: Jak będzie okazja, zostanę mistrzem, którego nikt nie sprawdzi w parterze

Szymon Piórek
1
Wrzosek: Jak będzie okazja, zostanę mistrzem, którego nikt nie sprawdzi w parterze
Piłka nożna

Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Jakub Radomski
43
Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Ishak już wie. „Mistrzostwo to sprawa między Lechem, Jagiellonią i Rakowem”

Antoni Figlewicz
37
Ishak już wie. „Mistrzostwo to sprawa między Lechem, Jagiellonią i Rakowem”

Komentarze

102 komentarzy

Loading...