Jakim cudem, jako ludzkość, dopuściliśmy do sytuacji, w której Google na hasło „Jorginho Ballon d’Or” wyrzuca ponad dwa miliony haseł w niewiele ponad pół sekundy? Plebiscyt Złotej Piłki co roku dostarcza mnóstwo kontrowersji, nie ma przecież jednego żelaznego kryterium oceny, każdy może zaproponować swojego kandydata. Wojciech Kowalczyk może typować Kamila Grosickiego i nikt mu tego zdania nie jest w stanie zabrać. Ale czy nie zapominamy, że zwycięzca Złotej Piłki powinien być przede wszystkim najlepszym piłkarzem świata?
I tutaj należy zadać sobie pytanie, jak bardzo daleko jest Jorginho od bycia najlepszym piłkarzem na świecie? Po oczach razi nawet samo zestawienie jego nazwiska z tą frazą na długości jednego zdania. Czy jeśli miałbyś okazję wybrać dowolną jedenastkę piłkarzy, którzy zagrają dzisiaj wieczorem mecz w drużynie, której będziesz trenerem, to twoim pierwszym wyborem byłby właśnie Włoch? Czy gdyby nie był pierwszym, to w ogóle załapałby się do składu? Żyjemy w czasach piłkarskich bogów, ludzi, którzy osiągają wyniki nieosiągalne dla wszystkich piłkarzy, którzy chodzili do tej pory po naszej planecie, a w dyskusji na najlepszego piłkarza świata pojawia się Jorginho?
ZESPOŁOWE ZWYCIĘSTWO NIE ŚWIADCZY O INDYWIDUALNYM GENIUSZU
Piłkarz Chelsea ma swój niepowtarzalny sposób grania w piłkę i wpływ na każdą akcję zespołów, w których występuje. Stawia stempel na każdym ataku, decyduje o kierunku gry, ciężko byłoby pewnie zliczyć serię dziesięciu podań z rzędu piłkarzy Chelsea, bez ani jednego kontaktu z piłką Jorginho. Mimo to nie jesteśmy w stanie precyzyjnie oszacować jego wpływu na sukcesy drużynowe, a to właśnie łatwość w ocenie tego zagadnienia była najczęściej kryterium do przyznawania Złotej Piłki. Czy ktoś wyobraża sobie, by Barcelona w 2011 roku wygrała Ligę Mistrzów i La Liga bez Leo Messiego? Czy ktoś wyobraża sobie, by Portugalia wygrała w 2016 Euro bez Cristiano Ronaldo? A czy ktoś wyobraża sobie, by Chelsea wygrała Ligę Mistrzów, lub Włochy mistrzostwa Europy bez Jorginho? Każdy może odpowiedzieć sobie na te pytania w zgodzie z własnym sumieniem.
To właśnie sukcesy drużynowe pchnęły Włocha do ścisłej czołówki piłkarzy walczących o Złotą Piłkę. Ta pozostaje jednak wciąż nagrodą indywidualną i jej rozdawanie nie polega na nagradzaniu kogoś, kto wygrał najwięcej w danym roku ze swoją drużyną.
Przed półfinałami Euro 2020 media szybko podchwyciły, że w gronie czterech pozostałych drużyn wciąż pozostaje kilku piłkarzy Chelsea, którzy mogli już wtedy pochwalić się zdobyciem Ligi Mistrzów. Do tego byli oni rozłożeni na wszystkie cztery pozostałe reprezentacje, co oznaczało, że na koniec sezonu na pewno będziemy mówić o jednym szczęśliwcu, który w 2021 roku wygra najcenniejsze trofeum klubowe na świecie i wielki turniej ze swoją reprezentacją.
https://twitter.com/championsleague/status/1411662118508806144?fbclid=IwAR15ETUl32l0YZqF9DmXKDHA8brmv-p6AhNDPXU98sGBNCjEDnnE7zZlNyU
W tym miejscu należy się zastanowić – co by było gdyby? Czy jeśli Włosi ostatecznie nie wygraliby mistrzostw, to Jorginho wciąż byłby w ścisłym gronie faworytów plebiscytu? A może wtedy nie byłoby go nawet w czołowej trzydziestce nominowanych?
Idąc tropem przyznawania Złotej Piłki piłkarzom, którzy dołożyli cegiełkę do jak największej liczby trofeów, można się też zastanowić, co by było, gdyby Euro wygrała Dania? Andreas Christensen byłby wtedy na tym samym poziomie, co Robert Lewandowski i Leo Messi? Przecież jeśli jakiś kibic jest ignorantem Premier League, a w czasie Euro akurat wyjechał na wczasy z trójką dzieci i nie miał czasu oglądać meczów, to Christensen może być dla niego kompletnie anonimowy. Tymczasem Duńczyk zagrał w wielu meczach Ligi Mistrzów w drodze do finału, w którym wystąpił przez 51 minut. Później był podstawowym zawodnikiem swojej reprezentacji w trakcie Euro, na którym odpadł w półfinale po starciu z Anglią. Może był więc blisko zasłużenia na nagrodę?
Dalej możemy przypominać sobie w jaki sposób potoczył się finał imprezy i zastanowić się, czy gdyby Leonardo Bonucci nie umieścił piłki w siatce, to Mason Mount stałby się nagle jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, a Jorginho jednak by nim nie był? Można w takim razie wysnuć wniosek, że to Bonucci rozdawał karty do rozstrzygającego się dzisiaj plebiscytu.
Robert Lewandowski wygrał w tym roku tylko Bundesligę, do tego zaliczył blamaż z reprezentacją Polski w trakcie Euro i szybko odpadł z Bayernem w Champions League, a nikt nie wątpi w jego obecność w czołówce plebiscytu Złotej Piłki. Podobnie sytuacja wygląda z Leo Messim, który wygrał Copa America, ale z klubem zdziałał tylko Puchar Króla. Jeśli ktoś chce zostać najlepszym piłkarzem świata lub w ogóle pojawiać się w tej dyskusji, jego kandydatura nie powinna być podawana w wątpliwość przy przeglądaniu braku drużynowych sukcesów. Tymczasem Włoch znalazł się w tym gronie tylko i wyłącznie ze względu na takie sukcesy.
DALEKO MU DO NAJWIĘKSZYCH GWIAZD
O potencjalnym zwycięstwie piłkarza Chelsea ciekawie wypowiedział się ostatnio Antonio Cassano. Były włoski piłkarz twierdzi, że rozmawiał z Jorginho, który przyznał mu rację, że Złota Piłka dla niego byłaby skandalem.
– Powiedziałem mu: Jorgi, czy wiesz jaki byłby skandal, gdybyś to ty otrzymał Złotą Piłkę, a nie Messi? Odpowiedział, że absolutnie się ze mną zgadza. Messi zawsze powinien ją dostawać – powiedział Cassano w rozmowie z Christianem Vierim na jednym z kanałów na Twitchu.
Cassano nie gryzł się w język i w tej samej rozmowie przypomniał jedną ze swoich wcześniejszych wypowiedzi, w której ironicznie wspominał, że każdemu dziennikarzowi, który będzie głosował na Jorginho w kontekście Złotej Piłki powinno się odebrać prawo jazdy. Każdego roku po uroczystej gali i poznaniu zwycięzcy plebiscytu, jego organizator publikuje szczegółowe wyniki głosowania, z których można wyczytać kto jak głosował. Największe poruszenie wzbudzają najczęściej głosy z tych najbardziej egzotycznych państw, które czasami odbiegają od głosów z największych futbolowych federacji. Dzisiaj będziemy mogli się przekonać, kto w głosowaniu sugerował się wyłącznie drużynowi sukcesami i postawił Jorginho ponad chociażby Lewandowskiego.
Jorginho ze Złotą Piłką to tylko u tych, którzy mecze oglądają na telegazecie. https://t.co/GV8HZ0CfFb
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) November 29, 2021
Piłkarz Chelsea bryluje na boisku przede wszystkim w utrzymywaniu się przy piłce i rozprowadzaniu jej między swoich partnerów. Jeśli jednak spojrzymy na statystyki z Premier League z ubiegłego sezonu i porównamy je sobie do Rodriego oraz Jordana Hendersona, którzy pełnią podobną rolę do Włocha w Manchesterze City i Liverpoolu, to nie robią one wcale wielkiego wrażenia. W przeliczeniu na 90 minut meczu to Hiszpan zalicza więcej podań, z kolei Anglik kreuje dużo więcej sytuacji swoim partnerom. Działania defensywne również nie należą do najmocniejszych stron Jorginho, który wyróżnia się jedynie w liczbie przechwytów. Nie można więc mówić w jego przypadku o zupełnym przedefiniowaniu pozycji defensywnego pomocnika, który odmienił futbol i jest jedyny w swoim rodzaju.
Włoch nigdy nie słynął również z aktywności w ofensywie, gdzie jego liczby nie tyle nie robią wrażenia, co praktycznie ich nie ma. W 2021 roku zanotował jedną jedyną asystę, a wszystkie osiem goli zdobył po uderzeniach z rzutu karnego. Do pewnego momentu kariery był to jego znak rozpoznawczy, który w ostatnich tygodniach mocno szwankuje, co powoduje kolejne wątpliwości przy jego kandydaturze do zdobycia Złotej Piłki.
W LISTOPADZIE CZAR PRYSŁ
Nie chodzi oczywiście o same strzały z wapna, ponieważ byłoby mocną przesadą, gdyby to jakiś pojedynczy karny miał decydować o najlepszym piłkarzu świata w danym roku. Bardziej mają tu znaczenie konsekwencje nietrafionych karnych przez Jorginho. Pomocnik Chelsea nie licząc serii jedenastek, podchodził w swojej karierze do 39 karnych, z których wykorzystał 33. Jeszcze kilka miesięcy temu procentowa statystyka jego skuteczności prezentowała się jednak znacznie lepiej.
5 września Włosi grali na wyjeździe ze Szwajcarią, swoim najgroźniejszym rywalem w walce o pierwsze miejsce w grupie eliminacyjnej do przyszłorocznych mistrzostw świata. W 53. minucie goście dostali rzut karny, do którego podszedł Jorginho, wykonując swój charakterystyczny przeskok przed strzałem. Yann Sommer skutecznie go jednak zmylił i bez problemu obronił lekkie uderzenie. Skończyło się na bezbramkowym remisie. Druga część sagi wykonywanych rzutów karnych przez Jorginho w meczach ze Szwajcarią nadeszła już w listopadzie. To bardzo istotne, bo 25 października zakończyło się głosowanie w plebiscycie Złotej Piłki. Od tego dnia nic nie mogło już wpłynąć na zmianę wyników.
Wszystkie wydarzenia od tego dnia możemy oddzielić grubą krechą, by zastanowić się, czy kiedykolwiek wcześniej jakiś kandydat do zdobycia Złotej Piłki dopuścił się aż tak dużych błędów już po zakończeniu głosowania? Robert Lewandowski i Leo Messi od tego czasu nic nie nawywijali, a nawet gdyby to zrobili, to pewnie kibice i tak nie przywiązywaliby do tego aż tak dużej wagi, wiedząc na co stać obu gwiazdorów i mając zaufanie do ich umiejętności. Opinia o Jorginho od tamtego dnia mogła się za to znacznie zmienić.
Najpierw, 12 listopada, Włosi grali rewanż ze Szwajcarią w przedostatnim meczu eliminacji. Przez większość spotkania utrzymywał się wynik 1:1, po czym w 90. minucie sędzia odgwizdał rzut karny dla mistrzów Europy, którego skuteczne wykonanie mogło ich wysłać prosto do Kataru. Do piłki podszedł Jorginho, który zmienił technikę strzału, nie zrobił charakterystycznego przeskoku i strzelił dobry metr nad bramką. Mimo że Włosi wciąż mogli później wygrać na wyjeździe z Irlandią Północną, czego nie zrobili, ich klęska eliminacyjna ma teraz twarz Jorginho po spudłowanej jedenastce.
Konsekwencje zajęcia w grupie drugiego miejsca mogą okazać się dla Włochów opłakane. Trafili oni bowiem do tej samej ścieżki co Portugalczycy, którzy w razie ewentualnego finału baraży pomiędzy oboma zespołami, przyjmą Włochów u siebie. Tych czeka więc prawdziwa ścieżka zdrowia w drodze na mundial, który mogli mieć zagwarantowany po wykorzystanym karnym Jorginho.
To jednak nie koniec niechlubnych wyczynów Włocha od momentu zakończenia głosowania. Wczoraj Chelsea w hicie Premier League podejmowała u siebie Manchester United, a Jorginho zafundował swoim kumplom takie atrakcje:
https://twitter.com/utdnicolass/status/1465046551332626438?s=21&fbclid=IwAR1ZhQYeWY_64me0JPSgRxkx_8Rq7bU0cDfJb0Ryb5frx8qPG52VkiFbkn0
Ostatecznie udało mu się częściowo odkupić swoje winy, po tym jak wykorzystał rzut karny i zapewnił The Blues remis 1:1. Za możliwość podejścia do jedenastki musi jednak podziękować Aaronowi Wan-Bissace, bo gdyby nie faul Anglika, to przecież takiej okazji by nie dostał.
Aż ciężko wyobrazić sobie scenariusz, w którym Włoch zostaje wybrany zwycięzcą Złotej Piłki, zbierając najwięcej głosów, a następnie wychodzi na scenę na paryskiej gali, dzień po odstawieniu takiego cyrku w hicie kolejki Premier League i zaledwie dwa tygodnie po pośrednim wysłaniu Włochów do baraży. Jest to dobra nauczka dla wszystkich miłośników piłki, by w plebiscycie Złotej Piłki jednak nie wymyślać tak niepewnych niespodzianek, a skupić się na wybieraniu w nich naprawdę niezawodnych herosów.
HUBERT NOWICKI
Czytaj także:
- Komu redakcja Weszło wręczyłaby Złotą Piłkę?
- Gra w Bundeslidze nie daje Złotych Piłek. Lewandowski przełamie trend?
- Papin, Weah i inni. Kontrowersyjne Złote Piłki sprzed lat
- Czas zapytać wprost: Lewandowski czy Messi?
Fot. Newspix