– Pojedziemy do Kataru – zapewniał Fernando Santos po wpadce z Serbią, która oznaczała, że reprezentacja Portugalii wylądowała w barażach. – Wygramy baraże i pojedziemy do Kataru po złoty medal – mówił Roberto Mancini, gdy Włosi zremisowali z Irlandią Północną i pewne było, że to Szwajcarzy awansowali na mundial. Losowanie baraży mistrzostw świata sprawiło, że już teraz wiemy, że któryś z dżentelmenów swojej obietnicy nie dotrzyma.
Ci, którzy wierzą w przeznaczenie i karmę, stwierdzą pewnie, że dwóch gigantów w tej samej ścieżce baraży to nie przypadek, tylko kara za nadmierną pewność siebie. Z drugiej strony obydwu szkoleniowców rozumiemy, Mancini i Santos zdają sobie sprawę, że brak awansu któregoś z nich oznacza, że:
- na mundialu nie zagrają mistrzowie Europy
- na mundialu, najpewniej ostatnim w karierze, nie zagra Cristiano Ronaldo
Dlatego jesteśmy skłonni założyć, że nawet organizatorzy mistrzostw trzymali kciuki za to, żeby Portugalczycy i Włosi ogarnęli temat. Bo chyba wyobrażacie sobie, co oznaczają mistrzostwa bez takich marek.
Włosi odpadną? Przedłużenie klęsk po 2006 roku
Miny po losowaniu zrzedły wszystkim. Jasne, wciąż mamy do zagrania półfinały, więc choć oba zespoły są w nich wyraźnym faworytem, nie odbieramy szans na niespodziankę na tym etapie. Ale wiadomo, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Portugalia zagra z Włochami w finale. To będzie mecz o wszystko, na śmierć i życie. Porażka Włochów oznacza, że:
- na sam wyjazd na mundial będą czekali minimum 12 lat (!)
- ich mundialowy bilans w latach 2007-2025 zamknie się w jednym zwycięstwie
MUNDIAL 2014 – O KLĘSCE WŁOCHÓW I ANGLII
Plus jest taki, że będzie to zwycięstwo z Anglią. Szkoda tylko, że jednocześnie w łeb dały im Urugwaj, Kostaryka i Słowacja. Do tego remisy z Paragwajem i Nową Zelandią, lanie w barażach od Szwedów i mamy komplet kompromitacji. Mówimy o tym, że CR7 może ominąć ostatni mundial w karierze. Italia zna uczucie zawiedzenia ikony: trzy lata temu Gianluigi Buffon miał zwieńczyć swoją karierę mistrzostwami w Rosji i skończył z pilotem przed kanapą. Jeśli Włochom powinie się noga, ten sam los spotka prawdopodobnie:
- Giorgio Chielliniego (37 lat)
- Leonardo Bonucciego (34)
- Ciro Immobile (31)
Na granicy będą także Marco Verratti (29), Jorginho czy Lorenzo Insigne (obaj 30 lat, Jorginho nigdy nie zagrał na mundialu). Dwaj ostatni być może załapaliby się na kolejny turniej, ale byliby w zupełnie innym momencie kariery. Dla całego pokolenia włoskich zawodników byłby to prawdziwy dramat. Dla całej Italii byłby to prawdziwy dramat, bo Squadra Azzurra jeszcze nigdy nie opuściła dwóch mundiali z rzędu.
JORGINHO – NAJSZYBSZY UMYSŁ W ITALII
Portugalia odpadnie? Cristiano Ronaldo pozostanie bez gola w fazie pucharowej
Portugalczycy aż tak odzwyczajeni od tego typu zdarzeń nie są. Po 1986 roku opuścili trzy kolejne mundiale, wcześniej mieli czarną plamę po zdobyciu brązowego krążka w Anglii — nie pojechali na cztery kolejne turnieje. Nie da się jednak ukryć, że w ostatnim czasie nie są spełnioną reprezentacją. W 2006 roku byli bliscy medalu, ale skończyli na czwartym miejscu. Potem było tak:
- 2010 – ogranie potężnej Korei Północnej, dwa remisy i w łeb w 1/8 finału
- 2014 – ogranie Ghany, baty od Niemców i 3. miejsce w grupie za USA
- 2018 – ogranie Maroka, w łeb w 1/8 finału
Trzy mundiale, trzy zwycięstwa.
Cała era Cristiano Ronaldo to duże rozczarowanie, a przecież tak wcześniej, jak i teraz, nie brakuje mu utalentowanych kolegów. Jeśli Włosi ograją Portugalię, jeden z najlepszych piłkarzy w historii futbolu najpewniej zakończy karierę bez choćby jednej bramki w fazie pucharowej mistrzostw świata. Jasne, będziemy pamiętać jego hattricka z Hiszpanią. Ale będziemy też pamiętać, że poza tym ukuł Iran, Koreę Północną, Ghanę i Maroko. Kiepski bilans.
NAJLEPSI STRZELCY W HISTORII REPREZENTACYJNEGO FUTBOLU
Eliminacje Portugalczyków? Męczenie buły
Frustracja Cristiano Ronaldo i Portugalczyków będzie tym większa, że przecież pojechaliby na mundial, gdyby w pierwszym meczu z reprezentacją Serbii sędzia uznał prawidłowego gola CR7. Z drugiej strony: jest w tym pewna niesprawiedliwość. Bo przecież później można było odwrócić losy eliminacji. Zresztą przez długi czas to Portugalia była na czele grupy. Tyle że ekipa z Półwyspu Iberyjskiego po prostu męczyła bułę. Okrutnie męczyła bułę, od początku, do końca.
- Azerbejdżan – wygrana 1:0 po samobóju
- Luksemburg – odrabianie strat z 0:1
- Irlandia – gole na 1:1 i 2:1 po 88. minucie meczu
- Irlandia (rewanż) – 0:0
Ostatni wynik był sygnałem ostrzegawczym przed starciem z Serbią. A potem Serbia pokazała, że jest po prostu lepsza. Ma pomysł, potrafi wcielić go w życie i to się udało. Portugalia może mówić: ech, gol rzutem na taśmę, pech. Ale nie był to pech, bo mecze z niżej notowanymi przeciwnikami pokazały, że zespół z Bruno Fernandesem, Bernardo Silvą, Diogo Jotę i całą resztą gwiazd, ma problemy ze zdominowaniem rywali, którzy chętnie naturalizowaliby nawet ostatniego rezerwowego w portugalskiej kadrze i zrobili z niego gwiazdę swojej drużyny.
Zresztą, tak bogiem a prawdą, to nie jest tak, że Portugalia po raz pierwszy robi sobie bajzel w pokoju. W 2009 i 2011 roku w grupie wyprzedzili ich Duńczycy, na turnieje udało się pojechać tylko dzięki temu, że dwukrotnie ograli Bośniaków. W 2013 roku lepsza w grupie była Rosja, ale udało się ograć Szwedów. Portugalia po prostu lubi komplikować sobie życie.
SERBIA W KOŃCU ODPALIŁA. JAK DO TEGO DOSZŁO?
Eliminacje Włochów? Osiedli na laurach po EURO
Pretensji do nikogo poza sobą nie mogą mieć za to piłkarze z Italii. Jeśli mówimy, że Portugalia męczyła bułę, to co robili mistrzowie Europy? Włosi dokonali rzadkiej sztuki: nie awansowali na mundial bezpośrednio, mimo że nie przegrali ani jednego meczu w eliminacjach. Ich wyniki to jednak krzyk rozpaczy.
Zwłaszcza po EURO 2020:
- remis z Bułgarią
- bezbramkowy remis ze Szwajcarią
- remis ze Szwajcarią
- bezbramkowy remis z Irlandią Północną
Przed ostatnim spotkaniem włoskie media przeczuwały, co się święci, przypominając, że Belfast i okolice to niezdobyte tereny dla Squadra Azzurra. Ale nie chodzi już nawet o to, że punkty urwali im Bułgarzy i Irlandczycy. Bo najważniejsze, co stało się w tych barażach, to dwa strzały z 11 metrów. 5 września Jorginho zmarnował rzut karny ze Szwajcarami. 12 listopada powtórzył ten wyczyn. Pierwszą wpadkę jeszcze zrozumiemy: Yann Sommer obronił jego strzał. Ale druga „jedenastka” to już gotowy wstęp do melodramatu. 90. minuta gry, karny na wagę awansu na mundial, podchodzi do niego piłkarz, który rzadko kiedy pudłuje „z wapna”. I akurat wtedy, akurat ten strzał, nie trafia nawet w światło bramki.
JAK GIGANCI RADZILI SOBIE W BARAŻACH?
Pomocnik nie trafił w finale EURO, upiekło się. Nie trafił w pierwszym meczu, miał szczęście. Ale w końcu to się na Włochach zemściło. Roberto Mancini na baraże powinien znaleźć nie tylko skutecznego napastnika, ale i nowego wykonawcę „jedenastek” – tak na wszelki wypadek. Bo jeśli znów coś „nie pyknie”, doczekamy się czwartego w historii mundialu, na który nie pojechał mistrz Europy. Tej sztuki dokonali wcześniej Grecy, Czechosłowacy i Duńczycy.
CZYTAJ TAKŻE:
- Włoski problem z napastnikami
- Historia przyjaźni Manciniego i Viallego
- Portugalia na EURO – duże rozczarowanie
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix