Reklama

Legii flirt z historią. Po najgorszy sezon od dekad

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2021, 12:44 • 7 min czytania 43 komentarzy

Legia punktująca gorzej niż w czasach, gdy za wyżywienie w klubie odpowiadała żona kierownika Łobacza, robiąc o szóstej rano kanapki z mortadelą. Legia wykręcająca ligową passę porażek najdłuższą od czasów, gdy Adolf Hitler rządził w Niemczech, a za wygodny sposób transportu przez ocean uchodziła podróż Zeppelinem. Legia wjeżdżająca z pełnym impetem na autostradę po swój najgorszy ligowy sezon w XXI wieku, a w tym momencie machająca przez szybę takim potęgom jak spadający z ligi ŁKS Wojciecha Stawowego czy zdegradowane od pierwszej kolejki Zagłębie Sosnowiec.

Legii flirt z historią. Po najgorszy sezon od dekad

Piłkarze zawsze mówią, że marzą o tym, aby zapisać się w historii klubu. Cóż, panowie legioniści – gratulujemy, udało wam się. Wasze wyczyny tej jesieni to już wpis do historycznej księgi Legii, ale podpisywać tych ksiąg raczej nie będziecie chcieli.

NAJGORSZY SEZON W XXI WIEKU? PRAWIE NA PEWNO

W XXI wieku Legia miała różne etapy. Pierwsza dekada to dominacja Wisły Kraków. Zdecydowanie częściej też wówczas Legii nie szło w pucharach, niż szło. Ale ostatecznie i tak imponujące: Legia w XXI wieku ani razu nie wypadła z czwórki.

Reklama

Sezony bez medalu to:

  • 02/03 – 4. miejsce
  • 09/10 – 4. miejsce

Nie zdobyła też wówczas Pucharu Polski, więc 03/04 i 10/11 to jedyne sezony w XXI wieku, kiedy nie grala w pucharach. Nawet 07/08 to chociaż Intertoto, nawet jeśli z Vetrą (Legia miała wtedy brąz, a przez ligę awans do pucharów miał tylko mistrz i wicemistrz).

Co ciekawe, sezon 02/03 to też sezon całkiem udany pucharowo, bo z ograniem Utrechtu 7:2 w dwumeczu, a także walką jak równy z równym Schalke. W pierwszej dekadzie XXI wieku to największe pucharowe sukcesy Legii. Były też w tamtym sezonie mecze z Barceloną, przegrane 0:3, 0:1. W sezonie 02/03 Legia przegrała tylko cztery mecze, a u siebie tylko jeden. Punktowała ze średnią 2.0 punktu na mecz. Grę o medal przegrała z GKS-em Katowice, a wiadomo jakie sprawy niedługo później wokół działalności Piotra Dziurowicza ujrzały światło dzienne.

09/10 to sezon bez napastnika – najlepszym strzelcem drużyny zostali Iwański z Grzelakiem, zaliczając szalone sześć goli. Legia finiszowała koszmarnie – ostatnie cztery mecze to jeden punkt, z Bełchatowem. To sprawiło, że zakończyła sezon na takim a nie innym miejscu, a brąz zdobył Ruch.

Reklama

Ale wciąż – to są nieudane sezony tylko w skali Legii. Wyjątkowo kiepski był start sezonu z Ligą Mistrzów, czyli 16/17, ale tam się ogarnęli:

  • Legia w pierwszych dwunastu kolejkach zebrała łomot od Górnika Łęczna, Arki u siebie, Termaliki, Zagłębia u siebie, Pogoni
  • sęk w tym, że trzynasta kolejka była przełamaniem, zwycięstwem z Lechem Poznań; Legia miała po tej wygranej 16 punktów i miejsce w środku tabeli, nie na jej końcu
  • potem rozpoczęła serię zwycięstw

Liczba porażek Legii w każdym z sezonów XXI wieku:

  • 21/22 – 10
  • 20/21 – 4
  • 19/20 – 10
  • 18/19 – 9
  • 17/18 – 11
  • 16/17 – 6
  • 15/16 – 6
  • 14/15 – 9
  • 13/14 – 8
  • 12/13 – 3
  • 11/12 – 7
  • 10/11 – 11
  • 09/10 – 8
  • 08/09 – 5
  • 07/08 – 7
  • 06/07 – 10
  • 05/06 – 4
  • 04/05 – 5
  • 03/04 – 2
  • 02/03 – 4
  • 01/02 – 3
  • 00/01 – 8

Rekord jest na wyciągnięcie ręki. Sęk jednak w tym, że w takim rekordowym 17/18 Legia i tak zdobyła mistrzostwo Polski, a w 10/11 i tak awansowała przez ligę do pucharów.

GORZEJ NIŻ W PAMIĘTNYM SEZONIE Z ETMANOWICZEM, CZYLI LEGIA A WALKA O UTRZYMANIE

Legia tylko dwukrotnie po II Wojnie Światowej zajmowała miejsce „dwucyfrowe” w lidze, zajmując 10. pozycję. Pierwszy raz w 1950, a drugi w sezonie 91/92. Ten z 1950 to dramatyczna walka o utrzymanie, finisz z taką samą liczbą punktów co Górnik Bytom, ale też ujmijmy to tak: Legia jeszcze wtedy nie była Legią w takim znaczeniu, w jakim to jest dziś. Niedługo wcześniej awansowała do rozgrywek. Zamierzchłe czasy. Sezon z gatunku „kto wie co byłoby, gdyby Legia wtedy spadła, ale to był klub przed wszystkimi największymi sukcesami”.

Dużo ciekawszy jest sezon 91/92, bo Legia walczyła wtedy o utrzymanie, co łączyła zarazem… z gigantycznym sukcesem w Pucharze Zdobywców Pucharów. Do dziś to tamta wiosna jest ostatnią, kiedy polski klub wygrał dwumecz – Legia ograła wtedy Sampdorię i weszła do półfinału.

Ale w lidze? Paweł Paczul i Norbert Skórzewski poświęcili tamtemu sezonowi reportaż, stąd wiemy, że, delikatnie mówiąc, tamten kryzys miał inne podwaliny. Na przykład – całkowity brak pieniędzy. Przelewów nie było całymi miesiącami. Transformacja gospodarcza w Polsce, Legia szukająca swojej tożsamości w nowych realiach. Nieustające turbulencje. Zespół przez większość sezonu prowadził świętej pamięci Krzysztof Etmanowicz, który był trenerem drugiego zespołu i generalnie w swojej karierze przede wszystkim prowadził kluby z niższych lig. Nie potrafił zapanować nad szatnią pełną mocnych charakterów.

Maciej Szczęsny wymownie wspominał: – Czas, w którym prawie zlecieliśmy z ligi, był bardzo trudnym okresem w moim życiu. Tak samo jak dla wielu moich kolegów, niezależnie od tego, jak podchodzili do meczów w ciągu sezonu. Nieważne, czy wkładali we wszystkie spotkania całe swoje serca. Gdy byliśmy na skraju przepaści, ugięły się pod nami nogi. Moment, w którym wszyscy zdali sobie sprawę, że za chwilę możemy firmować swoimi nazwiskami zjazd Legii do drugiej ligi sprawił, że grało nam się jeszcze trudniej. W pewnej chwili cała sytuacja działała na nas mocno deprymująco. Byliśmy młodymi ludźmi, 25, 26, 27-letnimi. W kadrze nie znajdowało się zbyt wielu doświadczonych piłkarzy, którzy z niejednego pieca chleb jedli i którzy umieliby nas ostudzić, gdy dotarło do nas, że za chwilę możemy zapisać czarną kartę w historii Legii. Atmosfera była gęsta. Nie mam na myśli tego, że się kłóciliśmy. Po prostu strach miał wielkie oczy. Nagle przestaliśmy wierzyć w swoją wartość. Być może często ją przecenialiśmy, ale w tamtym momencie zdecydowanie jej nie docenialiśmy, bo przecież nie byliśmy tak słabi, żeby do przedostatniej kolejki walczyć o utrzymanie – zauważa Szczęsny.

Legia w tamtym sezonie zimowała w strefie spadkowej (spadały cztery drużyny). Sprawa była poważna.

Legia jeszcze na dwie kolejki przed końcem miała taką sytuację w tabeli.

Grała z Motorem na wyjeździe i ŁKS-em u siebie. Kluczowy był Motor, który – jak widać – miał się o co bić. Ale przegrał 0:3 u siebie z Legią, nie wystawił na ten mecz wypożyczonego Leszka Pisza, Legia dorzuciła jeszcze ogranie ŁKS-u i zakończyła katastrofalny ligowy sezon.

Ciekawe jednak, że porównując tamtą Legię, zimującą w strefie spadkowej, po trzynastu meczach wypada ona i tak lepiej niż ta obecna. Liczono wtedy zwycięstwa za dwa punkty, ale gdyby liczyć za trzy – dwie wygrane, siedem remisów, trzynaście punktów. No i właśnie, te remisy – Legia miała stosunkowo niewiele porażek, za to szła na rekord w remisach.

Raków ogra Cracovię? Kurs 2,30 w Fuksiarzu!

Niech to się przyjmie: Legia wygląda dziś dużo gorzej niż osłabiony zespół, trawiony transformacyjnymi problemami, mający zaraz tuż obok wyjściowego składu młodzież, delikatnie mówiąc nie zawsze tak utalentowaną jak Kowal. Bieda aż piszczała – d0 legendy przeszły kanapki kierownika Łobacza, który sam w domu przygotowywał prowiant dla legionistów.

Coś nam podpowiada, że Kastratiemu czy Jędrzejczykowi starcza do pierwszego, a na śniadanie nie ma robionych o szóstej rano społecznie przez kierownika kanapek z mortadelą.

PASSA LEGII HISTORYCZNIE

Wczoraj piłkarskie środowisko obiegła faktycznie piorunująca ciekawostka: Legia ostatni raz siedem kolejnych ligowych meczów przegrała w 1936, czyli w jedynym sezonie, kiedy spadła z ligi. Mecz z Jagiellonią będzie miał potężną stawkę, bo obecni piłkarze mogą zapisać wyjątkowo czarną kartę.

Spójrzmy też jednak na inne kluby dla kontekstu. Bo aktualna passa Legii to coś, co wykręcają tylko najgorsi z najgorszych w XXI wieku w Ekstraklasie.

  • ŁKS w sezonie 19/20 miał 21 punktów straty do bezpiecznego miejsca w tabeli; pamiętacie jak na finiszu był dostarczycielem punktów i pośmiewiskiem? Wtedy, między 10 czerwca a 11 lipca, przegrał siedem kolejnych spotkań, Legia więc jest aż tak zła jak tamten nie mający żadnych perspektyw na utrzymanie ŁKS. Jeśli przerżnie mecz z bandą Mamrota, wyrówna też najgorszej serię tej drużyny (osiem ligowych wtop między 3. a 10. serią gier)
  • albo weźmy inną historyczną drużynę, bardzo szczególną. Zagłębie Sosnowiec 07/08, a więc klub, który przed startem ESA wiedział, że z niej spadnie. W Ekstraklasie walczył o to, czy zagra w kolejnym sezonie poziom niżej, czy dwa poziomy niżej. Abstrakcja tamtych czasów. Grać tam – samobój całkowity. Sosnowiec kończył sezon z 16 punktami. Między marcem a kwietniem przegrał siedem kolejnych spotkań, Legia z Jagiellonią może pobić i tę niesamowitą, historyczną drużynę.

Na szczęście wciąż są słabsi. Brazylijska Pogoń Antoniego Ptaka, lecąc w przepaść z zawodnikami przywiezionymi z plaż, przegrała dziewięć kolejnych spotkań na koniec sezonu 06/07. Legioniści, pocieszenie, Marcio Tinga, Campos, Otavio Dutra i spółka byli jednak od was słabsi. Lepszego wyniku niż KSZO 02/03, które wykręciło piętnaście kolejnych porażek, mimo wszystko raczej nie zrobicie.

Czytaj także:

Fot. FotoPyK/NewsPix

Najnowsze

Komentarze

43 komentarzy

Loading...