Reklama

Ku przestrodze! Jakich błędów „farbowanych lisów” powinien uniknąć Matty Cash?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

11 listopada 2021, 14:03 • 9 min czytania 46 komentarzy

Matty Cash dostępuje dużego zaszczytu, jakim jest gra dla reprezentacji Polski. Jeśli zamierza przeżyć z naszą kadrą kilka ładnych chwil, musi pamiętać, że przez kilka najbliższych lat będzie spacerował po polu minowym. Droga od naturalizowanego zawodnika do farbowanego lisa jest bardzo krótka. I nawet mały, niepozorny błąd, może spaprać jego wizerunek. Jako że instytucja farbowanego lisa ma wieloletnią tradycję (nie tylko w Polsce), postanowiliśmy – ku przestrodze! – przypomnieć o kilku błędach, jakie popełniali naturalizowani zawodnicy.

Ku przestrodze! Jakich błędów „farbowanych lisów” powinien uniknąć Matty Cash?

Zatem Matty! Mateuszu! Z dobrego serca radzimy…

Nie bądź arogancki.

Różnie mogą potoczyć się twoje losy. Możesz stanąć w ogniu krytyki, stracić zaufanie selekcjonera albo podpaść kolegom z szatni. A wtedy pojawi się frustracja. Ale nie strój fochów jak Eugen Polanski, który zaprezentował postawę niegodną kadrowicza – chciał wybierać sobie mecze i trenerów.

Sparing z Niemcami? Nie zjawił się, bo klub mu na to nie pozwolił (aha…). Mecz z Litwą? Tu już klub dał mu zielone światło, ale też nie zamierzał wsiadać w samolot.

– Uważam, że przerywanie urlopu na kilka dni trochę nie ma sensu. Na zgrupowaniu trenuje się na sto procent, a podczas urlopu jest o to trudno. Gdyby odbywało się zaraz po sezonie, podczas gdy jest się w treningu, to rozumiem. A dwa tygodnie po zakończeniu rozgrywek? Nikt nie ćwiczył na pełnych obrotach, a to konieczne, żeby być w formie i robić wszystko na sto procent – mówił w „Przeglądzie Sportowym”.

Reklama

Przerywanie urlopu na kilka dni nie ma sensu – świetne! Chwilę później zrezygnował z reprezentacji. Mówił, że u Nawałki trenował jak w juniorach. Jeden z niewielu kamyczków do ogródka byłego selekcjonera? To, że chciał wybrać się do Polanskiego, by się pojednać. On, a nie piłkarz. A Polanski… nie chciał go przyjmować.

Nie obrażaj się na trenerów.

Który z naturalizowanych piłkarzy dał nam najwięcej na boisku? Pewnie Olisadebe, a na drugim miejscu umieścilibyśmy Ludovica Obraniaka, który strzelił dla nas sześć bramek. Historia z Obraniakiem miała spory potencjał. Uczył się polskiego, sam mówił po latach, że aż za bardzo zależało mu na byciu Polakiem.

Jego koniec z reprezentacją nie był zbyt fajny. I to lekko mówiąc. Obraniak obraził się na Waldemara Fornalika za to, że ten nie wystawił go w meczu z Ukrainą. Napisał więc oświadczenie…

Po długim namyśle, z przykrością, ale zwracam się z prośbą do selekcjonera reprezentacji narodowej, Waldemara Fornalika, o nie powoływanie mnie do kadry do końca Jego kadencji.

Chwilę po rezygnacji z kadry okazało się, że Obraniak zaplanował swój ślub dokładnie w dniu meczu z Mołdawią, o czym nikomu w PZPN nie powiedział. Niezależnie od tego, czy faktycznie poczuł się urażony (wielkie rzeczy, piłkarz usiadł na ławce), czy chciał wymiksować się z kadry na rodzinną uroczystość – wyszło słabo.

Reklama

Nie szukaj spisków.

Moich występów w reprezentacji Polski mogło być więcej, ale potem nie grałem już bardziej ze względów politycznych. Nie było już klimatu do powoływania piłkarzy z podwójnym obywatelstwem – mówił Damien Perquis „Super Expressowi”.

Naprawdę? A może chodziło o to, że wyglądał słabo, stroił fochy, potrafił wydukać po polsku ze dwa zdania i trudno się było z nim utożsamiać? Matty, jak myslisz?

Śpiewaj hymn.

To oczywiście nie „The Voice of Poland”, a gra w piłkę, więc nie z tego będzie cię rozliczał Paulo Sousa. Ale jeśli już zdecydowałeś się na orła na koszulce – wypadałoby śpiewać hymn. Zwłaszcza, że wszyscy twoi koledzy to robią. Unikniesz tym samym błędu kilku reprezentantów Niemiec. Lukas Podolski, krytykowany za nieśpiewanie hymnu, wypowiedział się:

– Nikt nas nie zmusza do śpiewania hymnu. Już dawno podjąłem decyzję, że nie będę go śpiewał i nie sądzę, żeby coś się zmieniło. My tu jesteśmy od grania, a nie od śpiewania.

Myślisz, że przysporzyło mu to sympatyków? Jeśli tak, to tylko nad Wisłą. W niemieckich mediach toczyła się debata – podkręcana przez polityków – o tym czy brak sukcesów Niemiec wiąże się z brakiem przywiązania do symboli narodowych. Podolskiego krytykował nawet Franz Beckenbauer, który szczycił się tym, że wprowadził w latach osiemdziesiątych obowiązek śpiewania hymnu.

No sam zobacz – jak to wygląda?

LUKAS PODOLSKI – OSTATNI PIŁKARZ Z ULICY

Nie manifestuj, by przypodobać się Anglikom.

Czujesz się bardziej Brytyjczykiem niż Polakiem. To naturalne. A że każdy naród nosi w sobie jakieś zadry, każdy kraj ma swoje konflikty, piłkarze czasem decydują się na to, by manifestować swoje korzenie. Przykład? Gdy Xherdan Shaqiri i Granit Xhaka (reprezentujący Szwajcarię, utożsamiający się z Albanią, która nie lubi się z Serbią) strzelili Serbom po golu, celebrowali nacjonalistycznym gestem dwugłowego orła, który znajduje się na albańskiej fladze. Może przyjdzie ci do głowy jakaś szpilka w stronę Unii Europejskiej (bo brexit) albo uklęknięcie przed meczem (jak inni angielscy piłkarze), ale po co to robić?

Nie wchodź w sprawy polityczne.

Manifestowanie podczas meczu to jedno. Inną sprawą są wszelkie wywiady, posty na Instagramie, fotki krążące po social mediach. Nawet, jeśli masz swoje poglądy, nie wiesz, jak zostaną one w Polsce odebrane. Dlatego lepiej się z nimi nie obnoś.

Czyli nie zrób tego, co… Mesut Oezil i Ilkay Gundogan. Gdy Recep Erdogan – niekoniecznie popierany w Niemczech prezydent Turcji – przyjechał do Anglii na spotkanie z królową Elżbietą II, dwaj reprezentanci Niemiec tureckiego pochodzenia odwiedzili go i z uśmiechami na twarzach pozowali do fotek. Gundogan sprezentował mu nawet koszulkę z dedykacją: „Z wielkim szacunkiem dla mojego prezydenta”.

Zwłaszcza Oezil, który podupadał dodatkowo sportowo, znalazł się w ogniu niebywałej krytyki. Jechali z nim nawet Oliver Bierhoff, menedżer reprezentacji (mówił, że jeśli nie potrafi się publicznie wytłumaczyć, powinien być wyrzucony) czy prezes niemieckiej federacji (po porażkach miał nazwać go imigrantem). O politykach czy kibicach nawet nie wspominamy. Atmosfera była tak gęsta, że po mundialu 2018, czyli kilka miesięcy po cyknięciu fotki, Oezil zrezygnował z występów dla reprezentacji.

MATTY CASH STRZELI GOLA ANDORZE? POSTAW PO KURSIE 6,20 W FUKSIARZU!

Nie mów, że Polska to dla ciebie promocja i kadra jak każda inna.

Wiadomo, że nie zdecydowałeś się na reprezentację Polski, bo nagle posmakowały ci pierogi. Możesz nam dać sporo na boisku, my możemy być dla ciebie oknem wystawowym. To zwykły układ biznesowy. Ale nie mówmy o nim głośno.

Bo choć wszyscy wiedzą, jak jest, to nie lubią słyszeć o tym wprost. Nie popełnij więc błędu Davida Logana, naturalizowanego koszykarza, który swoje przywiązanie do polski określił słowami „mógłbym grać nawet dla Afganistanu”.

Nie traktuj Polski jak chwilowej historii.

Jesteś wciąż młody, kariera przed tobą, a gra u boku Lewandowskiego na pewno nie nabrudzi ci w CV. Na tym etapie będziesz nie tylko dawał coś Polsce, ale i z niej czerpał. Być może pomożemy ci w jakiś sposób w ciekawym transferze.

A co będzie za kilka lat, gdy twój status zacznie pikować? Gdy staniesz się piłkarzem wciąż na tyle dobrym, by być zmiennikiem prawego obrońcy w kadrze, ale już na tyle przeciętnym, że duże kluby nie będą tobą zainteresowane? Czy będzie ci się chciało przyjeżdżać? Nie zrób tego, co Mário Fernandes, czyli naturalizowany Rosjanin, który zadebiutował w Sbornej w 2017 roku, pojechał na mundial i Euro, po którym jako 30-latek zakończył reprezentacyjną „karierę”. Rosja podobała mu się tylko przez cztery lata.

Nie przynieś nam wstydu.

O to jesteśmy akurat spokojni, mimo to przypomnijmy historię Iliji Jurkovicia, Szweda z bałkańskimi korzeniami, któremu bardziej niż piłka spodobało się życie przestępcze. Chłopak grał dla szwedzkich młodzieżówek, ale wybrał prowadzenie lokalnego gangu. Akta w jego sprawach miały 15 tysięcy stron. Można było tam znaleźć dowody wskazujące na porwanie, rozboje z użyciem broni palnej, handel narkotykami, a nawet zamachy bombowe. Jurkovic trafił ostatecznie do więzienia na 11 lat za zlecenie i usiłowanie zabójstwa.

Nie odwal żadnej głupoty!

Wypełniaj polskie obowiązki.

Gra dla Polski to przywileje, ale także i obowiązki, które trzeba wypełniać. Znów podamy ekstremalny przykład, który ci nie grozi, bo raczej nie dostaniesz powołania do wojska jak Edmar, brazylijski Ukrainiec. Gdy trzeba było kopać piłeczkę, był bardzo na tak. Ale gdy podczas narastania konfliktu z Rosją dostał – tak jak inni Ukraińcy, także zawodowi piłkarze – powołanie do wojska, to… zgłupiał. Publicznie mówił o tym, że nie wie co robić i chce uniknąć służby. Matty’emu „grożą” raczej tylko powołania do reprezentacji, ale czemu miałby raz na jakiś czas nie celebrować polskich świąt narodowych lub wesprzeć jakąś polską organizację charytatywną? Fota świątecznego karpia czy baranka z masła na Instagramie pozwoli ci złapać kilka punktów sympatii.

Nie dopuszczaj, by ktoś cię faworyzował.

To bardziej rada dla selekcjonerów niż samego Matty’ego. Nie chcemy, żeby powtórzyła się historia Sebastiana Boenischa. W momencie naturalizowania go faktycznie był kozakiem hasającym po skrzydełku w Bundeslidze. Przed Euro odniósł jednak poważną kontuzję, która wyeliminowała go na rok. Wyleczył się na turniej i z urzędu dostał miejsce w wyjściowej jedenastce na najważniejszy turniej w dziejach polskiej piłki. Czy to było eleganckie wobec Jakuba Wawrzyniaka, który zapracował na występ? Niekoniecznie. A czy przyniosło to efekt? I czy Smuda podniósł swoją decyzją poziom sympatii dla Boenischa u innych kolegów?

BOENISCH, POLANSKI I INNI. HISTORIA NATURALIZOWANYCH KADROWICZÓW

Mów po polsku.

Bądź jak Ivan Djurdjević, który przeczytał Trylogię, żeby lepiej zrozumieć kraj, w którym żyje. Bądź jak Aleksandar Vuković, który mówi w naszym języku lepiej niż Smuda. Bądź jak Gerard Badia, który swoimi uroczymi wywiadami nieco łamaną polszczyzną zyskiwał sympatię kibiców.

Chyba że wolisz najeść się wstydu jak Ludović Obraniak, którego przypadkiem zaczepiła sonda uliczna i jedyne, co potrafił wydukać, to że nie mówi po polsku?

Nie idealizuj swoich korzeni.

Będą cię pytać w wywiadach o twoich przodków. Mów o nich z szacunkiem, ale nie opowiadaj bajek, jak Emmanuel Sarki, którego na grę dla Haiti namówił Wilde Donald Guerrier.

– Mój pradziadek przyjechał z Haiti do Nigerii jako misjonarz. Zmarł niedawno, w wieku 132 lat – mówił o swoich związkach z nowym krajem były wiślak.

Oznaczało to, że pradziadek Sarkiego jest najstarszym człowiekiem na świecie.

Nie próbuj pić jak Polak.

Wiadomo, że to już nie czasy regularnych libacji. Ale jeśli zdarzy się, że po jakimś sukcesie zasiądziesz z kolegami z kadry do stołu, to nie próbuj pić w ich tempie. Nie dasz rady! Nie byłeś na polskim weselu, na osiemnastce nie próbował cię spić wujek z wąsem, nie kitrałeś się z piwem po piwnicach. Nie wiesz, do czego jesteśmy zdolni. Jeśli będziesz próbował dotrzymać kroku, skończysz tak, jak Emmanuel Olisadebe. Czytaj – pod stołem.

Radosław Kałużny opowiadał w swojej biografii: Musiał mieć przekonanie, że drużyna traktuje go jak swojego członka. Czasem wiązało się to z przyjęciem norm panujących w naszym kraju. Tu jest Polska i tu się pije – nasz czarnoskóry kolega wiedział o tym. Hołdował tej zasadzie i starał się z całych sił. Dla jego zdrowia nie był to najlepszy pomysł… Brakowało mu zahartowania w pochłanianiu dużych ilości wódki. Nie chciał odstawać od reszty, więc szybko lądował pod stołem. Każda impreza kończyła się tak, że nieśliśmy „Emsiego” jak denata. Po polsku mówił lepiej niż pił.

Czytaj też:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

46 komentarzy

Loading...