– Sousa musiał sobie radzić bez Milika i znalazł nowe rozwiązania. 27-latek dołączył do ekipy zahartowanej walką z Hiszpanią i Anglią i choćby Świderski nie odda mu za darmo tak ciężko wywalczonej pozycji, a Piątkowi rezerwa średnio będzie odpowiadać. Walka o miejsce u boku Lewandowskiego zapowiada się ciekawie. Będzie się działo – zapowiada „Przegląd Sportowy”. Co poza tym dziś w prasie?
„SPORT”
Synek z Rudy jedzie na kadrę – sylwetka Kamila Grabary, który po raz pierwszy znalazł się na zgrupowaniu reprezentacji Polski.
– Między starszymi a nim była duża różnica wieku – dodaje Pietrek. – Nie mówił nic bezpośrednio, ale kiedy ktoś mu coś powiedział, albo się z niego podśmiechiwał, pod nosem zawsze coś sobie wyburczał, tak że jego było na górze. Od samego początku miał charakter, żeby zajść daleko. Do pracy to był chart. Zawsze mówiłem mu, że jeśli ja mu każę zrobić coś 10 razy, to on powinien to zrobić dla siebie 15 razy. Był bardzo zaparty i pracowity. On i jego babcia, bo to ona była jego motorem napędowym. Najczęściej właśnie z nią przyjeżdżał na treningi – wspomina trener.
– Mam przyjemność mówić o inteligentnym człowieku, który ma cel, swoje zdanie i dzięki temu buduje swoją osobowość – mówi nam z kolei Ireneusz Psykała, który prowadził Kamila w juniorach Ruchu Chorzów. – Może jest trochę kontrowersyjny, co można było już zauważyć na poziomie juniorów. Nie ukrywam, że czasem z mojej strony było w jego kierunku trochę spięć (śmiech). Ale miało to na celu tylko to, aby mu pomóc, żeby coś z tego wyciągnął i zbudował na przyszłość. Cieszę się, że mu się w życiu wiedzie – mówi trener Psykała, który pośród wielu atutów Grabary wymienił także umiejętność bronienia rzutów karnych. – Wielokrotnie zdarzało się tak, że na treningach bronił po 5 na 10 strzelanych karnych. Naprawdę jest w tym bardzo mocny – uśmiecha się szkoleniowiec Ruchu.
Jedenastka kolejki Ekstraklasy według Sportu – Biegański, Żyro, Kupczak, Abramowicz, Sitek, Gol, Czyż, Yeboah, Terrazzino, Piasecki, Exposito.
Maksymilian SITEK
Stworzył zabójczy duet wraz z Fabianem Piaseckim. Zabójczy dla Legii. Gol, asysta… Dzięki temu kibice z Podkarpacia mieli w stolicy co świętować.
Janusz GOL
Płuca beniaminka z Łęcznej w boju z „Kolejorzem”. Właśnie po to został sprowadzony na Lubelszczyznę. Dobry występ ukoronował bramką na wagę remisu z liderem, głową wykorzystując dośrodkowanie Serhija Krykuna.
Szymon CZYŻ
Jeśli częściej będzie grał tak, jak w Gliwicach, o Warcie nie będzie się mówiło jako o zespole mającym problemy z młodzieżowcami. Ładna asysta przy zwycięskiej bramce Adama Zrelaka.
Yaw YEBOAH
Choć może w klasyfikacji „Złotych butów” za występ w derbach nie otrzymał wysokiej noty, ale ratuje się golem na wagę trzech punktów dla „Białej gwiazdy”. To wystarcza, żeby znaleźć się w naszej jedenastce.
Górnik Zabrze w słabej formie. Od ostatniej przerwy na kadrę tylko dwie drużyny punktowały gorzej od zabrzan.
Zabrzanie w bieżących rozgrywkach przegrali już sześć razy, to prawie połowa spotkań z ich udziałem. Co gorsze, nie strzelają bramek. W czterech ostatnich grach zdobyli zaledwie jednego gola! Strzelił go w zremisowanym 1:1 spotkaniu z Lechią Bartosz Nowak. Zaciął się zupełnie Jimenez, ciągle na pierwsze trafienie w ekstraklasie czeka Podolski. Nie spełniają też oczekiwań pozyskani latem Vamara Sanogo czy David Tosevski. Z drugiej strony kontuzjowani są Piotr Krawczyk oraz Alex Sobczyk. Jeśli nie będzie poprawy skuteczności, to o lepszych wynikach Górnika nie ma co marzyć… – W Radomiu chyba zabrakło pazerności na bramkę, gdy już przegrywaliśmy i mieliśmy szanse na wyrównanie. Nie potrafiliśmy tego zrobić. Ciężko teraz powiedzieć dlaczego. Na pewno mogliśmy zagrać lepiej. Musimy wypracować taką skuteczność wykończenia akcji, że jak mamy jedną czy dwie sytuacje, to musimy je zamienić na bramkę i przepchnąć mecz. Wtedy mamy trzy punkty i jesteśmy usatysfakcjonowani, a tak przegrywamy i wracamy bez punktów. Przed nami dwa tygodnie do następnego meczu. I my, i nasz najbliższy rywal jesteśmy w gorszej formie, podobnie nie wygrywamy. Będzie to więc bardzo ważne spotkanie. Każdy będzie chciał wygrać, by przełamać gorszą serię – zaznacza młodzieżowiec Norbert Wojtuszek.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
Kto zagra obok Lewandowskiego w ataku? Nie ma Buksy, o miejsce przy kapitanie kadry walczą Piątek, Milik i Świderski.
Sousa z Milikiem mógł współpracować jedynie podczas swojego premierowego zgrupowania w marcu, kiedy atakujący był po długiej przerwie od grania. Najpierw Polak stracił jesień z powodu braku porozumienia z Napoli w sprawie nowej umowy – właściciel klubu Aurelio De Laurentiis po złości zabronił trenerowi Gennaro Gattuso korzystać z napastnika i nie zgłoszono go do Serie A. Co prawda Milik w tajemnicy przed szefostwem zorganizował sobie indywidualne zajęcia z trenerami przygotowania fizycznego z Polski, ale takie ćwiczenia, bez względu na ich fachowość, nie mogły zastąpić regularnego wysiłku meczowego. Efekt? Po przenosinach do Olympique Marsylia po dwóch spotkaniach doznał urazu uda. Po czterech meczach pauzy Milik aż do końca rozgrywek był zdrowy, jednak w finałowej kolejce znów nabawił się kontuzji. Niesprawny zjawił się w Opalenicy, jego problemy z kolanem próbowano ukryć, ale nie udało się. Piłkarz latał na konsultację do Hiszpanii, próbował dojść do siebie, jednak nie był w stanie wziąć udziału w mistrzostwach Europy, co w obliczu faktu, że wcześniej wypadł Piątek, było wielkim ciosem dla kadry. Pięć miesięcy później sytuacja się zmieniła. Sousa musiał sobie radzić bez Milika i znalazł nowe rozwiązania. 27-latek dołączył do ekipy zahartowanej walką z Hiszpanią i Anglią i choćby Świderski nie odda mu za darmo tak ciężko wywalczonej pozycji, a Piątkowi rezerwa średnio będzie odpowiadać. Walka o miejsce u boku Lewandowskiego zapowiada się ciekawie. Będzie się działo.
Rozmowa z Markiem Valesem, reprezentantem Andory. O atutach naszych rywali, o kontuzji Lewandowskiego w ostatnim starciu z nimi, o realiach piłkarskich w Andorze.
Wierzy pan, że uda się zdobyć choć punkt czy zadowoli was nawet niska porażka?
Zwykle przegrywamy, ale robimy wszystko, aby było inaczej. Chcemy utrzymać bezbramkowy remis najdłużej, jak się da. Wiemy jednak, z kim się mierzymy. Polska ma silną drużynę i musi być na każdym wielkim turnieju.
Mecz odbędzie się na sztucznym boisku. To dla was plus?
To nasza przewaga, bo zespoły takie jak wasz, czują się na nim zestresowane. Spróbujemy więc Polakom trochę na tej murawie utrudnić zadanie.
W pierwszym spotkaniu przegraliście 0:3, a długo było tylko 0:2. Czuł pan satysfakcję czy niedosyt po tym starciu?
To był całkiem niezły mecz w naszym wykonaniu. Polska miała nie tylko umiejętności, ale pokazała ducha zespołu i dobrą mentalność.
Dla nas mimo zwycięstwa nie był to dobry mecz, bo kontuzji doznał Robert Lewandowski. Jak to wyglądało z pana perspektywy?
Broniliśmy się wtedy, a ja i inny zawodnik byliśmy najbliżej jego, gdy doznał urazu.
Miał pan świadomość, że to istotny moment w ogóle dla światowego futbolu? Przecież gdyby nie ta kontuzja, to Bayern może wygrałby Ligę Mistrzów.
Zdawałem sobie sprawę, że to ważna chwila, ale to był po prostu pech. Mogło to się stać w tej akcji lub w innej, nikt go ostro nie zaatakował, przypadkiem dostał w kolano, ale nie zrobiliśmy nic złego.
Szef sędziów odpiera zarzuty Jacka Magiery po meczu z Jagiellonią. Mówi, że słowa o „oszukiwaniu” są nie na miejscu.
Tomasz Mikulski zwraca uwagę szkoleniowcowi z Wrocławia także w innej sprawie. – Uznając, że sędziowie w ostatnim meczu popełnili dwa istotne błędy, dostrzegłem również, że trener Magiera nie ma pełnej wiedzy na temat funkcjonowania systemu VAR. Z jego pomeczowej oceny wynika, że nie wie, do którego momentu można „odwinąć” akcję, która zakończyła się golem dla przeciwnika, żeby uwzględnić faktyczny faul na jego zawodniku. Otóż będący w wozie VAR Szymon Marciniak mógł się cofnąć tylko do momentu nieudanego zagrania innego zawodnika Śląska (Szymona Lewkota – przyp. red.), który nieatakowany skiksował i piłka poszła ponownie do piłkarzy Jagiellonii. Wtedy rozpoczynała się nowa faza budowania akcji. Taki jest przepis organizujący działanie VAR i oczywiście nie wolno go łamać – podkreśla Mikulski. I zapowiada organizowanie systemowych spotkań z przedstawicielami klubów, na których będzie można podyskutować o błędach, ale też lepiej poznać kwestie przepisów. A czy niezależnie od tych działań będzie chciał porozmawiać z Jackiem Magierą o jego krytycznych wypowiedziach na temat błędów arbitrów? – Przede wszystkim nie mam do niego numeru telefonu, ale jeżeli miałoby to pomóc w ostudzeniu emocji i dyskusji o błędach, ale też rzekomych błędach, to dlaczego nie, chętnie z trenerem Magierą bym porozmawiał – deklaruje szef sędziów.
„SUPER EXPRESS”
Tyle zarabiają, a grają padakę – czyli Superak wyciąga zarobki legionistów.
Na imponujące wynagrodzenia nie mogą narzekać także Filip Mladenović, Josue, Tomas Pekhart, Andre Martins czy Lirim Kastrati. Każdy z nich ma otrzymywać ponad 30 tys. zł na tydzień. Według doniesień zdecydowanie najmniej ma otrzymywać ten, który jest najmniej winny całej sytuacji. Bramkarz Cezary Miszta to jeden z jasnych punktów zespołu, choć zarabiać ma ok. 11 tys. zł… miesięcznie. Zarobki piłkarzy Legii są oczywiście czołowe w lidze. Tym bardziej szokują wyniki mistrza Polski, który na krajowym podwórku od sześciu spotkań nie jest w stanie zdobyć trzech punktów. Czy ktoś w końcu będzie w stanie ogarnąć przepłacane gwiazdki Legii?
fot. NewsPix