Reklama

Wisła szukała guza, ale za sprawą Forbesa nie znalazła

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

03 listopada 2021, 15:57 • 4 min czytania 13 komentarzy

Wisła Kraków jest w takiej sytuacji, że nawet gdyby grała sparing z Zakonem Sióstr Urszulanek, musiałaby się spiąć i podejść do meczu poważnie, bo cóż – nie idzie ostatnio Białej Gwieździe najlepiej. A wiadomo, że jak zakopiesz się w serii gorszych wyników, to potem coraz trudniej znaleźć łopatę. No i dziś, choć przez długie momenty spotkania z GKS-em Tychy wydawało się, że może być różnie, Wisła wygrała i przeszła do kolejnej rundy Pucharu Polski.

Wisła szukała guza, ale za sprawą Forbesa nie znalazła

GKS TYCHY – WISŁA KRAKÓW. NIESKUTECZNI GOSPODARZE

Adrian Gula nie kombinował zbytnio ze składem. Owszem, na ławce usiedli Forbes, Frydrych czy Uryga, natomiast na murawie oglądaliśmy choćby Skvarkę, Yeboaha, Hugiego, Hanouska, Sadloka czy Młyńskiego, więc mieliśmy prawo oczekiwać jakości. Ostatecznie okazało się, że do przechylenia szali zwycięstwa na własną stronę, potrzebne było jednak wejście wspomnianego Forbesa.

Dlaczego? Bo Wisła bardzo chętnie szukała w tym meczu guza. Tychy szczególnie w pierwszej połowie stworzyły sobie kilka naprawdę dobrych okazji, dość powiedzieć, że oddały cztery celne strzały przy ledwie jednym gości. Mieli jednak tego pecha, że dobrze dysponowany był Biegański w bramce. Odbił uderzenie z pięciu metrów, potem nie dał się pokonać również wtedy, gdy strąceniem ze szpica starał się zaskoczyć go Jaroch – mocno stał na nogach, nie poleciał na jagody, nie dał się zmylić.

Wisła w tyłach – z wyłączeniem bramkarza – była dość sympatyczna dla przeciwnika, broniła przeciętnie i popełniała błędy. O, na przykład Serafin Szota – raz wyprowadził piłkę w taki sposób, że zaraz musiał wracać i w ostatniej chwili rozpaczliwym wślizgiem wybijać futbolówkę spod nóg przeciwnika. Czas pokazał, że nie wyciągnął wniosków, ale o tym za chwilę.

Reklama

Musimy bowiem wspomnieć, że futbol był w pierwszej połowie umiarkowanie sprawiedliwy, jak to futbol, skoro Wisła schodziła na przerwę prowadząc. Jeden celny strzał załatwił sprawę – choć przyznajmy, po ślicznej akcji. Poszło rozciągnięcie do Hanouska, a ten bez przyjęcia zagrał do Młyńskiego. Były zawodnik Arki dobrze zabrał się z tym podaniem, wpadł w pole karne i po długim rogu nie dał większych szans Odyjewskiemu.

GKS TYCHY – WISŁA KRAKÓW. WEJŚCIE SMOKA FORBESA

Przed drugą częścią gry było wiadomo, że jeśli gospodarze mają jeszcze powalczyć, to muszą poprawić skuteczność. I tak się stało, przede wszystkim dlatego, że Szota znów – no sorry – zgłupiał. Naciskany nie wiedział, co zrobić z piłką, a że wstyd mu było wybijać po autach, to podał do rywala. Można i tak. Grzeszczyk przejął to kuriozalne zagranie, minął bezradnego już Biegańskiego i wpakował piłkę do pustej bramki.

Po tym trafieniu mecz się nieco uspokoił, bo oglądaliśmy naprawdę dobre i żywe zawody, wydawało się, że zmierzamy do dogrywki, ale inne plany miał wprowadzony na boisko Forbes.

Najpierw elegancko wykorzystał podanie od Dawida Szota. Przyjął, przepchnął rywala, odwrócił się i pieprznął po długim rogu. Dwie minuty później był najsprytniejszy w zamieszaniu w polu karnym i ostatecznie stanął sam przed dwoma obrońcami na linii bramkowej, bo Odyjewski był już w lesie. Cóż mógł zrobić z piątego metra? No po prostu walnąć tak, by nie było co zbierać. Obrońcy nie mieli opcji zareagować, 3:1 – do widzenia.

GKS podjął potem jeszcze jedną próbę powrotu do gry, ale w sytuacji sam na sam znów lepszy był Biegański. Wisła miała sytuację Yeboaha, ale ten dzisiaj podejmował wiele złych decyzji i nie inaczej było wówczas – przyjmował zamiast uderzać z pierwszej i obrońcy zdążyli wrócić.

Pozwolicie, że wstrzymamy się od chwalenia całego zespołu Wisły po tym meczu. Po prostu zrobili swoje, bo to jednak obowiązek ograć przeciwnika z niższej klasy rozgrywkowej. Dobrą zmianę zaliczył Forbes, naprawdę porządnie wyglądał Biegański, ale martwi gra w obronie, nawet jeśli brakowało Urygi. Najważniejsze jednak, że jest zwycięstwo, które choć trochę może podbudować ekipę Guli przed derbami.

Reklama

GKS Tychy – Wisła Kraków 1:3

Grzeszczyk 55′ – Młyński 24′ Forbes 74′ 76′

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

13 komentarzy

Loading...