Reklama

Real wpasował się w dzień wpadek. Osasuna urywa punkty w Madrycie

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2021, 00:08 • 4 min czytania 5 komentarzy

Męczyli, męczyli i wymęczyli. Osasuna Pampeluna zatrzymała Real Madryt w środku tygodnia, na jego stadionie. Gościom nie udało się oddać ani jednego celnego strzału, ale nic to, bo i „Królewscy” nie błyszczeli pod bramką rywala. Real dołączył do grona faworytów, który dziś rozczarowali swoich kibiców.

Real wpasował się w dzień wpadek. Osasuna urywa punkty w Madrycie

Barcelona z Rayo Vallecano. Bayern z Borussią. Manchester City w Carabao Cup. A na koniec Real Madryt z Osasuną Pampeluna. Jeśli ktoś grał dziś przeciwko faworytom, to jest zarobiony. Zarobiona jest także Osasuna, choć w jej przypadku to tylko jeden punkt w tabeli. Ale, właśnie, czy aby na pewno tylko? Klub, który w Polsce kojarzymy głównie z Janem Urbanem, po raz ostatni urwał punkty „Królewskim” na wyjeździe ponad 15 lat temu.

Po boisku biegał wtedy jeszcze Savo Milosevic czy Zinedine Zidane.

Najlepszą okazję miała Osasuna

Od ostatniej wpadki z Osasuną minęło więc sporo czasu, ale — niestety dla Carlo Ancelottiego — od ostatniej wpadki Realu w ogóle, już trochę mniej. Dopiero co w stolicy Hiszpanii zabawił się Sheriff Tiraspol, niedawno skutecznie zabunkrował się tu także Villarreal. Dziś „Królewscy” ewidentnie walili głową w mur. Oddali 17 strzałów, ale znamienne jest co innego. To nie oni, a goście, w rubryce „okazje” mają coś więcej niż zero. Osasuna stworzyła sobie bowiem najlepszą sytuację do zdobycia bramki w całym spotkaniu.

Przyjezdni wyszli z niezłym atakiem, posłali płaskie podanie w pole karne, a tam był Jon Moncaloya. Sytuacja niemal idealna: praktycznie na wprost bramki, brak plastra w postaci rywala na plecach. Ok, w bramce stoi Thibaut Courtois, a to zawsze pewne utrudnienie, ale jednak Moncaloya może sobie pluć w brodę, że załadował prosto w słupek. Gdyby przymierzył nieco lepiej, mówilibyśmy o jeszcze większej sensacji. A tak Realowi się upiekło.

Reklama

Był to jedyny groźny strzał Osasuny w tym spotkaniu, ale momentami goście mogli wykrzesać coś więcej w ofensywie. Choćby w drugiej połowie, gdy Daniel Carvajal posłał niezbyt dobre podanie i mógł rozłożyć rywalom czerwony dywan do wjazdu z kontrą jeden vs jeden z bramkarzem. Na jego szczęście ci nie skorzystali z tego zaproszenia.

Benzema trafił w poprzeczkę

Real Madryt także ustrzelił dziś obramowanie bramki. Zrobił to w nieco mniej oczywistej sytuacji, zrobił to za sprawą jednego z najlepszych — choć to żadna niespodzianka — piłkarzy na boisku. Karim Benzema sprytnym zwodem oszukał dwóch rywali, znalazł trochę miejsca i z ostrego kąta huknął w poprzeczkę. Próbował zmieścić futbolówkę przy bliższym słupku, nie wyszło. Francuz czuł chyba, że jeśli ktoś ma dać punkty „Królewskim”, to właśnie on. Parę razy znalazł się w dobrej pozycji, w końcówce ustrzelił rywala. Dał bardzo dobre podanie do Viniciusa Juniora, ale ten minimalnie spalił.

Brazylijczyk zresztą też szukał okazji, próbował wykorzystać swoje umiejętności, żeby stworzyć przewagę na małej przestrzeni. Nie zawsze to się udawało, bo często był podwajany. Najlepszą szansę miał chyba wtedy, gdy uderzał z około piętnastu metrów i trafił w wystawioną nogę rywala. Kibice Realu zapewne liczyli też na rzut karny, który mógł zostać podyktowany po jednym ze starć Viniego z rywalem w polu karnym. Zapewne liczyli też na to, że notoryczna gra na czas Osasuny w końcu się na niej zemści.

Ale cóż, przeliczyli się.

Marcelo i Carvajal zmarnowali piłki meczowe

Szczerze mówiąc nie powinni jednak kierować swoich pretensji do arbitra czy szukających punktu nawet niezbyt eleganckimi metodami rywali. Dziś Real zaprezentował festiwal bezradności. Rzuty rożne w wykonaniu „Królewskich” wyglądały tragicznie, chyba żadna wrzutka nie stworzyła większego zagrożenia. Jeszcze gorsze było wykończenie, zwłaszcza w dwóch przypadkach.

Reklama
  • gdy Carvajal skiksował słabszą nogą
  • tuż przed końcem meczu, gdy kapitalną okazję zmarnował Marcelo

Finalizując akcje w ten sposób, nie ma co liczyć na zwycięstwa. To już bliżej zdobycia bramki byli Eder Militao czy Casemiro. Sęk w tym, że ten pierwszy puścił torpedę  dystansu w środek bramki, a ten drugi próbował zaskoczyć golkipera z połowy boiska. To naprawdę wiele mówi o jakości dwóch wspomnianych wcześniej prób.

Real dopiero co fetował utarcie nosa Barcelonie. Real nadal jest liderem La Liga. Ale nie da się ukryć, że nie jest to walec, który przejedzie te rozgrywki bez problemu.

CZYTAJ TAKŻE:

Real Madryt – Osasuna Pampeluna 0:0

fot. Newspix

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

5 komentarzy

Loading...