Reklama

Formuła 1: Max Verstappen zaskoczył Hamiltona w USA

redakcja

Autor:redakcja

24 października 2021, 23:53 • 4 min czytania 4 komentarze

Wiele argumentów miał dzisiaj po swojej stronie Lewis Hamilton. Przede wszystkim – w Grand Prix USA od lat radził sobie świetnie. Podobnie jak jego zespół. Znakomicie zaczęło się dla niego też niedzielne ściganie. Łatwo wyprzedził Maxa Verstappena na starcie i objął prowadzenie. Ale ostatecznie to nie jemu na podium najmocniej gratulował Shaquille O’Neal, wielki (w przenośni i dosłownie) gość na torze w Austin. Bo to Holender był dzisiaj minimalnie szybszy. I odniósł ważne zwycięstwo w kontekście sezonowej rywalizacji.

Formuła 1: Max Verstappen zaskoczył Hamiltona w USA

Wróćmy jeszcze do wydarzeń z ostatnich dwóch dni. Po pierwszym treningu, w piątek, fani Red Bulla mogli czuć obawę. Bo Mercedesy wyglądały po prostu lepiej. Co przed Grand Prix USA, w którym od lat dominował właśnie niemiecki zespół (w latach 2012-2019 tylko Sebastianowi Vettelowi i Kimiemu Raikkonemu udało się go pokonać), jasno wskazywało, kogo to może być weekend. Jak się jednak okazało – niewiele obchodziło to wszystko kierowców Red Bulla. Sergio Perez był najlepszy w treningu numer dwa, a Verstappen w kwalifikacjach.

Stała się zatem rzecz niebywała. Bo Mercedes w erze hybrydowej na amerykańskim torze w sesji kwalifikacyjnej jeszcze nie przegrał. Do wczoraj. Hamilton musiał też pamiętać o tym, że – ze względu na karę za wymianę silnika, którą otrzymał Valtteri Bottas (kierowcy mają do takiego ruchu, bez konsekwencji, prawo trzy razy w sezonie) – nie będzie mógł liczyć na wsparcie taktyczne w niedzielnym wyścigu. Fin miał go zacząć bowiem, po otrzymaniu kary, dopiero z dziewiątej pozycji.

Start jest kluczowy. Ale nie determinuje całego wyścigu

Ale oczywiście, dla Brytyjczyka znacznie ważniejsze było to, żeby – chociażby – świetnie wystartować. Scenariusz, w którym od razu wychodzi na prowadzenie, mimo braku pole position, był dla niego wymarzony. I udało mu się go zrealizować. Wbił się idealnie przed Maxa, a ten na pierwszym zakręcie, nie chcąc oddać prowadzenia, pojechał bardzo szeroko, co niewiele mu dało. Szybko zakomunikował przez radio swojemu zespołowi, że największy rywal jest od niego szybszy. Sam Hamilton… miał jednak kompletnie odwrotne zdanie, i też je przekazał swojemu zespołowi.

Reklama

Na co mogliśmy również zwrócić uwagę na samym początku? Lando Norris toczył zaciętą walkę z Carlosem Sainzem. Na pierwszych okrążeniach najpierw go wyprzedził, a potem ponownie spadł za Hiszpana. Kibiców zgromadzonych przy torze w Austin najbardziej interesowała jednak rywalizacja na szczycie. Z tej początkowo górą wychodził właśnie siedmiokrotny mistrz świata. Nawet kiedy przewaga Hamiltona malała, wystarczyło, żeby „depnął” na prostej, i znowu odzyskiwał zapas. Jaka była reakcja Red Bulla? Verstappen szybko, bo jako pierwszy kierowca w stawce, zjechał na pit-stop.

Mercedes na to samo zdecydował się niedługo później. W dalszej części wyścigu Lewis konsekwentnie gonił Holendra, aż jego strata wynosiła już tylko trzy sekundy. Wtedy kierowca Red Bulla ponownie zmienił opony. Mercedes obrał zaś taką taktykę, aby trochę Hamiltona przetrzymać na torze. I liczyć, że w końcówce wyścigu ten swobodnie zaatakuje bolid Red Bulla i odbierze Maxowi triumf w GP USA. Czy mu się to udało?

No właśnie nie bardzo. Bo sytuacja Holendra była cały czas bardzo komfortowa. W pewnym momencie stało się jasne, że jeśli nie popełni żadnego błędu, zgarnie – w pewnym stopniu – niespodziewane zwycięstwo. Przed ostatnim okrążeniem strata kierowcy Mercedesa do Verstappena wynosiła nieco mniej niż sekundę, ale Brytyjczyk nic więcej już wskórać nie zdołał. I musiał pogodzić się z drugim miejscem.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Po wyścigu drużyna Red Bulla oczywiście mogła świętować. Raz, że Max utrzymał, ba, powiększył przewagę nad wielkim rywalem w klasyfikacji kierowców, a dwa – dorwanie Mercedesa w Stanach Zjednoczonych to sztuka. Hamilton, który musiał dzisiaj przełknąć gorzką pigułkę, nie uciekł jednak w szukanie winy w kimkolwiek. Bo wiedział, że zrobił wszystko, co mógł. – To był bardzo ciężki wyścig, miałem świetny start, ale trzeba zaakceptować, że Red Bull był dzisiaj szybszy – mówił. Po czym podkreślił, że Formuła 1 w Stanach rośnie i ma nadzieję, że będzie się w nich ścigał jak najczęściej.

I owszem – życzenie Hamiltona zostanie spełnione. Bo przecież w przyszłym sezonie Formuły 1 zobaczymy aż dwa Grand Prix w tym kraju (dojdzie rywalizacja w Miami). W w tym sezonie natomiast czeka nas jeszcze jeden wyścig, już nie w USA, ale też w Ameryce Północnej. Za dwa tygodnie kierowcy najszybszej serii wyścigowej świata pojawią się bowiem w Meksyku.

Reklama

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Niemcy

Jakub Kamiński zagrał w Bundeslidze po raz pierwszy od stycznia

Bartosz Lodko
0
Jakub Kamiński zagrał w Bundeslidze po raz pierwszy od stycznia

Formuła 1

Komentarze

4 komentarze

Loading...