W sobotnim programie „Stan Futbolu” goście Krzysztofa Stanowskiego dyskutowali m.in. o Łukaszu Fabiańskim. Bramkarz West Hamu United w meczu z San Marino reprezentacyjną karierę. Jak tę decyzję oceniali zaproszeni do studia eksperci?
– Był bramkarzem, który zasługiwał na to, żeby być numerem jeden. Żaden trener nie mógł się jednak na to zdecydować. Dopiero Franciszek Smuda na niego postawił przed EURO 2012, ale wtedy przytrafiła mu się kontuzja barku. Potem Adam Nawałka nie mógł się zdecydować i na turniejach zaczynał u niego Wojciech Szczęsny, u Jerzego Brzęczka było tak samo. Jedynym, który postawił sprawę otwarcie, był Paulo Sousa, który powiedział, że ceni Łukasza, ale numerem jeden jest Wojtek. Z tego co wiem, Fabiański bardzo go za to ceni. Pozostali czekali do ostatniej chwili, to nie były przyjemne rozmowy – powiedział Robert Błoński.
NAJWAŻNIEJSZE MOMENTY ŁUKASZA FABIAŃSKIEGO W REPREZENTACJI POLSKI
Dziennikarz wyjaśnił, że dla bramkarza West Hamu United życie w niepewności było gorsze niż świadomość bycia zmiennikiem. Na wczorajszej konferencji prasowej Paulo Sousa dał do zrozumienia, że on także ceni Fabiańskiego. Oraz że hierarchia bramkarzy nie jest w kwestii docenienia go najważniejsza, bo selekcjonera zapytano o to, dlaczego nie postawił na bramkarza, o którym mówi w takich superlatywach. Z kolei zdaniem Sebastiana Mili decyzja golkipera pomoże mu w klubowej karierze.
– To dobra i przemyślana decyzja. Wiedząc o tym, że nie będziesz grał w kadrze, wyjazdy na nią są niepotrzebne. Trzeba trochę wypocząć mentalnie, zostało mu kilka lat gry na najwyższym poziomie. Żeby być w topowej formie w Premier League, musi być w pełnej gotowości. Jak przyśnie, to go już nie będzie – stwierdził były reprezentant Polski.
CZYTAJ TAKŻE:
fot. FotoPyK
