Zadzwoniliśmy do dyrektora TVP Sport z prośbą o komentarz w sprawie Macieja Szczęsnego. Marek Szkolnikowski szybko zareagował na głupotę swojego pracownika i zawiesił go na kilka tygodni.
– Maciej miał pracować przy najbliższych meczach reprezentacji, natomiast sytuacja jest, jaka jest. Chciałbym, żeby dziennikarze i eksperci Telewizji Polskiej, która jest medium publicznym, byli wzorem do naśladowania. Może to brzmi górnolotnie, ale takie postawy są niegodne naszej stacji. To trudna sytuacja. Na szczęście nic strasznego się nie stało, natomiast nie ma co relatywizować tych kwestii. Zero tolerancji dla ludzi, którzy siadają za kółko pod wpływem alkoholu.
Nie chcę natomiast podejmować w tej chwili emocjonalnych decyzji. Na razie odsunęliśmy Maćka od najbliższych meczów. Reakcja musi być stanowcza, żeby odpowiedzieć na tę plagę ostatnich wydarzeń, bo bardzo dużo było w ostatnich miesiącach takich sytuacji w świecie celebrytów. Reakcja musi być odpowiednio mocna, by dać przykład innym, żeby trzy razy się zastanowili, zanim coś takiego zrobią.
Jakie tłumaczenia usłyszałeś od Macieja Szczęsnego?
Maciek zadzwonił do mnie od razu po rozmowie z dziennikarzem PAP-u. Powiedział, że wypił dwa piwa wieczorem, poszedł spać i około trzeciej musiał zawieźć żonę na lotnisko. Mówił, że czuł się bardzo dobrze i nawet nie spodziewał się, że może mieć jakikolwiek alkohol we krwi. Ale nie bagatelizował sprawy. Powiedział, że potwornie mu wstyd i dał ciała. Wziął to na klatę, po męsku.
DWA PIWKA, A ROZSĄDKU ZERO. CO ZROBIŁ MACIEJ SZCZĘSNY?
Jak rozumiem tłumaczenia: “to tylko dwa piwa” do ciebie nie trafiły i nie są okolicznością łagodzącą.
Nie można tych spraw relatywizować, choć wiadomo, że jest różnica pomiędzy tym, jak ktoś wsiądzie za kółko prosto z imprezy, będzie miał dwa promile i spowoduje śmiertelny wypadek, a jak ktoś przy rutynowej kontroli miał stosunkowo niewielkie stężenie alkoholu, które w kilku europejskich krajach nie kwalifikowałoby się pod wykroczenie. Natomiast jak mówię – nie ma co relatywizować. Nie o to chodzi. Jeden facet spuści łomot żonie, a drugi da jej podczas kłótni delikatnego plaskacza, ale jedno i drugie jest uderzeniem kobiety, co jest absolutnie niedopuszczalne. Nie jest to żadna okoliczność łagodząca. Z drugiej strony żyjemy w takich czasach, że faceta wzięto już na szafot, odsądzono od czci i wiary, porównano do innych ludzi, którzy mieli ileś promili i stwarzali ogromne zagrożenie. Maciej wziął to na klatę i będzie musiał z tym żyć.
Była jeszcze kwestia tej wypowiedzi dla Interii. Najpierw potępiłem zachowanie Maćka Szczęsnego, a potem powiedziałem, że “na szczęście krzywda się nikomu nie stała”. To nie była relatywizacja tej sytuacji, a podkreślenie tego, że na całe szczęście nie została spowodowana kolizja i nikt nie ucierpiał. I z tego się trzeba cieszyć, bo gdyby zdarzył się jakiś wypadek, Maciek musiałby nosić to brzemię do końca życia.
Napisałeś na Twitterze, że zawieszenie Szczęsnego potrwa kilka tygodni, “a potem zobaczymy”. Od czego będzie uzależnione to “zobaczymy”?
Od emocji. Niech one opadną. Oczywiście, żyjemy w czasach, że w mediach społecznościowych ludzie się zapalają jak zapałki. Gdy jest jakaś afera, chcą, by od razu uciąć człowiekowi głowę i podejmować decyzje pod wpływem emocji. Niech cała sytuacja się uspokoi. Maciek i tak ma kontrakt do końca roku. Zobaczymy. Na pewno chciałbym, żeby to zawieszenie trwało przez kilka tygodni, a później jakieś decyzje podejmiemy. Muszą to być przemyślane ruchy, żeby dać dobry przykład i pokazać, że nie ma tolerancji. Nie wszystkie te sprawy celebrytów, którzy prowadzili samochód pod wpływem alkoholu, zostały rozwiązane w odpowiedni sposób.
Fot. FotoPyK