Reklama

Arka leniwie demoluje. GKS Jastrzębie bez argumentów

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

04 października 2021, 20:07 • 4 min czytania 5 komentarzy

Kibice krzyczący raz po raz w niewybrednych słowach, co myślą o Arce Gdynia. Muchy latające non stop przed kamerami Polsatu. Jastrzębskie blokowisko. Kopanina zawstydzająca momentami nawet pierwszoligowe standardy. GKS Jastrzębie niemający żadnych argumentów. Arka Gdynia grająca leniwie, bo i pracować za bardzo nie musiała. Oj, działo się, obejrzeliśmy dziś kwintesencję hasła „pierwsza liga styl życia”.

Arka leniwie demoluje. GKS Jastrzębie bez argumentów

GKS Jastrzębie stale ucieka spod topora, ale wiele wskazuje na to, że to już TEN SEZON. Jego bilans po jedenastu kolejkach jest mizerny – ledwie jedna wygrana, cztery remisy, poza tym wszystko w łeb. Czy ekipa Jacka Trzeciaka zrobiła dziś cokolwiek, by odbić się z dna? Nie. Przez moment próbowała sprowadzić Arkę do swojego poziomu, w pierwszej połowie Arka nawet przyjęła zaproszenie, ale później wyprowadziła trzy ciosy i tyle było z tego meczu. A potem poprawiła dwoma.

PIERWSZA LIGA W FUKSIARZ.PL. OBSTAWIAJ NAJBARDZIEJ NIEOBLICZALNE ROZGRYWKI ŚWIATA!

Pierwszego gonga Jastrzębie dostało jeszcze w pierwszej połowie. Połowie, w której Rosołek miał trzy okazje do strzału z najbliższej odległości. Za pierwszym razem w ostatniej chwili piłkę spod jego nóg wybił obrońca (miał pustą bramkę przed sobą), później ta prześlizgnęła mu się po głowie (kilka metrów do bramki, ewidentna seta), za trzecim razem nie dał już szans 17-letniemu Reclafowi i wpakował piłkę z najbliższej odległości. Obrona GKS-u była w tej akcji porażająco bierna. Kobacki w niepozornej sytuacji dośrodkował i nagle okazało się, że Rosołkiem nie interesuje się kompletnie nikt. Tym samym napastnik Arki strzelił pierwszego gola w sezonie.

Arka miała setkę także przy akcji Czubak-Deja, gdy pierwszy sprowadził w polu karnym piłkę do parteru, umiejętnie ją zastawił i oddał do kolegi, ale ten kopnął w bramkarza. GKS? Sytuacyjny strzał Zejdlera, zaskakujący wolny Ferugi z ostrego kąta, nieudana główka Handzlika – mało, zdecydowanie zbyt mało, by myśleć o czymkolwiek.

Reklama

Dariusz Marzec starał się uspokajać swoich piłkarzy krzycząc, by ci pograli w piłkę, jakby miał przekonanie, że kolejne gole zaraz wpadną. I nie pomylił się. Wystarczyło dziesięć minut drugiej połowy, by było już po meczu. Najpierw Rosołek znalazł się sam na sam. Mógł lobować wychodzącego Reclafa, ale wolał poszukać Czubaka – ryzykując, że będzie pozycja spalona – by ten załadował do pustaka. Wszystko się udało. Gol na 3:0 to już pokaz klasy Adamczyka – nikt go nie pilnował podczas przebieżki przed polem karnym, więc postanowił zapakować po długim. Wyszło efektownie, bramkarz nie miał szans.

Tak generalnie, wychodzi na to, że to najlepszy sezon Adamczyka… w całej karierze. Po jedenastu kolejkach ma już na koncie cztery bramki i sześć asyst. A po dzisiejszym meczu może sobie dopisać też asystę drugiego stopnia, bo to po jego podaniu Rosołek wyszedł sam na sam przy 2:0. Piłkarz ma bezpośredni udział przy ponad połowie bramek Arki Gdynia – niewiele klubów jest tak uzależnionych od jednego zawodnika, jak ekipa Marca.

EARLY PAYOUT, CASHBACK 500 PLN – PROMOCJE NA START W FUKSIARZU!

Czy coś się działo po przyklepaniu wyniku w 54. minucie? Niewiele. Nawet Dariusz Marzec przestał krzyczeć, a musicie wiedzieć, że jego dialogi z arbitrem były jedną z większych ozdób pierwszej odsłony spotkania. Arka klepała sobie w środku pola, usypiała widzów, jakby wyszła z przekonania, że mecz sam się skończy. Dostała jednego gonga (Kuczałek głową po dośrodkowaniu z prawej strony), ale w ostatecznym rozrachunku nie było to takie głupie podejście. Bo mecz sam się wygrał.

Co więcej, wpadły nawet kolejne bramki. W ostatniej minucie na 5:1 przyklepał Aleman, strzelając swojego pierwszego gola w lidze. Ale idealną puentą tego meczu było trafienie Siemaszki na 4:1. Rezerwowy Arki przebiegł kilkadziesiąt metrów z piłką i strzelił… tak zupełnie od niechcenia, w zasadzie to w bramkarza. Niby prosta piłka, a i tak wpadła po rękach bezradnego młodzieżowca.

I taki to był właśnie mecz. Arka nie musiała wiele robić, a i tak wpadało. GKS był z kolei zbyt nieporadny, by cokolwiek zrobić.

Reklama

GKS Jastrzębie 1:5 Arka Gdynia

Kuczałek 72’ – Rosołek 36’, Czubak 50’, Adamczyk 54’, Siemaszko 87’, Aleman 90’

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
56
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Betclic 1 liga

Komentarze

5 komentarzy

Loading...