Ten mecz nie mógł ułożyć się dla Legii lepiej. Gol w 31. minucie, potem obrona własnej bramki i szukanie następnych okazji na podwyższenie wyniku. Leicester nie potrafiło stworzyć konkretów, biło w mur, a w pierwszej połowie nie mogło nawet powąchać piłki. Absolutnie nikt nie mógł przewidzieć, że podopieczni Czesława Michniewicza po dwóch pierwszych kolejkach fazy grupowej Ligi Europy będą mieli sześć punktów i dwa czyste konta. To naprawdę wielka sprawa. Najpierw 1:0 ze Spartakiem Moskwa, teraz to. Kolejne zwycięstwo i kolejni bohaterowie. Najwyżej oceniliśmy Artura Jędrzejczyka, a szereg świetnych ocen zgarnęła połowa składu z Emrelim i Bartoszem Sliszem na czele. Z kolei najgorzej znów wypadli Filip Mladenović i Igor Charatin.
Oto nasze oceny dla piłkarzy Legii za mecz z Leicester. Nota wyjściowa to 5 w skali 1-10.
Noty za mecz Legia Warszawa – Leicester City
Cezary Miszta – 5
W pierwszej połowie prawie bezrobotny. Jedno dobre piąstkowanie, jeden pusty przelot na przedpolu, który powinien wykorzystać Perez, ale skiksował. Miszta miał szczęście. Goście nie przetestowali do przerwy jego refleksu czy ustawienia na linii, acz na to jak najbardziej zapowiadało się w drugiej połowie. No i tak rzeczywiście było. Raz Miszta dość nieporadnie interweniował na linii po główce Vestergaarda (powinien wyjść do wybicia, wystraszył się) i znów miał szczęście, bo jego stróżem okazał się Wieteska. Obrońca Legii zdołał wybić piłkę metr od linii bramkowej nad poprzeczką. Znów fart. Potem piłkarze gości albo uderzali w trybuny, albo obrońcy Legii skutecznie blokowali ich strzały. Słowem: do czystego konta z Leicester 19-latek dołożył dosłownie mikro cegiełkę. Oddzielmy emocje i fajną historię od faktów. Miszta wygrał dzisiaj los na loterii.
Filip Mladenović – 5
Mało aktywny na połowie rywala na początku spotkania, głównie stojący na własnej połowie. Widać było, że akcent ofensywny Legii jest bardziej przesunięty na prawą stronę boiska z Johanssonem. Jak już próbował ruszać do przodu, to raczej był czytany przez swoją jednowymiarowość i próby schodzenia do linii bocznej. Skupiony głównie na defensywie i wspierany przez Slisza czy Nawrockiego dawał radę. Nie licząc jednej akcji, to raczej po drugiej stronie tworzyło się większe zagrożenie. Mladenović na pewno miewał bardziej barwne występy, aczkolwiek trzeba pamiętać, że zapewne przez założenia taktyczne nie mógł wrzucić wyższego biegu.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Mateusz Wieteska – 7
Jedna pomyłka na początku meczu, strata piłki we własnym polu karnym, która mogła zaważyć o otwarciu wyniku dla Leicester. Musimy to odnotować, acz później Wieteska trzymał solidny poziom, ba, stawał się wręcz coraz lepszy. Dwukrotnie uratował Misztę, potrafił też wyczyścić szarżującego Castagne w polu karnym. Wybił piłkę z linii bramkowej po podcince Maddisona nad Misztą, wytrzymał tempo meczu i razem z Nawrockim i Jędrzejczykiem był blisko napastników Leicester. Nie pozwalał na wiele.
Maik Nawrocki – 7
W pierwszej połowie jedna zła decyzja o wyprowadzeniu piłki, która mogła kosztować stratę gola. Poza tym – fachura. Pewność w odbiorze, wiele dobrych interwencji na koncie. Im dalej w las, tym było lepiej. Można się zastanawiać, czy lepiej zagrał on, czy Jędrzejczyk. Generalnie to był kolejny występ, po którym Nawrockiego należy chwalić i jeszcze raz chwalić. Nie zdziwimy się, jeśli znów wyląduje w jakiejś jedenastce kolejki Ligi Europy. Pamiętajmy: to dopiero 20-latek.
Artur Jędrzejczyk – 8
Szef. Jak na kapitana przystało, dużo dyrygował i podpowiadał. Z jego udziałem powstawały akcje prawą stroną, w których Legia postraszyła Leicester. W pierwszej połowie bezbłędny w defensywie, dobry w wyprowadzeniu piłki. Raz mocno zameldował się Dace, żeby ten wiedział, z kim ma do czynienia. Po przerwie mógł dostać kartkę, popełnił pierwszy wyraźny błąd w przyjęciu piłki, ale sędzia go oszczędził. Później po jego stronie Leicester próbowało atakować coraz śmielej, pojawił się tam Barnes i Maddison, lecz ich zapędy były stopowane przez kapitana i spółkę. Patrząc dzisiaj na „Jędzę”, można było sobie przypomnieć jego najlepsze czasy w kadrze narodowej.
Mattias Johansson – 6
Mecz rozpoczął świetnie. Zaliczył kilka mocnych wejść po skrzydle w pole karne, z których powinno wyniknąć coś więcej. Wykorzystywał braki szybkościowe Soyuncu, cały czas był pod prądem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. W pierwszej połowie lepszy od Mladenovicia, sprawiał wrażenie po prostu groźniejszego w ofensywie. Na tyłach też uważny, choć raz niepotrzebnie próbował ratować piłkę lecącą na aut, dając piłkarzowi Leicester wolną przestrzeń do dośrodkowania. Później, do momentu zejścia z boiska z powodu kontuzji, włączył tryb „full defensywka”, do czego zmuszały okoliczności. Niezły występ, choć wydaje się, że swój optymalny pułap Szwed jeszcze musi złapać.
Bartosz Slisz – 7
Mocny punkt Legii. Pewny siebie i odważny tak jak przy strzale z dystansu, który może nie był w tamtej chwili najlepszym rozwiązaniem, ale pokazał mentalność tego chłopaka w dzisiejszym spotkaniu. Aktywny w odbiorze, biorący udział przy najgroźniejszych akcjach Legii, ba, Emreli ukradł mu asystę. Okej, widać było momentami braki w technice użytkowej, kiedy Jouse rzucił dwa-trzy przyśpieszające i mocne podania do nogi. Ale to był Slisz w swojej najlepszej wersji, jaką dobrze znamy. Ot, waleczny gość, który utrudnia pomocnikom rywala robotę. A jak trzeba, to zagra kluczowe podanie tak jak w końcówce i akcji Kastratiego. Na takie starcia jak Leicester piłkarz idealny.
JAK ROZWIJA SIĘ BARTOSZ SLISZ?
Andre Martins – 5
Za Kharatinem i Mladenoviciem najmniej konkretny występ. Miał dwie okazje na przygotowanie dobrego strzału z osiemnastego metra, raz bez krycia, ale skiepścił sprawę. Przyćmiewał go Josue, który ciężar kreowania akcji brał na siebie. Martinsowi wychodziło to trochę gorzej i też nie można powiedzieć, że to był jakiś wyróżniający mecz Portugalczyka w destrukcji. Zjazd do bazy w 70. minucie, mecz raczej bez głębszej historii. Najbardziej zapamiętamy innych.
Igor Kharatin – 5
W pierwszej połowie dyskretny występ. Dużo biegał, przesuwał, ale w kreowaniu czy grze defensywnej raczej niewidoczny. Po zmianie stron sprokurował rzut wolny w groźnej strefie przed bramką i ogółem nie wyglądał na gościa, który wniósłby do gry coś ekstra na plus. Zaliczył jeszcze ze dwa-trzy kluczowe odbiory i właściwie tyle. Możliwe, że sporo tutaj było czarnej roboty, może niedostrzegalnej i niedocenianej. W każdym razie byli dzisiaj lepsi zawodnicy w środku pola Legii.
Josue – 7
W pierwszej połowie bezapelacyjnie pan piłkarz. Gdyby wstawić takiego Josue do obecnego środka pola Barcelony na mecz ligowy z Granadą, byłby to zawodnik na pewno pożyteczny. Oczywiście pewnie tylko przez 45 minut, jednak takie ciasteczka, jakie Portugalczyk dawał swoim kolegom, musiały robić wrażenie. To on asystował przy bramce Emreliego, zagrywając prostopadłe podanie z pierwszej piłki. Miałby też asystę drugiego stopnia, gdyby wcześniej napastnik Legii wykorzystał lepszą okazję. Większość działań, jakie podejmował Josue, coś zespołowi dawała. Przytomne przerzuty, fajne podania zewniakiem, zdobywanie wolnych przestrzeni, inteligencja w grze, luz z piłką przy nodze. Gdyby to był 21-letni Polak, angielscy skauci na stadionie mieliby już to nazwisko w notesie.
Druga połowa to już Josue bardziej człapiący, nie wnoszący na boisko tyle dobrego. Trochę Portugalczyk przygasł i zjazd do bazu, jak zazwyczaj, był kwestią czasu. Ale ta szczypta magii, którą podzielił się z kibicami na początku meczu, zasługuje na dobrą ocenę.
Emreli i Kastrati, czyli inwestycje, które się spłacają
Mahir Emreli – 7
W pierwszej połowie najpierw trafił do piekła, kiedy zmarnował setkę po podaniu Slisza. Kilka minut później trafił jednak do nieba, strzelając całkiem ładnego gola. Azer dostał podanie od Josue przed polem karnym, przestawił Amarteya, przygotował sobie pozycję do strzału i lewą nogą posłał płaskie uderzenie. Piłka odbiła się od słupka do bramki, Schmeichel był bez szans. Oprócz trafienia potrafił też wziąć futbolówkę na siebie, zgrać na klepkę do kolegi. Kiedy Leicester zabrało sprzęt, Emreli musiał cierpieć, acz swój znikomy czas przy piłce w miarę sprawnie wykorzystywał. Na minus przy jego nazwisku fakt, że czasami był za bardzo egoistyczny, np. gdy próbował strzelać z dystansu z nieprzygotowanej pozycji. Tak czy siak to był bardzo dobry występ.
Lirim Kastrati – 5
Wiadome było, po co wchodzi na boisko. Miał wykorzystać swoją niesamowitą szybkość, ruszyć na zmęczonych i wysoko ustawionych obrońców Leicester. To się udało, ale… Jezus Maria, ani on, ani Pekhart po jego podaniu nie potrafił zamknąć meczu. Najpierw sam Kastrati wjechał w pole karne, minął dwóch obrońców i w sytuacji sam na sam ze Schmeichelem przegrał z nim pojedynek. W drugiej akcji, bliźniaczo podobnej, znów odesłał obrońcę z powrotem do Anglii, ale zamiast kończyć akcję strzałem – wyłożył futbolówkę Pekhartowi. Ten przestrzelił. To musiało być 2:0, dlatego wejście z ławki Kastratiego nie jest jednoznaczne. Jedni zapewne dadzą minusik, inny plus za napędzenie stracha Leicester. My uderzymy w środek, bo żeby zrobić taki wiatrak z obrońców Premier League, trzeba dużych umiejętności.
Joel Abu Hanna, Rafa Lopes, Tomas Pekhart – bez oceny
Fot. Newspix