Adam Nalewajk ma w nosie karierę polityczną, wyżej sobie ceni więzi z kibolską bracią. Nigdy jej nie zawiedzie. Jest dumny, że spalił szalik Lecha. I woli zrezygnować z wyborów niż zboczyć z kibicowskiego szlaku.
Jego heroiczne poświęcenie dla barw opisała lokalna pułtuska gazeta, która artykuł o tytule „Wolę być wiernym kibicem Legii niż radnym” opatrzyła zdjęciem głównego bohatera dokonującego aktu spalenia szalika Lecha Poznań. Po artykule o wielkiej kibicowskiej miłości pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy. Sam zainteresowany postanowił je uciąć, oddajmy mu głos (rozwińcie sobie):
Jak widać, radny ma do przekazania wiele wartościowych treści. Pęka z dumy na myśl o paleniu szalika Lecha, który w jego opinii jest starą ku… Ech, nawet nie jesteśmy godni powtarzać tak pięknych słów. Ponadto radny odpiera zarzuty o bycie analfabetą: „Niech ktoś z państwa wypije litr wòdki napisze coś na FB.Rano na kacu proszę odczytać swoje wpisy”. Trudno nie przyznać mu racji.
Brawo, kibicowska miłość ponad wszystko. Tak niewiele w dzisiejszym skomercjalizowanym świecie dowodów na prawdziwą miłość do barw. Żart “nie takie rzeczy robiliśmy ze szwagrem w Pułtusku” nabiera jeszcze większej mocy.