To już oficjalnie: Leo Messi został nowym piłkarzem PSG. Historia napisała się na naszych oczach. Coś, co jeszcze wręcz parę dni temu wydawało się niemożliwe, dzisiaj stało się faktem. Nie uciekajmy w patos, nie piszmy, że futbol nie będzie już taki sam. Będzie, bez przesady. Ale na karty jego historii spadła bomba. Po wynikach poznamy, jakich rozmiarów – to znaczy, czy PSG wreszcie wygra Ligę Mistrzów i czy będzie potrafiło zdominować europejskich futbol.
Dobra, konferencji jeszcze nie było (będzie w środę o 11:00), ale nie można mieć wątpliwości:
— Paris Saint-Germain (@PSG_espanol) August 10, 2021
Leo Messi w PSG. Ogromna szansa paryżan
Jeśli mając do dyspozycji Messiego, Mbappe, Neymara i innych gwiazdorów paryżanie nie wygrają wreszcie europejskiej elity, to już naprawdę nie wiemy kiedy. Taki skład trudno spotkać w grach komputerowych, a co dopiero w prawdziwym życiu. Ba, potrafimy sobie wyobrazić, że na domówkach czy innych spotkaniach, gdy ktoś będzie chciał grać w Fifę właśnie paryżanami, to zostanie oskarżony o pójście na łatwiznę i rywal rzuci padem. No, albo też weźmie PSG.
Wiadomo – prawdziwa piłka to jednak inna para kaloszy niż ta wirtualna, ale jednak Pochettino dysponuje kosmicznym arsenałem. Messi to – jak się przyjęło mówić – gamechanger. Niby 34 lata na karku, a w zeszłym sezonie strzelił 30 bramek w lidze, dorzucił jedenaście asyst, zaprowadził Argentynę po Copa America. Zresztą nie ma sensu przedstawiać Messiego. Przecież gdyby nie on, gablota Barcelony w ostatnich latach pewnie byłaby o połowę mniej okazała. Albo i lepiej.
LIGUE 1 W FUKSIARZU! GRAJ, MAJĄC DO DYSPOZYCJI CASHBACK!
Trudno, naprawdę trudno ubrać w słowa to, co znaczy ten transfer dla paryżan. Z jednej strony będą mieli ogromną moc. Z drugiej – presja wzrasta o 100%. Nie wygrywasz niczego sensownego z takim składem, będziesz pośmiewiskiem. Oczywiście, u innych też nie grają ułomki, ale znów: to ty masz Messiego, Mbappe, Neymara, Ramosa, Verrattiego, Donnarummę i innych kowbojów. Rzadko zdarza się, by taki gwiazdozbiór siedział w jednym teamie. Niezależnie od dyscypliny, wymienilibyśmy może pięć podobnych drużyn w historii sportu.
I trochę można się dziwić, że niektórzy płaczą, jakby kończył się świat. To znaczy kibiców Barcelony wypada zrozumieć – zabrano im idola, ikonę, legendę. Kogoś więcej niż piłkarza. Mają prawo być rozżaleni.
Leo Messi w PSG. Cieszmy się tą historią
Ale reszta? Nie kupujemy tych gadek o końcu futbolu, jaki znamy, albo gorzej – o końcu świata, bo Messi to była Barcelona, a Barcelona to był Messi. Raczej należy się cieszyć, że chłopak jeszcze w piłkę trochę pogra, będzie nas cieszył swoją maestrią, a gdzie zarobi kupę kasy (mówi się o 35 milionach euro plus dodatki), jest sprawą raczej drugorzędną.
To wciąż będzie Liga Mistrzów. A i nie oszukujmy się, Ligue 1 wciąż mało kogo zagrzeje mocniej niż taka Premier League, ale dostaliśmy solidny argument, by zajrzeć w nowe miejsca i podglądać, jak ten dream team sprawdzi się w codziennej młócce.
Jeśli się oburzać to o inne kwestie – dlaczego szejkom wolno więcej, bo Financial Fair Play jest raczej obok nich niż z nimi? To znaczy wiemy dlaczego, mają masę kasy, natomiast tym bardziej śmiesznie wygląda gadka UEFA o romantyzmie i solidarności. Panuje tam podobne upodlenie jak to proponowane przez Superlige. Jednak bezstronny kibic narzekający, że teraz PSG, a nie Barcelona… Dajcie spokój, nie kupujemy tego.
To będzie po prostu ekscytująca podróż. Nowe środowisko, nowe wyzwania. My udajemy się w tę podróż razem z Messim i zapraszamy wszystkich na odjazd.
Fot. Newspix