Marcin Bułka w ostatnich latach więcej siedzi na ławce, niż gra, co niewątpliwie przyczynia się do braku rozwoju w jego karierze. Zwiedził parę wielkich szatni, poznał wielu wspaniałych piłkarzy, trenował z największymi światowymi gwiazdami, ale… czas mija, a 21-letni golkiper w kolejnych klubach niezmiennie jest głównie zmiennikiem bez większych szans na regularną grę. Teraz wybiera się na wypożyczenie do Nicei.
OGC Nice, pod wodzą Christophe Galtiera, chce walczyć o mistrzostwo Francji. Marcin Bułka będzie pełnił tam rolę zmiennika Waltera Beniteza, który w minionym sezonie zagrał w 38 meczach Ligue 1 i wydaje się nie do wygryzienia dla polskiego bramkarza, który w sezonie 2020/21 niezbyt przekonująco wypadał na drugoligowych boiskach w Hiszpanii i we Francji.
– Mam ważną umowę z PSG jeszcze przez cztery lata i bardzo chciałbym udać się na kolejne wypożyczenie, żeby móc regularnie grać i dalej się rozwijać krok po kroku. W następnym sezonie chcę być bramkarzem numer jeden i grać w każdy meczu. Lubię rywalizację w Ligue 1 i chciałbym w niej występować – mówił w maju Marcin Bułka na łamach „Le Parisien”.
Cóż, zanosi się, że choć jego szanse na jakiekolwiek minuty będą dużo większe niż w PSG, to Bułka dalej będzie grzał ławę. Czy to jest dobry kierunek rozwoju? Nie jesteśmy przekonani, choć pewnie niejeden chciałby zwiedzić tyle topowych szatni, ile już w swoim dwudziestojednoletnim życiu zwiedził sympatyczny skądinąd golkiper.
Fot. Newspix