Brutalnie silny Shaquille O’Neal. Hakeem Olajuwon, który zbliżył się do perfekcji w defensywie. Niespełniony, choć znakomity Patrick Ewing. Wiecznie goniący za kolejnymi rekordami Wilt Chamberlain, a także Bill Russell kolekcjonujący mistrzowskie pierścienie. Startujemy z mini-cyklem rankingów, w ramach którego wybierzemy 50 najlepszych zawodników w historii NBA z podziałem na pozycje. Dzisiaj mamy dla was zestawienie obejmujące dziesięciu najwybitniejszych centrów w dziejach NBA.

10 NAJLEPSZYCH CENTRÓW W HISTORII NBA
Jak wybraliśmy dziesiątkę? Cholera, łatwo nie było. Staraliśmy się znaleźć odpowiedni balans między osiągnięciami indywidualnymi oraz sukcesami drużynowymi. W efekcie w rankingu znalazło się miejsce nawet dla gracza, który ani razu nie wywalczył mistrzostwa NBA, ale całokształtem kariery jak najbardziej zapracował na najwyższe uznanie. No i nie zabrakło w zestawieniu również tych centrów, którzy regularnie święcili triumfy.
Bez zbędnego przedłużania – zaczynamy.
(wyróżnienie) ROBERT PARISH
Robert Parish zapewne mógłby się w tym rankingu znaleźć, gdyby nie to, że swoje najlepsze lata spędził w cieniu nie tylko Larry’ego Birda, ale okresami również Kevina McHale’a w ekipie Boston Celtics. Z jednej strony „Chief” nie może oczywiście narzekać na swój los – w Bostonie trzykrotnie został mistrzem NBA, a tercet stworzony przez niego z Birdem i McHale’em do dzisiaj uchodzi za jeden z najlepszych i najbardziej produktywnych w dziejach amerykańskiego basketu. Niemniej, indywidualnie Parish był trochę ograniczony towarzystwem tak wybitnych jednostek.
Często godził się z rolą trzeciej opcji w ofensywie. Generalnie dobrze było mieć go jako kumpla w zespole:
Tak czy owak, warto go wyróżnić choćby wzmianką. Mówimy ostatecznie o dziewięciokrotnym uczestniku Meczu Gwiazd. No i rekordziście, jeżeli chodzi o liczbę występów w NBA. Parish w sezonach zasadniczych rozegrał aż 1611 spotkań, a kolejnych 184 dorzucił w play-offach. W ostatnim sezonie spędzonym na parkietach NBA (1996/97) udało mu się nawet dorzucić do kolekcji czwarty pierścień mistrzowski, gdyż był rezerwowym w ekipie Chicago Bulls.
– Michael [Jordan] i Scottie [Pippen] napawali się swoją dominacją podczas gierek z rezerwowymi na treningach. Ale kiedy ja dołączyłem do zespołu, nie szło im już tak łatwo. Druga drużyna dostała klasowego centra, który pomógł jej w rozwinięciu skrzydeł – opowiadał Parish. – Kiedy prowadziliśmy w jednym z takich sparingów, zacząłem dogryzać Michaelowi. Chciałem mu uświadomić, że sytuacja w drużynie się zmieniła. Nie spodobało mu się to. Chyba był trochę wkurzony, że rezerwowi potrafią skopać mu tyłek. W końcu zatrzymał mecz i ruszył w moim kierunku, ale się nie wycofałem. Stwierdził, że spuści mi łomot. Odpowiedziałem tylko: „Jesteś tego taki pewny? To chodź tutaj i spróbuj”. Na tym kłótnia się skończyła. Myślę, że Michael testował moją reakcję. Miał taki zwyczaj w stosunku do nowych zawodników. Sprawdzał, na ile może sobie względem nic pozwolić.
Robert Parish – statystyki:
Robert Parish – dorobek:
- 4 mistrzostwa NBA (1981, 1984, 1986, 1997)
- 9 wyborów do Meczu Gwiazd (1981-87, 1990-91)
- raz w All-NBA Second Team (1982)
- raz w All-NBA Third Team (1989)
(wyróżnienie) WILLIS REED
Pierwszy koszykarz w historii, który w jednym sezonie (1969/70) został wybrany MVP sezonu zasadniczego, Meczu Gwiazd i finałów NBA. Jego występ w siódmym meczu finałowej serii przeciwko Los Angeles Lakers wśród kibiców nowojorskich Knicks zyskał zresztą status wręcz mitycznego.
Willis Reed zmagał się z kontuzją, która wyeliminowała go z udziału w większej części spotkania numer sześć i – wedle wszelkich prognoz – miała również całkowicie przekreślić jego występ w decydującej potyczce z ekipą z Miasta Aniołów. A jednak Reed, ku zdumieniu i euforii widzów zgromadzonych w Madison Square Garden, zameldował się na parkiecie i rozpoczął mecz od dwóch celnych rzutów, mimo że przyszło mu się tamtego wieczora mierzyć z samym Wiltem Chamberlainem. Później nie zdobył już ani jednego punktu, lecz jego inspirująca postawa natchnęła Knicks do zwycięstwa nad faworyzowanymi Lakers.
Ironia, czyż nie? Jeden z najlepszych centrów w dziejach NBA pamiętany jest przede wszystkim z uwagi na występ, w którym zdobył cztery punkty.
Na przełomie lat 60. i 70. Reed niewątpliwie należał do najlepszych zawodników w lidze. Co najmniej solidnie bronił, robił więcej niż przyzwoitą robotę na tablicach. No i – co najważniejsze – gwarantował Nowemu Jorkowi sukcesy. Być może uplasowałby się nawet w topowej dziesiątce, gdyby nie nieszczęsne kontuzje, które uniemożliwiły mu utrzymanie się na topie przez dłuższy czas. Wiadomo, najważniejsze przy tworzeniu tego rodzaju zestawień są osiągnięcia danego zawodnika w primie, ale w przypadku Reeda prime trwał naprawdę króciutko.
Willis Reed – statystyki:
Willis Reed – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (1970, 1973)
- MVP finałów NBA (1970, 1973)
- MVP sezonu zasadniczego (1970)
- 7 wyborów do Meczu Gwiazd (1965-71)
- MVP Meczu Gwiazd (1970)
- raz w All-NBA First Team (1970)
- 4 razy w All-NBA Second Team (1967-69, 1971)
- raz w NBA All-Defensive Team (1970)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1965)
10. DWIGHT HOWARD
Dwight to prototyp nowoczesnego centra. Ma wszystkie cechy, których się dzisiaj oczekuje od środkowych. Jego problem – podobnie jak wielu innych współczesnych centrów – polega wyłącznie na tym, że chce być kimś więcej
Stan van Gundy
Zastanawialiśmy się, czy zmieścić go w dziesiątce. Wiele złego można bowiem powiedzieć na temat charakteru Dwighta Howarda, wiele krytycznych uwag można wygłosić na temat rozwoju jego kariery, od kiedy po raz pierwszy awansował do finałów NBA z Orlando Magic. Ale nie wypada przy okazji zapomnieć, że Howard w szczytowym okresie swojej kariery był zdecydowanie najlepszym centrem w lidze i regularnym kandydatem do nagrody najbardziej wartościowego zawodnika sezonu zasadniczego. Trzech tytułów najlepszego obrońcy sezonu naprawdę nie zdobywa się przez przypadek.
W ofensywie Howard zawsze był ograniczony, to prawda, lecz 20 punktów na mecz potrafił zagwarantować. Jeżeli zaś chodzi o walkę na tablicach i odcinanie rywalom dostępu do obręczy, prezentował w swoim czasie poziom wręcz elitarny. Koniec końców mistrz NBA z 2020 roku do TOP10 się załapał.
I zasłużenie, proszę pana, zasłużenie.
Dwight Howard – statystyki:
Dwight Howard – dorobek:
- mistrzostwo NBA (2020)
- 8 wyborów do Meczu Gwiazd (2007-14)
- 5 razy w All-NBA First Team (2008-12)
- raz w All-NBA Second Team (2014)
- 2 razy w All-NBA Third Team (2007, 2013)
- trzy tytuły Najlepszego Obrońcy Sezonu (2009-11)
- 4 razy w NBA All-Defensive First Team (2009-12)
- raz w NBA All-Defensive Second Team (2008)
- 5 tytułów najlepszego zbierającego sezonu (2008-12, 2012-13)
- 2 tytuły najlepszego blokującego sezonu (2009-10)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (2008)
9. PATRICK EWING
Stoczyliśmy wiele twardych bitew, ale on zawsze był moim idolem
Shaquille O’Neal
Nie wygrał mistrzostwa NBA i ten niewesoły fakt będzie się za nim ciągnąć zawsze, co nie zmienia faktu, że Patrick Ewing był po prostu wybitnym centrem. Świetnym w ofensywie. Mogło się podobać, że nie każdą akcję próbuje rozwiązać atakiem na obręcz, ale świetnie sobie radzi również przy subtelnych rzutach z wyskoku. No i znakomitym w obronie. Trzy razy nominowano go nawet do 2. najlepszej piątki obrońców sezonu zasadniczego. Właściwie trudno mu cokolwiek poważnego zarzucić poza tym, że nigdy nie poprowadził New York Knicks do upragnionego triumfu w finałach.
Tylko spójrzcie na ten występ. Pokaz umiejętności po obu stronach parkietu.
Ewing łapie się obecnie do grona 25 najskuteczniejszych strzelców i najlepiej zbierających zawodników w dziejach NBA. Jest też na siódmej pozycji wśród graczy z największą liczbą zablokowanych rzutów. To naprawdę wielkie osiągnięcia. No ale do historii przeszły w pierwszej kolejności te występy Ewinga w play-offach, gdy na jego tle błyszczeli inni – przede wszystkich Michael Jordan i jego Chicago Bulls, a także Hakeem Olajuwon z Houston Rockets oraz Reggie Miller z Indiana Pacers. Dlatego na karierę Ewinga patrzy się dzisiaj głównie przez pryzmat jego porażek, co jest w sumie trochę niesprawiedliwe.
Patrik Ewing – statystyki:
Patrick Ewing – dorobek:
- 11 wyborów do Meczu Gwiazd (1986, 1988-97)
- raz w All-NBA First Team (1990)
- 6 razy w All-NBA Second Team (1988-89, 1991-93, 1997)
- 3 razy w NBA All-Defensive Second Team (1988-89, 1992)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1986)
- mistrzostwo NCAA (1984)
- 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (1984, 1992)
8. GEORGE MIKAN
Był pierwszą prawdziwą gwiazdą amerykańskiej koszykówki. Zapewnił nam rozpoznawalność i szacunek, gdy znajdowaliśmy się na szarym końcu, jeżeli chodzi o popularność dyscyplin sportowych w Ameryce
Bob Cousy
Nic nie zapowiadało, że gigant o chorwackich korzeniach w ogóle zostanie koszykarzem. George Mikan planował raczej przywdziać sutannę, złożyć śluby i zostać księdzem. Tym bardziej że jako młody chłopak paskudnie uszkodził sobie kolano – leczenie i rehabilitacja przykuły go do łóżka na półtora roku. Mimo tych kłopotów, rósł jak na drożdżach, a na uczelni jego oszałamiające warunki fizyczne zaczęto odpowiednio wykorzystywać na koszykarskim parkiecie. Co było posunięciem dość nowatorskim. Trudno w to z dzisiejszej perspektywy uwierzyć, ale wtedy raczej się aż wysokich zawodników nie angażowało w koszykarskich zespołach. Byli zbyt niezdarni, mieli kłopoty z koordynacją. Olbrzymi Mikan, grający zawsze w charakterystycznych okularach, odmienił ten stan rzeczy o 180 stopni. Wypracował tak doskonałe metody treningowe, że po dziś dzień centrzy wykonują ćwiczenia zwane „musztrą Mikana”.
Sukcesy? Pięć tytułów mistrzowskich i wyczyny pod koszem na tyle szokujące, że z powodu masywnego okularnika drastycznie pozmieniano reguły NBA. Trzeba było znaleźć jakiś sposób, żeby utrudnić Mikanowi blokowanie rywali. Center Lakers fruwał tak wysoko nad obręczą, że wyłapywał tam niemal wszystkie rzuty. Ostatecznie z jego powodu zabroniono dotykania piłki będącej w locie opadającym. Odsunięto również linię rzutów osobistych, a jego szalona dominacja wpłynęła później na wprowadzenie ograniczonego czasu na rozegranie akcji.
Mikan był inspiracją dla przyszłych koszykarskich pokoleń. Otworzył drzwi do zawodowej koszykówki pozostałym zawodnikom z tej listy. To jego niespotykana do tamtej pory dominacja sprawiła, że NBA stała się ligą centrów. I była nią na dobrą sprawę przez kilkadziesiąt lat. Dopiero ostatnimi czasy doczekaliśmy się realiów, w których wysocy środkowi nie zawsze są w drużynie pożądani. Zwłaszcza jako opcja do gry w ataku.
George Mikan – statystyki:
George Mikan – dorobek:
- 5 mistrzostw BAA/NBA (1949-50, 1952-54)
- 2 mistrzostwa NBL (1947-48)
- MVP sezonu zasadniczego NBL (1948)
- 4 wybory do Meczu Gwiazd (1951-54)
- MVP Meczu Gwiazd (1953)
- 6 razy w All-BAA/NBA First Team (1949-54)
- 2 razy w All-NBL First Team (1947-48)
- 3 tytuły najlepszego strzelca sezonu NBA (1948-51)
- tytuł najlepszego strzelca sezonu NBL (1948)
- tytuł najlepszego zbierającego sezonu NBA (1953)
7. MOSES MALONE
Jeżeli nie czujesz się numerem jeden, zostaniesz nikim. Tak to działa. Kto nie ma odwagi, by czuć się zwycięzcą, nigdy tak naprawdę nim nie będzie
Moses Malone
Być może jeden z najbardziej niedocenianych obecnie zawodników, biorąc pod uwagę całą historię NBA. Mistrz z 1983 roku, trzykrotny MVP sezonu regularnego, dwunastokrotny uczestnik meczu gwiazd, absolutnie wybitny specjalista w dziedzinie zbierania piłki, a przy okazji gwarant solidnego dorobku punktowego. Moses Malone na przełomie lat 80. i 90. walczył z Kareemem Abdul-Jabbarem o status najlepszego centra w NBA i niekiedy wychodził z tej rywalizacji zwycięsko.
Niewątpliwie jego największym popisem był sezon 1982/83. Malone poprowadził wówczas ekipę Philadelphia 76ers do mistrzostwa, demolując po kolei wszystkich przeciwników. W play-offach filadelfijczycy przegrali zaledwie jeden mecz. W finałach ogolili do zera Los Angeles Lakers.
Okej, można sobie wyobrazić bardziej efektownych zawodników od Malone’a. Ale jego osiągnięć tak czy owak lekceważyć nie wypada. On nie wychodził na parkiet, żeby się bawić, tylko żeby ciężko pracować.
Moses Malone – statystyki:
Moses Malone – dorobek:
- mistrzostwo NBA (1983)
- MVP finałów NBA (1983)
- 3 razy MVP sezonu zasadniczego (1979, 1982-83)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1978-89)
- wybór do Meczu Gwiazd ABA (1975)
- 4 razy w All-NBA First Team (1979, 1982-83, 1985)
- 4 razy w All-NBA Second Team (1980-81, 1984, 1987)
- raz w NBA All-Defensive First Team (1983)
- raz w NBA All-Defensive Second Team (1979)
- 6 tytułów najlepszego zbierającego sezonu (1979, 1981-85)
6. DAVID ROBINSON
W słowniku obok hasła „wzór do naśladowania” powinno widnieć jego zdjęcie
Avery Johnson
Davida Robinsona uwielbiają wszyscy spece od NBA, którzy zwykli zagłębiać się w zaawansowane statystyki. Player Efficiency Rating (wskaźnik efektywności zawodnika)? Tylko czterech graczy przewyższa pod tym względem „Admirała” – Michael Jordan, LeBron James, Anthony Davis i Shaquille O’Neal. Im głębiej wejść w tego rodzaju dane, tym częściej nazwisko Robinsona pojawia się na niezwykle wysokich pozycjach. Nie będziemy was zanudzać szczegółami, ograniczymy się tylko do stwierdzenia natury ogólnej – Robinson to ten typ centra, którego każdy trener i każdy dyrektor chce mieć w swoim zespole. Świetny w ofensywie, być może jeszcze lepszy w bronieniu dostępu do obręczy. Poukładany, obdarzony osobowością lidera, piekielnie pracowity.
Pełen zestaw atutów.
Szkoda, że do ligi trafił dopiero jako 24-latek. No ale „Admirał” uparł się, by odsłużyć swoje w wojsku – chodzi naturalnie o marynarkę wojenną USA – przed podpisaniem zawodowego kontraktu z San Antonio Spurs. Godna podziwu postawa, aczkolwiek ucierpiała na tym jego koszykarska spuścizna.
Fakt – mistrzowskie tytuły zdobył dopiero wówczas, gdy drużynę przejął we władanie Tim Duncan („Admirał” miał pewne trudności, by się z tym pogodzić, lecz, jak sam zapewnia, w zachowaniu pokory pomogła mu lektura Pisma Świętego). Również fakt – zdarzało mu się wymiękać w play-offach, zwłaszcza gdy naprzeciwko niego stawał Hakeem Olajuwon. Tak czy owak, Robinsona należy doceniać za całokształt jego umiejętności i dokonań.
David Robinson – statystyki:
David Robinson – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (1999, 2003)
- MVP sezonu zasadniczego (1995)
- 10 wyborów do Meczu Gwiazd (1990-96, 1998, 2000-01)
- 4 razy w All-NBA First Team (1991-92, 1995-96)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1994, 1998)
- 4 razy w All-NBA Third Team (1990, 1993, 2000-01)
- tytuł Najlepszego Obrońcy Sezonu (1992)
- 4 razy w NBA All-Defensive First Team (1991-92, 1995-96)
- 4 razy w NBA All-Defensive Second Team (1990, 1993-94, 1998)
- 1 tytuł najlepszego strzelca sezonu (1994)
- tytuł najlepszego zbierającego sezonu (1991)
- tytuł najlepszego blokującego sezonu (1990)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1990)
- 2 złote (1992, 1996) i brązowy (1988) medal Igrzysk Olimpijskich
5. SHAQUILLE O’NEAL
To największy dominator jakiego widziałem
Kobe Bryant
Siła. I siła. Oraz siła. No i jeszcze trochę siły.
Shaquille O’Neal dominację na parkietach NBA rozpoczął właściwie od początku swojej zawodowej kariery, jeszcze jako zawodnik Orlando Magic. Z miejsca stał się super-gwiazdą. Jednak dopiero w barwach Los Angeles Lakers Shaq przepoczwarzył się z niezwykle eksplozywnego podkoszowego w najbardziej przerażającą bestią w lidze. Wydatnie przybrał na masie, ale nie ucierpiała na tym jego niespotykana zwinność, co uczyniło zeń zawodnika właściwie niemożliwego do zatrzymania w inny sposób niż faulem. A to przełożyło się na trzy mistrzowskie tytuły z rzędu wywalczone przez ekipę z Miasta Aniołów. Jasne, młody Kobe Bryant również miał w tych sukcesach swój udział, ale nie ulega wątpliwości, iż Lakers na przełomie wieków byli drużyną należącą do Shaqa.
Co ważne – znany z lekceważącego podejścia do treningów O’Neal w play-offach był na ogół jeszcze lepszy niż w sezonie zasadniczym. W finałach z 2000 roku notował średnio 38 punktów, 17 zbiórek, 3 bloki, 2 asysty i 1 przechwyt na mecz. Kosmos.
Można się tylko zastanawiać, jak wiele osiągnąłby O’Neal, gdyby potrafił chociaż na przyzwoitym poziomie wykonywać rzuty wolne. No i gdyby aż tak często nie dręczyły go kontuzje. Gigantyczny center rzadko był bowiem w stanie rozegrać pełen sezon bez urazów. Za oceanem nie brakuje ekspertów dowodzących, że Shaq – czterokrotny mistrz NBA! – tak naprawdę nie zdołał wykorzystać pełni tkwiącego w nim potencjału.
Shaquille O’Neal – statystyki:
Shaquille O’Neal – dorobek:
- 4 mistrzostwa NBA (2000-02, 2006)
- 3 tytuły MVP finałów (2000-02)
- MVP sezonu zasadniczego (2000)
- 15 wyborów do Meczu Gwiazd (1993-98, 2000-07, 2009)
- 3 razy MVP Meczu Gwiazd (2000, 2004, 2009)
- 8 razy w All-NBA First Team (1998, 2000-06)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1995, 1999)
- 4 razy w All-NBA Third Team (1994, 1996-97, 2009)
- 3 razy w NBA All-Defensive Second Team (2000-01, 2003)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1993)
- 2 tytuły najlepszego strzelca sezonu (1995, 2000)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1996)
4. HAKEEM OLAJUWON
Gdybym miał wybrać centra do mojej drużyny marzeń, byłby nim Olajuwon
Michael Jordan
Tylko trzech zawodników w historii NBA otrzymało nagrodę dla MVP sezonu regularnego, najlepszego obrońcy sezonu i MVP finałów NBA. Michael Jordan, Giannis Antetokounmpo oraz Hakeem Olajuwon. Ten ostatni zdołał zgarnąć wszystkie te laury w 1994 roku.
Trudno w zasadzie powiedzieć, co było najbardziej imponujące w grze legendy Houston Rockets. Praca nóg? Mierzący 213 centymetrów wzrostu Hakeem „The Dream” pod koszem drobił kroczki jak baletnica i bez większych problemów wyprowadzał w pole nawet najbardziej zajadłych i doświadczonych defensorów. A może te jego wszystkie zwody i zmyłki, którymi ośmieszał oponentów? Albo gra w obronie? Olajuwon to jeden z najskuteczniejszych blokujących w dziejach ligi, zawodnik specjalizujący się w uprzykrzaniu życia rywalom, nawet takim jak Patrick Ewing, David Robinson czy Shaquille O’Neal.
Nie ma przypadku, że to właśnie Olajuwon i jego Houston Rockets wykorzystali „okienko” pomiędzy dwoma okresami dominacji Chicago Bulls i zgarnęli dwa tytuły w latach 1994-95. Warto zresztą podkreślić, że w 1994 roku Hakeem sięgnął po pierścień nie mając u swego boku ani jednej super-gwiazdy. No i dodatkowego smaczku jego sukcesom dodaje fakt, że drogę na szczyt odnalazł pomiędzy innymi z największych centrów swojej generacji.
Pokonał ich wszystkich.
Hakeem Olajuwon – statystyki:
Hakeem Olajuwon – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (1994-95)
- 2 razy MVP finałów (1994-95)
- MVP sezonu zasadniczego (1994)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1985-90, 1992-97)
- 6 razy w All-NBA First Team (1987-89, 1993-94, 1997)
- 3 razy w All-NBA Second Team (1986, 1990, 1996)
- 3 razy w All-NBA Third Team (1991, 1995, 1999)
- 2 tytuły Najlepszego Obrońcy Sezonu (1993-94)
- 5 razy w NBA All-Defensive First Team (1987-88, 1990, 1993-94)
- 4 razy w NBA All-Defensive Second Team (1985, 1991, 1996-97)
- 2 tytuły najlepszego zbierającego sezonu (1989-90)
- 3 tytuły najlepszego blokującego sezonu (1990-91, 1993)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1996)
3. WILT CHAMBERLAIN
Jestem przekonany, że większość jego rekordów pozostanie niepobita na wieki
Jerry West
„Większy niż życie” – mówiono o nim dość poetycko, nawiązując nie tylko do jego warunków fizycznych, nie tylko do koszykarskich dokonań, ale i nietuzinkowej, ekscentrycznej osobowości. No i nazywano go również „Szczudłem”, choć on sam bardzo nie lubił tego pseudonimu. Jakkolwiek jednak Wilta Chamberlaina nie określić, jedno można o nim powiedzieć z całą stanowczością – to jeden z najzdolniejszych atletów w całej historii amerykańskiego sportu. Skoki, biegi, dyscypliny siłowe… Gdyby Chamberlain nie zdecydował się na karierę koszykarza, pewnie zostałby medalistą olimpijskim w jakimś indywidualnym sporcie. Albo byłby słynnym futbolistą, a może nawet piłkarzem lub siatkarzem? Każdy trener chciał mieć go w swoim zespole. Na szczęście postawił na basket. Chamberlain już jako nastolatek rozstawiał po kątach dorosłych profesjonalistów, posługując się fałszywymi dokumentami, by dopuszczono go do gry.
Chyba nie ma w księdze rekordów NBA nazwiska, które pojawiałoby się na jej kartach równie często. 100 punktów w jednym meczu, średnia 50 punktów na spotkanie w sezonie zasadniczym, 23 zbiórki na mecz notowane w trakcie kariery. Na tle Wilta nawet rywale dorównujący mu wzrostem (a takich nie było zbyt wielu) sprawiali wrażenie liliputów. Był największy, najsilniejszy, najzdolniejszy. Naj, naj i naj.
A jednak mistrzostwo NBA wywalczył ledwie dwukrotnie, w tym raz na finiszu kariery. Nie był wymarzonym partnerem z zespołu – dominował do tego stopnia, że niekiedy podcinał skrzydła własnym partnerom, zamiast dostarczać im dodatkowego paliwa. Co tu dużo mówić, gdyby Chamberlain zanotował więcej drużynowych sukcesów, zająłby zapewne pierwsze miejsce w rankingu. A tak? Musi się zadowolić trzecią lokatą. Choć on sam pewnie nigdy by się z tym nie zgodził. Jeszcze w latach 90. zapewniał pół-żartem, pół-serio, że rozważa wznowienie kariery, żeby „pokazać Shaqowi kilka sztuczek”.
Uważał siebie za najlepszego koszykarza w historii. Powiedział o tym zresztą samemu Michaelowi Jordanowi. Czy się z nim zgadzamy? Nie. Ale jeśli wziąć pod uwagę wszystkie wyśrubowane przez niego statystyki, trzeba mu oddać, że nie stanął do walki o status GOAT nieuzbrojony.
Wilt Chamberlain – statystyki:
Wilt Chamberlain – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (1967, 1972)
- raz MVP finałów (1972)
- 4 razy MVP sezonu zasadniczego (1960, 1966-68)
- 13 wyborów do Meczu Gwiazd (1960-69, 1971-73)
- MVP Meczu Gwiazd (1960)
- 7 razy w All-NBA First Team (1960-62, 1964, 1966-68)
- 3 razy w All-NBA Second Team (1963, 1965, 1972)
- 2 razy w NBA All-Defensive First Team (1972-73)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1960)
- 7 tytułów najlepszego strzelca sezonu (1960-66)
- 11 tytułów najlepszego zbierającego sezonu (1960-63, 1966-69, 1971-73)
- tytuł najlepszego asystenta sezonu (1968)
2. BILL RUSSELL
Russella po prostu nie dało się pokonać
Elgin Baylor
Jedenaście mistrzowskich pierścieni. Wow.
Wielu wybitnych zawodników nie doczekało się ani jednego, tymczasem Billowi Russellowi brakuje palców u rąk, by pomieścić na nich swoją kolekcję biżuterii. Jasne, że w jego czasach o zdominowanie NBA było łatwiej niż na przykład obecnie. Choćby dlatego, że w lidze grało wtedy niewiele drużyn. Ale z jakichś przyczyn to właśnie Boston Celtics w latach 1957-1969 bezlitośnie miażdżyli konkurencję. No i tą przyczyną był właśnie ich center. Russell tylko dwa razy w trakcie całej swojej zawodowej przygody z basketem nie zakończył play-offów jako zwycięzca. W 1958 roku, gdy przeszkodziła mu kontuzja, a także dziewięć lat później, gdy musiał wreszcie uznać wyższość swojego największego oponenta – Wilta Chamberlaina.
Russell nie był nigdy wybitnym graczem w ofensywie. To największy zarzut, jaki stawiają przed nim krytycy. Dowodzą, że gdyby gracza o takich możliwościach przełożyć w realia bardziej nowoczesnej koszykówki, byłby po prostu kolejnym Rudym Gobertem, Dikembe Mutombo, Benem Wallace’em, a w najlepszym wypadku Dwightem Howardem. I kto wie, może jest w tym trochę racji, tylko cóż z tego? Na realia swojej epoki Russell był skrojony doskonale. Poprzez grę obronną wpływał na zespół mocniej, niż inni centrzy – włącznie z Chamberlainem – za sprawą swoich ofensywnych dokonań.
Russell wygrywał zawsze i w wszędzie. W NCAA, na Igrzyskach Olimpijskich, w NBA. Po prostu nie było na niego mocnych.
Bill Russell – statystyki:
Bill Russell – dorobek:
- 11 mistrzostw NBA (1957, 1959-66, 1968-69)
- 5 razy MVP sezonu zasadniczego (1958, 1961-63, 1965)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1958-1969)
- MVP Meczu Gwiazd (1963)
- 3 razy w All-NBA First Team (1959, 1963, 1965)
- 8 razy w All-NBA Second Team (1958, 1960-62, 1964, 1966-68)
- raz w NBA All-Defensive First Team (1969)
- 4 tytuły najlepszego zbierającego sezonu (1958-59, 1964-65)
- 2 mistrzostwa NCAA (1955-56)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1956)
1. KAREEM ABDUL-JABBAR
Kareem to najlepszy koszykarz w historii NBA
Isiah Thomas
Numer jeden. Dodajmy od razu – niekwestionowany numer jeden.
Kareem Abdul-Jabbar zebrał w zasadzie wszystkie możliwe argumenty, by usadzić go na szczycie naszego rankingu. Niesamowite dokonania w primie? Odhaczone. W swoim trzecim sezonie na parkietach NBA notował prawie 35 punktów i 17 zbiórek na mecz. Długowieczność? Wręcz niebywała. Potrafił zapracować na tytuł najbardziej wartościowego zawodnika finałów NBA jako 38-latek. Nagrody indywidualne? Sześć razy wskazano go jako MVP sezonu zasadniczego. Sukcesy drużynowe? Mistrzostwo NBA również wywalczył aż sześciokrotnie. No po prostu nie ma się do czego przyczepić.
Niesamowite warunki fizyczne (ok. 220 cm wzrostu) w połączeniu z doskonałą techniką pozwoliłby mu do perfekcji dopracować rzut zwany „skyhookiem”. W wykonaniu Abdul-Jabbara stał się on prawdziwie śmiercionośną bronią. Nawet oponenci dorównujący Kareemowi wzrostem nie byli w stanie go powstrzymać. Dlatego wciąż nie brakuje takich, którzy uważają legendę Milwaukee Bucks i Los Angeles Lakers za najwybitniejszego koszykarza w dziejach. Trzeba bowiem pamiętać, że przed przejście na zawodowstwo Jabbar (jeszcze jako Lew Alcindor) całkowicie zdominował również rozgrywki uniwersyteckie.
Gigant, co tu dużo mówić.
Kareem Abdul-Jabbar – statystyki:
Kareem Abdul-Jabbar – dorobek:
- 6 mistrzostw NBA (1971, 1980, 1982, 1985, 1987-88)
- 2 razy MVP finałów (1971, 1985)
- 6 razy MVP sezonu zasadniczego (1971-72, 1974, 1976-77, 1980)
- 19 wyborów do Meczu Gwiazd (1970-77, 1979-89)
- 10 razy w All-NBA First Team (1971-74, 1976-77, 1980-81, 1984, 1985)
- 5 razy w All-NBA Second Team (1970, 1978-79, 1983, 1985)
- 5 razy w NBA All-Defensive First Team (1974-75, 1979-81)
- 6 razy w NBA All-Defensive Second Team (1970-71, 1976-78, 1984)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1970)
- 2 tytuły najlepszego strzelca sezonu (1970-71)
- tytuł najlepszego zbierającego sezonu (1976)
- 4 tytuły najlepszego blokującego sezonu (1975-76, 1979-80)
- 3 mistrzostwa NCAA (1967-69)
RANKING NAJLEPSZYCH CENTRÓW W HISTORII NBA – KTO SIĘ NIE ZAŁAPAŁ?
Długo można mnożyć nazwiska słynnych centrów, których nie zdołaliśmy zmieścić w TOP10. Bardzo blisko byli:
- Dave Cowens
- Bob McAdoo
- Nate Thurmond
- Wes Unseld
- Bill Walton
W dalszej kolejności można wymienić również takich graczy jak:
- Walt Bellamy
- Marc Gasol
- Artis Gilmore
- Dan Issel
- Neil Johnston
- Bob Lanier
- Bill Laimbeer
- Jerry Lucas
- Yao Ming
- Alonzo Mourning
- Dikembe Mutombo
- Arvydas Sabonis
- Ralph Sampson
- Jack Sikma
- Ben Wallace
No ale dziesiątka to dziesiątka. Z góry było wiadomo, iż wielu znakomitych zawodników będzie musiało obejść się smakiem. A tak w tej chwili wygląda kompletowany przez nas najlepszy skład w dziejach NBA. Na dniach odsłonimy kolejne karty:
Na koniec pytamy natomiast was. Kto waszym zdaniem zasłużył na tytuł najlepszego centra w historii NBA? Zgadzacie się z naszym wyborem, czy może macie jednak inny pogląd na ten temat? Głosujcie, komentujcie, dyskutujcie. I czekajcie na kolejne odcinki tego mini-cyklu.
fot. NewsPix.pl / GettyImages
statystyki: basketball-reference.com
Brak Dikembe Mutombo Mpolondo Mukamba Jean-Jacques Wamutombo w 10 to jakiś żart
Chyba Ci się sufit spadł na głowę, to już lepiej dać Bena Wallace’a
4 razy w NBA Def Team of The Year, 8 razy w Meczu Gwiazd, 1y czy 2i na liście wszechczasów w blokach. Tak, faktycznie, sufit mi spadł…
Chuja się znasz na NBA.
Mutombo koszykarsko był FATALNY – jedyne jego atuty wynikały z jego fizyczności. Która koniec końców nie pozwoliła mu przekroczyć średniej 10 punktów w karierze. Faktycznie zawodnik na top 10 jak się patrzy.
Także śmiało znalazłbym 20 zawodników (którzy nie są na tej liście) którzy mieli większy wpływ – zarówno na grę swojej drużyny, jak i na samo NBA
Z fizyczności czyli jak u Howarda – robocika na sterydach – ktory w top10 sie znalazł xd
Howard w swoim primie, to defensywa bestia. 3x DPOY , 5x all defense ALL star Team, patrolował trumnę jak mało kto, potrafił bronić linie za 3trzy jak rasowy SG.
Zamykał close outy,blokował jego rim protection w primie pozwalal przeciwnkiom na <40% 1,5 metra od kosza jak był na parkiecie
Bardzo ograniczony technicznie, z taka dziką siłą-nie miał żadnych post move, nie potrafił nic technicznego, wszystko na przewadze technicznej. W obronie jego stopy, to jak baletnica, nadazał za kazdym- w ataku jakby ktos betonowe buty zalozyl, jak dostal pilke na bloku. W jego głowie był Hakeemem, ale niestety nie ten kaliber gracza
Wszystko to padło po 1 kontuzji pleców, atak jak był chujowy to został, a obrona padła
Idź słoiku udawać znawcę gdzie indziej.
A gdzie #00 Greg Ostertag? ;P
Oraz BIG COUNTRY Reeves…?
Pamiętam jak go Rodman zagotował w finałach. Śmieszny był
Może zrobicie ranking 10 najlepszych europejskich zawodników w historii? Jest w kim wybierać- Doncić, Giannis, Nowitzki, Parker, Teodosić, Sabonis senior, Gobert, Marciulionis, Navarro, śp. Petrović, Kukoć, bracia Gasol. Europejski basket jest traktowany po macoszemu, a wg mnie jest ciekawszy niż współczesna NBA.
Najlepszym bezdyskusyjnie centrem był Olajuwon. Jabbar może być najwyżej drugi. Wilt gdzieś koło dziesiątego miejsca. Facet ma świetne statystyki, ale w sezonie regularnym, kiedy trzeba było ogrywać leszczy. W playoffach znikał.
Wszystkie rankingi i dane zaawansowane mówią, że KAJ, ale wjeżdża zwykły chłopak z Dębicy Guess who i wyjaśnia cały świat koszykówki i tabele wszech czasów.
Bezdyskusyjnie to lubisz zmyślać i jesteś dowodem na Efekt Dunninga-Krugera, nic poza tym.
Wątpię by ktoś z pojęciem o koszykówce stawiał Jabbara nad Olajuwonem. To pewnie jest ta sama grupa, która twierdzi, że Lebron jest lepszy od Jordana. Tacy płaskoziemcy koszykarscy.
„Wątpię by ktoś z pojęciem o koszykówce stawiał Jabbara nad Olajuwonem”
ahahahaahah
Chłopie, to ty jesteś płaskoziemcą. Wymyśliłeś sobie gównoteorię i uważasz, że ktoś, kto się z nią nie zgadza, to debil. A tymczasem sam nim jesteś.
Dlaczego wszystkie poważne rankingi dają KAJa na topie?
https://www.youtube.com/watch?v=lCQos0zUaFA
Dlaczego Ben Taylor go stawia na topie rankingu centrów?
Olajuwon to top5, ale jego mistrzostwa wynikły także z braku Jordana. A ty uważasz, że był najlepszym centrem w historii xD
Shaq miał bardziej dominujący peak niż Keem, karierę lepszą miał Olajuwon, ale pakować go do top3 to już trzeba być ignorantem.
Ignorantem to trzeba być, żeby nie doceniać najbardziej wszechstronnego gracza w swojej epoce (i drugiego po Lebronie w historii), który był mistrzem zarówno defensywy, jak i ofensywy. No i w odróżnieniu od KAJ-a w playoffach grał lepiej, niż w sezonie regularnym, KAJ miał gorsze statystyki od regulara.
Howard zamiast Bena… Aż nie wiem co napisać…
ben wallace? w ataku dawal elitarne 5 pkt na mecz, sama obrona nie dostaniesz sie do top10, howard zasluzenie przed b.wallacem o czym my wogole mowimy
Mistrzowie rzutów wolnych:)
Moim ulubionym centrem był Alonzoo Mourning. Szkoda, że zjadły go kontuzje …
Autor wolał zrobić sobie dowcip i zamiast Zoo dał robota Howarda xd
Umieszczenie Howarda w tym rankingu to policzek dla pozostałych centrow, jak zreszta i dla tych ktorzy byli bylisko, ale sie nie zalapali.
pełna zgoda
najlepsze jest to ze gdyby bill russell gral w dzisiejszej nba to bylby co najwyzej andre drummondem, nikt by go nie chcial, tak zmienila sie nba i tak smieszne jest porownywac centrow epokami jak w tym tekscie
Po co ty sie wypowiadasz o koszykówce, skoro nawet nie umiesz odpowiedniego porównania znaleźć? Bill Russell to przede wszystkim elitarna defensywa – najlepszy defensywny wysoki w historii. Do tego świetny na tablicach i brak egoizmu w ataku, duże liczby asyst jak na centra.
Tymczasem Drummond to tępy ogór, który gra nieefektywne post-upy w ataku i nie daje totalnie rim protection. Klapki na oczach, fatalne koszykarskie IQ i tępy egoizm. Jedyne podobieństwo to sporo zbiórek.
No porównanie trafione prawie jak to, że Gortat to współczesny Jordan.
Billa Russella chciałby dzisiaj każdy team w NBA, bo bez rim protection ciężko wejść nawet do playoffów, co idealnie pokazuje casus średniego w ataku Goberta.
Weź się chłopie dokształć albo zostań przy tej (l)egiuni.
dzbanie to bylo porownywanie centra do centra nic wiecej, ty ogladales billa russella? nie ogladales a twoje wnioski ze jest najlepszym defensywnym wysokim w historii sa z dupy wziete, no bo skad skoro nigdy nie widziales chlopa na oczy, w latach russella poziom umiejetnosci byl taki jak w pilce noznej porownujac do obecnych czasow, czyli slabiutki a o profesjonalizmie zawodnikow mogles zapomniec. Kiedys center mogl czekac na swojego przeciwnika pod koszem, dzisiaj musisz za nim biegac 7 metrow od kosza, jak chcesz porownac styl grania koszykowki, wilt robil sezon najbardziej dominujacy w historii bo byl o pol glowy wyzszy od swoich rywali tak to kiedys wygladalo, kogo kryl bill russell? liga z 8 druzynami gdzie boston poskladal sobie mega sklad, latwiej jest zdobywac tone tytulow
billa russella nie chcialby dzisiaj zaden zespol nba, te czasy juz sie dawno skonczyly, a wstawka o legiuni jakim dzbanem jestes
Widzę, że psycha szybko usiadła i się zaczęły wyzwiska 🙂
Ciąg dalszy kompromitacji i pokazu braku wiedzy o NBA.
Gdybyś miał jakiekolwiek pojęcie o tym sporcie, to byś wiedział, że Wilt i Russell to największa rywalizacja centrów w historii, trwała praktycznie całe lata 60-te XX wieku i Wilt bardzo długo nie mógł wygrać pierścienia.
„Kogo krył Bill Russell?” xDDDDD
1) Wilt 2) Nate Thurmond 3) Willis Reed 4) Wes Unseld 5) Bob Pettit
Mówi ci coś którekolwiek z tych nazwisk? Nie sądzę, bo się nie znasz.
Dalsze zmyślanko. Praktycznie 90% zespołów w lidze miało 7-footera w składzie.
Ale oczywiście Rafa(L) będzie zmyslał, że Wilt dominował wzrostem, a teraz to by był jakiś ogórczan. Nie dominował wzrostem, tylko tym, że grał praktycznie całe mecze i był egoistą, oddając czasem nawet w sezonie średnio 30 rzutów na mecz.
Bill akurat był najmniższy z tej trójki najlepszych centrów (KAJ, WIlt, Russell), przez co najlepiej nadawałby się do dzisiejszej NBA – bez problemu switchowałby na obwodzie i „ustawał” przed penetracjami.
Ale skąd ty niby to miałbyś wiedzieć, skoro ty się nie interesujesz tym sportem 🙂 ?
Billa Russella ze swojego prime’u dzisiaj chciałyby każdy zespół NBA, a ty autentycznie dorośnij do myśli, że się maksymalnie nie znasz i jesteś potwornym ignorantem.
chlopcze ponawiam pytanie, czy widziales kiedykolwiek gre billa russella? i tym pytaniem zamykam ci ryj, cala reszta to twoja mitologia
https://www.youtube.com/watch?v=kCKSvjBnCRQ
Tak, widziałem grę Billa Russella, a twój argument jest tak idiotyczny, że aż mi cię trochę żal 🙂 Dodatkowo myślisz, że „zamykasz komuś ryj”. To już bardzo zabawne. (L)
Ciekawe czy ty w ogóle wiesz o istnieniu czegoś takiego jak zaawansowane statystyki. Czy po prostu jesteś tak wprawnym obserwatorem koszykówki, że myślisz, że zawodnik, który rzuca więcej punktów, to z automatu lepszy koszykarz. Russell za mało rzucał punktów dziad!!!!!!!!!!
W sumie na to by wskazywało przywołanie Drummonda przez ciebie 🙂
Dyskusja nie ma sensu, bo twoja wiedza o koszykówce jest słabiutka. Nie umiesz dyskutować i psycha ci siada szybciej niż Matiemu B. na twitterze.
to amerykanie czesto argumentuja ze ciezko dac russella do top10 all time mimo zdobycia najwiekszej ilosci tytulow bo „nigdy nie widzialem jego gry” ale jakis dzban z polski z wypizdowa ogladal go, jestes tak glupi ze autentycznie mam z ciebie ubaw, jeszcze raz dzbanie, wtedy nba wygladala inaczej, duzo mnie talentu, inny sposob grania, brak linii za 3, co ty czytasz w tych zaawansowanych statach kiedy koszykowka jest inna? myslisz ze jak umiesz z tabelki wyczytac PER, box +/- to jestes ekspertem? russell nie gralby w dzisiejszej nba bo nie jest w stanie straszyc poza pomalowanym, mozesz dac przyklad goberta ktory jest przeplacony bo zespoly musza przeplacac zeby nie stracic goscia za darmo. przyjmijmy ze russell gralby w tej nba to bylby gobertem nie drummondem, AD byl tylko przykladem niechcianego centra a ty marudzisz o nim jak dzban. nara przyglupie niezle jaja tutaj z toba dzwon do espn ze ogladales billa russella moze zrobia z toba reportaz
Jeśli ty w dyskusji o Billu Russellu przywołujesz benchmark Drummonda, to autentycznie coś jest nie tak z twoją wiedzą o koszykówce.
A jeśli uważasz, że żeby ocenić koszykarza, to trzeba go widzieć na żywo, to jesteś już po prostu bardzo nieinteligentnym człowiekiem.
Dostałeś 20-minutowy filmik wykazujący zalety i wady Wilta i Russella grających w tej samej epoce, do którego się oczywiście nie odniosłeś, ale pewnie wynika to z nieznajomości angielskiego xD
Potrenuj:
a) interpunkcję
b) logiczne myślenie
c) czytanie ze zrozumieniem tabelek
d) wiedzę o statystykach (PER to nie jest żaden dobry wyznacznik)
e) kulturę osobistą
f) poczucie humoru i ironię, bo obecnie jest na poziomie przedszkolaka
E(l)o
karl mielone i jego lokcie top1
Malone to PF nie C
Shawn Bradley 🙂
Ja się pytam gdzie jest POLSKI MŁOT?
Ja mam jeden argument za Shaqiem (ale niech ktoś bardziej obeznany potwierdzi albo zaprzeczy) – Shaq był takim dominatorem, że NBA zmieniło przepisy bo nie było na niego mocnych. Wzmocniono kosze które seryjnie urywał i wprowadzono limit 3s w trumnie dla atakującego.
Artykuł o NBA po raz kolejny świetny. Obecnie chyba najlepsze co się pojawia na weszło. W stylu starego „supergiganta” jeśli ktokolwiek to jeszcze pamięta.
Pamiętają:)
Brak choćby wyróżnienia dla Tima Duncana :/
Dla mnie nr1 tego zestawienia. T.D grywał tez jako PF i chyba w tym podsumowaniu sie pojawi.
TC nie był klasycznym centrem.
Ale poczekaj na następny art, zapewne Tim Duncan zostanie wybrany najlepszym PF ever, więc doczekasz się wyróżnienia dla niego.
Dla mnie center 🙂 Ciekaw jestem, czy faktycznie zostanie doceniony jako PF.
Tak kurwa center, centrów to on miał obok siebie w SAS – Robinsona, Nesterowica czy LA, Duncan nie grał na Centre. No ale jest Jimmy gówno wiedzący i z 4 robi 5.
Czy ja cię obrażam? To raz, a dwa TD nie grał w ogóle jako center?
Jak nie masz pojęcia o temacie dyskusji to nie dyskutuj. Obraziłbym Cię gdybym nazwał Cię idiotą a jedynie stwierdziłem fakt, że nie masz pojęcia o czym mówisz. Stwierdzenie faktu, że ktoś czegoś nie wie to nie obraża. Poza tym nba to jedynie rozrywka i brak wiedzy w tym zakresie nie wyklucza faktu, że możesz być spoko typem.
Ty nie masz pojęcia o dyskusji jako takiej, co udowodniłeś 2 postami wyżej.
TD jako wszechstronny gracz grał jako center, zwłaszcza po 2005 roku i to czy jestem idiotą/spoko typem nie ma z tym nic wspólnego.
KAJ statsy ma rzeczywiście świetne. 6x mistrz na 10 prób przy 20 sezonach to wybitny wynik. Indywidualnie – cacy. Co drugi sezon w finale, co 3-ci mistrz. Tyle tylko, że gdy był podstawą zespołu, to nie bardzo się sprawdzał jako lider. w Milwakuee miał Oscara Robertsona, w LAL Magica Johnsona. W latach 1975-79 co prawda nie miał wybitnej drużyny, ale taki Adrian Dantley to był kawał strzelca i grajka. To samo Jamaal Wilkes. Ten odpalił dopiero, jak przyszedł Brulantowy Pat i Magic. Drużyna gasła, mimo jego świetnych występów. Jego Lakers mogli momentami nazywać się Lolkers, bo nawet mieli problemy z wejściem do play-offs.
Indywidualnie stawiam wyżej Hakeema nad KAJ, Pewnie też Shaqa i być może Russella.
Poniżej linki do dyskusji dlaczego KAJ jest overrated. Polecam nawet gdy ktoś się ultrasem tego centra.
ht tps://www.wykop.pl/wpis/24700921/kareem-abdul-jabbar-jest-przereklamowany-ludzie-cz/
ht tp://nobodytouchesjordan.blogspot.com/2015/01/section-17-jordan-and-hakeem-vs-kareem.html
Lata 90 to chyba apogeum NBA. Najwięcej głośnych nazwisk, i twarda koszykówka.
Najlepsza dekada zarówno dla rozwoju samego sportu jak i gigantycznego wzrostu popularności ligi NBA na świecie.
Każdy tylko nie Howard…
Howard naprawdę ???????? LooooooooooL Prędzej dałbym Mutombo , Mourninga, Sabonisa (rozumiem że Duncan i Garnett będą jako PF).
Przecież Parish, Mouring, Duncan i Mutombo czy nawet Drummond zjadali takiego Howarda, któremu udały się 2 sezony, na sniadanie.
Halo to portal o piłce, wypierdalać z tymi nudami
Gdzie Mutombo? To był kurwa King Kong!
A Gheorghe Muresan? Dużo mu brakuje do choćby TOP50?
„Czy Jabbar w trakcie swojej kariery był najlepszym zawodnikiem ligi?”przeczytałem kiedyś takie pytanie w kontekście jego „legacy”. I rzeczywiscie – rekordy OK, ale czy był rz3czywiwcie nr 1 w swoich czasach (nie w rekordach, ale w pojedynczych sezonach), jak Wilt, Shaq, Russel, czy Olajuwon (i jeszcze porównując do gości z innych pozycji jak LeBron czy Jordan)? Wątpię