Reklama

Dariusz Żuraw: „Nie zgadzam się, że brakuje mi charyzmy”

redakcja

Autor:redakcja

16 lipca 2021, 16:21 • 7 min czytania 46 komentarzy

– Mamy swoją akademię. Nie wiem, czy gorszą od Lecha. W Centralnej Lidze Juniorów to Zagłębie było wyżej, wygrało też w rozgrywkach U-15. Oczywiście Lech znany jest ze swojego szkolenia i wprowadzania młodych zawodników, no i my musimy robić to samo. Nie bać się. Za mojej kadencji Lech sprzedał czterech piłkarzy za bardzo dobre pieniądze, a kolejnych czterech mógłby sprzedać, gdyby tylko chciał. To pokazuje, że warto na tych zawodników stawiać – mówi Dariusz Żuraw, nowo mianowany szkoleniowiec Zagłębia Lubin. Ze szkoleniowcem wywiad przeprowadzili Wojciech Piela i Paweł Gołaszewski („Piłka Nożna”).

Dariusz Żuraw: „Nie zgadzam się, że brakuje mi charyzmy”
Kiedy pojawiła się oferta z Zagłębia Lubin, długo się pan zastanawiał?

Rozmawialiśmy dosyć długo. Nie chcę mówić o konkretach, ale rozmów było sporo. Sporo spotkań. Klub ma wizję tego, co chce budować przez najbliższe lata i wydaje mi się, że jest to wizja bardzo ciekawa. Ja też sobie pewne cele w życiu stawiam i staram się do nich dążyć. Ostatnio miałem natomiast więcej czasu dla rodziny. Trochę porządków w domu, w ogrodzie. Normalne sprawy. W zawodzie trenera zawsze tego czasu dla najbliższych brakuje.

Z jaką wizją taktyczną pan przychodzi do Zagłębia? Ostatnio moda na grę trójką stoperów…

Wizji można mieć wiele, ale trzeba je dostosować do sytuacji. W Lubinie gra trójką w defensywie w tej chwili raczej nie wchodzi w rachubę, z racji tego że w ostatnim sparingu było do dyspozycji… dwóch środkowych obrońców. Ale ja jestem otwarty na nowe pomysły taktyczne. Sporo czasu poświęciłem na analizowanie mojej poprzedniej pracy. Przyglądałem się również grze reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy. Z tego można wyciągnąć dużo wniosków. Tak, że plan na pracę jest. Chciałbym, żeby Zagłębie grało ofensywnie, wysoko odbierało piłkę. Ale najpierw muszę przyjrzeć się zespołowi. Dowiedzieć się, czy jest zdolny do realizowania takich założeń już teraz, czy może trzeba będzie trochę dłużej nad tym popracować.

Myśli pan, że to ustawienie z trójką stoperów zdominuje Ekstraklasę?

Jest to coś nowego, a my lubimy nowości. Dla mnie to też jest bardzo ciekawy system, tylko że wymagający bardzo dużej pracy. Jest po prostu inny. I jeśli ktoś mówi, że w jednym meczu sobie zagra czwórką, w drugim trójką… To trzeba przećwiczyć. Ja wychodzę z założenia, że nie da się pokazać chłopakom na tablicy parę szczegółów i to już będzie funkcjonowało. To jest trudna, żmudna robota.

Będzie pan próbował nauczyć Filipa Starzyńskiego mocnej pracy w wysokim pressingu?

Każdy się będzie musiał zaangażować. Wiemy o atutach Filipa, natomiast na końcu zawsze najważniejszy jest zespół, a nie jednostki. Piłkarze bardzo mnie interesują, chcę w nich tchnąć w nowego ducha, ale wygrywamy i przegrywamy jako zespół. Ważne, żeby każdy zawodnik wiedział, co ma na boisku robić.

Reklama
Do rozpoczęcia Ekstraklasy nie pozostało zbyt wiele czasu.

To oczywiście nie jest sytuacja do końca komfortowa. Spróbujemy wykorzystać pozostały czas jak najlepiej. Zagłębie nie gra w pucharach, więc czas i miejsce na pracę będzie. To nie jest też tak, że przepracuje się okres przygotowawczy i już wszystko funkcjonuje. Pewne rzeczy trzeba stale doskonalić, modyfikować. (…) Na razie skupimy się na aspekcie taktycznym. Mam nadzieję, że z przygotowaniem fizycznym wszystko będzie w porządku.

Skoro mówi pan, że kontakt z klubem był od dawna, to czemu tak długo trzeba było czekać na oficjalną prezentację?

Kwestie klubu. Rozmawialiśmy od jakiegoś czasu, ale decyzja była po stronie Zagłębia. Ja to rozumiem, że klub rozmawia z wieloma kandydatami na trenerów, żeby wybrać takiego, który najlepiej będzie pasował do założeń.

Na które miejsce pan widzi potencjał Zagłębia Lubin w tym sezonie?

Nie chcę o tym mówić. Docelowo chciałbym, aby klub plasował się w pierwszej piątce.

Mówił pan o stoperach, nie ma też zbyt wielu napastników w kadrze Zagłębia. To są te pozycje, gdzie najbardziej czeka pan na wzmocnienia?

Oprócz tych wymienionych są jeszcze dwie. Mam nadzieję, że z dyrektorem Guldanem bardzo szybko zamkniemy temat.

Będzie pan wyciągał chłopaków z akademii Lecha?

Mamy swoją akademię. Nie wiem, czy gorszą od Lecha. W Centralnej Lidze Juniorów to Zagłębie było wyżej, wygrało też w rozgrywkach U-15. Oczywiście Lech znany jest ze swojego szkolenia i wprowadzania młodych zawodników, no i my musimy robić to samo. Nie bać się. Za mojej kadencji Lech sprzedał czterech piłkarzy za bardzo dobre pieniądze, a kolejnych czterech mógłby sprzedać, gdyby tylko chciał. To pokazuje, że warto na tych zawodników stawiać. Nawet jeżeli nie uda się ich sprzedać, to będą oni stanowić o sile zespołu Zagłębia. Bo dużo się mówi o ściąganiu zagranicznego szrotu – ja wolę jednego naprawdę dobrego piłkarza niż trzech średnich. Do tego będziemy w Lubinie dążyć. (…) Tak samo jak istotny jest dla mnie styl gry. Wolę wygrać 3:2 niż 1:0 po stałym fragmencie.

Reklama
Przepływ zawodników z akademii do pierwszego zespołu. Jak to ma wyglądać, będzie pan chodził na mecze młodszych roczników?

Oczywiście. Będziemy ściśle współpracować z drugim zespołem i akademią. Tak się składa, że tam trenerem jest Jarek Krzyżanowski, którego ja bardzo dobrze znam, ponieważ graliśmy razem w Zagłębiu. Tak, że tutaj nie będzie żadnych problemów przy przepływie informacji. Wspólnie będziemy podejmować decyzje, który zawodnik zasługuje, by trafić do pierwszej drużyny i na jak długi czas.

Jest pan zadowolony z pobytu w Lechu?

Tak, jestem zadowolony. Ostatni okres był trudny – dla mnie, dla wszystkich, dla klubu. Pewne rzeczy nie poszły tak, jak byśmy tego chcieli. Ale ja zaczynałem tam pracę w zespole rezerw, wspólnie z Rafałem Ulatowskim. Awansowaliśmy jako pierwsi w Polsce z rezerwami ekstraklasowego klubu na szczebel centralny. A później praca w pierwszej drużynie. Udało się zdobyć wicemistrzostwo przy wielu problemach klubu i wielkiej przebudowie kadrowej, opierając się na młodych zawodnikach. Wydaje mi się, że zespół grał wtedy naprawdę atrakcyjny, ofensywny futbol. Awans do Ligi Europy po czterech rundach eliminacyjnych, w tym trzech rozegranych na wyjeździe, to też nie jest łatwe. Polskie zespoły dawno nie wygrywały ze Szwedami, Cypryjczykami i Belgami.

Co się stało, że to się wszystko tak zepsuło, myślał pan o tym?

Oczywiście. Kluczowym momentem była sytuacja po wicemistrzostwie. Sytuacja finansowa, organizacyjna klubu nie pozwoliła na zbudowanie kadry do rywalizowania na trzech frontach. To odbiło się na grze, na wynikach. Zimą doszły do tego kontuzje, no i brakowało szczęścia. Widać w statystykach, że rywale strzelali nam więcej bramek niż wskazywałaby na to liczba stworzonych sytuacji, a my byliśmy z kolei nieskuteczni.

Z dzisiejszej perspektywy uważa pan, że słusznym było szykowanie się na Podbeskidzie kosztem meczu z Benficą? Tymek Puchacz skrytykował ten ruch.

Słucham tych słów z dystansem. Niekoniecznie jest to opinia całego zespołu. Ale okej, ja jako osoba dowodząca zespołem zawsze miałem w pierwszej kolejności dobro Lecha. Dlatego podjąłem tę mało popularną decyzję. Gdybym myślał tylko o sobie, o mojej pracy trenerskiej, to pewnie skład na Benfikę byłby inny. W tamtej sytuacji to było jednak jedyne rozsądne rozwiązanie.

„Nie zgadzam się z tym, że brak mi charyzmy”

Dariusz Żuraw
Pan teraz w Zagłębiu chce coś udowodnić niedowiarkom?

Nie mam takiego podejścia. Dzisiaj każdy może napisać i powiedzieć co chce. Ja mam plan, który chcę zrealizować.

Wkurza pana, że w Polsce jest tak od ściany do ściany – raz noszą na rękach, potem chcą spalić na stosie?

Jest to nie do końca sprawiedliwe. Warto patrzeć na pewne rzeczy w perspektywie czasu i dopiero wtedy oceniać. Ale pretensji do nikogo nie mam. Wiemy, że w Polsce każdy zna się na piłce i każdy może swoją opinię wyrazić. Ja natomiast zbieram doświadczenie, cały czas się uczę. Nie jestem już jednak anonimowym trenerem. Wiele rzeczy potrafię zrobić po swojemu. Nie do końca się zgadzam z obrazem mojej osoby, jaki jest kreowany w mediach.

Z czym się pan nie zgadza?

Z tym, że brakuje mi charyzmy czy że jestem zbyt spokojny. Każdy jest inny. To, że ktoś nie wybucha na ławce nie oznacza, że nie wybuchnie w szatni. To czasami jest potrzebne, ale nie można przesadzać, bo drużyna przestaje reagować na tego rodzaju bodźce.

Bundesliga. Marzenie czy realny cel?

Marzenie, do którego będę dążył. Na razie jestem zadowolony z tego, że dostaję kolejną szansę w Ekstraklasie.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

46 komentarzy

Loading...