Oscara dla najlepszego aktora drugoplanowego, wręcza się gdzieś w środku ceremonii. Jak sama nazwa wskazuje – otrzymuje go osoba stojąca z tyłu, nie przebijająca się usilnie do blasku reflektorów. To jednak tylko teoria, bo historia zna przypadki, gdy to zdobywca rzeczonej nagrody „ukradł film”.
W 1974 statuetkę zgarnął Robert De Niro („Ojciec Chrzestny II”) – Al Pacino przegrał rywalizację z Artem Carneyem („Harry i Tonto”). Cztery lata później to De Niro („Łowca Jeleni”) obszedł się smakiem, gdy jako aktor pierwszoplanowy przegrał z Jonem Voightem („Powrót do domu”), zaś Christopher Walken („Łowca jeleni”) swoją kategorię wygrał. W 1999 Angelina Jolie zgarnęła Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej za film „Przerwana lekcja muzyki”. Kto dziś pamięta, że to nie ona była główną bohaterką? Ano niewiele osób.
Podobną analogię można znaleźć w każdej reprezentacji, która zagra na Euro 2020. Są gwiazdy, które przychodzą nam do głowy machinalnie. Harry Kane, Robert Lewandowski, Romelu Lukaku, Kylian Mbappe, Cristiano Ronaldo. Bez wątpienia będą pełnić ważną rolę na całym turnieju, ale przecież za ich plecami często mogą chować się goście, który wpływ mieć będą niemniejszy. Nie zawsze muszą być oddelegowani do noszenia fortepianu, często po prostu mówi się o nich mniej, być może za mało.
Na jakie „niestandardowe” gwiazdy warto zwrócić uwagę podczas Mistrzostw Europy, które startują już jutro?
GRUPA A
Turcja – Halil Dervisoglu
Na powołanie załapał się psim swędem, chociaż właściwie można określić to jako cud. Turek nie grał przez pół sezonu, w barwach Brentford wystąpił tylko dwa razy. Zimną postanowiono go jednak wypożyczyć do Galatasaray, co przyniosło zbawienne skutki. Zanim złapał pierwszego gola na ligowych boiskach, złapał COVID-19, ale koniec końców przebił się do pierwszego składu wicemistrza Super League. Zagrał 12 razy, a w czterech ostatnich meczach zdobył trzy bramki. Wystarczyło, by otrzymać szansę debiutu w narodowych barwach – w swoim pierwszym spotkaniu strzelił gola, który zapewnił jego reprezentacji zwycięstwo nad Azerbejdżanem (2:1).
W klasyfikacji strzelców Turcji jest daleko, wyprzedza go weteran Yilmaz oraz ofensywnie grający Yazici. Dervisoglu ma jednak sporo do udowodnienia i z pewnością będzie chciał wyjść z cienia. Technicznie rzecz biorąc jest przecież piłkarzem na poziomie Premier League.
Włochy – Manuel Locatelli
Fani Serie A pewnie w tym momencie zamknęli ten tekst i wysyłają mi listy z groźbami. Locatelli jest przecież jednym z najbardziej wyróżniających się pomocników ligi włoskiej, wszyscy wiedzą, na co stać gracza Sassuolo. No właśnie. Sassuolo.
Chociaż o transferze 23-latka do większego klubu mówi się od kilku okienek, on wciąż pozostaje piłkarzem I Neroverdi. Nie ma w tym nic złego – ostatni sezon zakończyli przecież na wysokim, ósmym miejscu, mając tyle samo punktów co AS Roma. Genialna robota de Zerbiego, zespół świetnie funkcjonujący jako całość. Szkopuł tkwi w tym, że Locatelli ma papiery na znacznie większe granie, czego szersza publiczność może być świadkiem właśnie na Euro 2020. Mówimy w końcu o gościu, który jest unikalną kombinacją eleganckiego rozgrywania piłki z zapalczywością charakterystyczną dla najlepszych defensywnych pomocników globu.
Walia – Ethan Ampadu
Był moment, gdy Ampadu miał w reprezentacji więcej meczów, niż w seniorskiej piłce klubowej. Właściwie od samego początku biegał z łatką wielkiego talentu, o którego Walijczycy będą musieli toczyć zażarty bój z Anglikami (a nawet Ghaną i Irlandią Północną). Umiejętności Ampadu pokazywał już na początku swojej drogi, gdy kopał w Exeter City. Później trafił jednak do Chelsea, gdzie chociaż zrobiło się o nim głośno, to hype znacznie wyprzedził realną wartość.
Sytuację zawsze jednak ratowała kadra, gdzie Ampadu zazwyczaj nie zawodził. Z powodzeniem radził sobie w środku pola, stając się gościem, któremu nie ciążyło nazwisko (ojciec Ethana – Kwame – grał dla Arsenalu, WBA czy Swansea City). W końcu podciągnął się też w klubie, bo wypożyczenie do Sheffield United sprawiło, że zaczął grać regularnie. Zaowocowało to powołaniem i pewnym miejscem w układance Giggsa/Page’a, gdzie 20-latek nosi fortepian, ale potrafi też na nim pięknie zagrać.
Szwajcaria – Kevin Mbabu
Dla 26-letniego Szwajcara może być to przełomowy turniej. Na papierze ma on wszystko, czego potrzebuje współczesny boczny obrońca. Raz, że wybiegany niczym koń. Dwa, że szybki. Trzy, że z ofensywnym zacięciem i umiejętnościami pozwalającymi na obskoczenie kilku pozycji. Jednakże mimo tylu zalet, Mbabu zawsze czegoś brakowało.
Z Mistrzostw Świata w 2018 roku został odpalony w ostatniej chwili. Karierę w Wolfsburgu zaburzył COVID-19, który wykluczył piłkarza na kilka tygodni. W reprezentacji, Petković nie ma do niego pełnego zaufania. Możliwe jednak, że niebawem się to zmieni, wszak żaden inny boczny obrońca w jego układance, nie gwarantuje takiego bilansu między ofensywą, a defensywą. Jeśli Mbabu otrzyma od selekcjonera zaufanie, może spłacić się z nawiązką. Helweci grupę mają taką, że zaskoczyć będzie relatywnie łatwo.
GRUPA B
Dania – Mikel Damsgaard
On zagra wszędzie. Dość powiedzieć, że jego minuty w Sampdorii rozkładają się między siedem różnych pozycji. Będąc tak uniwersalnym zawodnikiem nie trudno spodziewać się, że selekcjoner reprezentacji Danii jakieś miejsce dla Damsgaarda znajdzie. Co ważne – nie jest on ofiarą swojej zadaniowości. O zawodnikach tego typu często mówi się, że zagra wszędzie, wszędzie tak samo źle. 20-latek się takim opiniom wymyka.
Chociaż nie dostarcza wielu liczb (6 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej), jest prawdziwą maszyną do zajeżdżania rywala. Żaden inny lewy skrzydłowy lub ofensywny pomocnik nie atakuje rywala tak często, jak Damsgaard właśnie. Żaden inny nie odbiera też tak często piłki, przy jednoczesnym posyłaniu penetrujących podań. Duńczyk to ten typ piłkarza, który w jednej minucie przypieprzy wślizgiem, w drugiej zaś zachwyci passem na kilkadziesiąt metrów. Nie sposób takich gości nie lubić.
Finlandia – Onni Valakari
Gdy Euro dobiegnie końca, a piłkarze wrócą do swoich klubów, 21-latek na 99% nie będzie piłkarzem cypryjskiego Pafos. Jest na to po prostu zbyt dobry. Jego klub zajął bardzo przeciętne siódme miejsce, a mimo tego Fin został królem strzelców. Dobra – jego dorobek może nie powala na kolana (12 goli, lider miał 13), ale talent Valakariego jest widoczny gołym okiem.
Przekonała się o tym nawet reprezentacja Francji, której pomocnik strzelił gola podczas pamiętnego meczu na Stade de France. Przyjął piłkę, podprowadził, wykorzystał opieszałość defensorów Trójkolorowych i uderzył tak, że nie było czego zbierać. Jeśli ten wyczyn powtórzy podczas Euro przynajmniej raz, zrobi się o nim naprawdę głośno – Finowie grupę mają taką, że mogą pozwolić sobie na granie bez większej presji.
Belgia – Youri Tielemans
O Tielemansie bardzo dużo mówi się od czasów gry w Anderlechtcie. Nic dziwnego – debiutował tam jako 16-latek i od razu robiono z niego gwiazdę ligi belgijskiej. Powoli dorastał do tego miana, ale jego spektakularną karierę zatrzymał nieco wyjazd do Monaco, gdzie o pomocniku mówiło się już znacznie mniej. Wszystko uratowały przenosiny do Leicester City.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że w Premier League Belg wyrósł na gwiazdę, bardzo dojrzałego piłkarza, mimo tego, że ma dopiero 24 lata. Mimo braku awansu do Ligi Mistrzów, niewiele osób będzie spuszczało nos na kwitnę. List wygrały Puchar Anglii, a pomocnik strzelił gola w finale z Chelsea. Dobra passa może trwać, bo na nadchodzącym Euro 2020, otrzymał od losu szansę stania się kluczowym reprezentantem Czerwonych Diabłów. W pierwszym meczu ma bowiem nie wystąpić Kevin De Bruyne. To powinno wystarczyć, by Tielemans wyszedł z cienia bardziej rozpoznawalnego kolegi i zaczął grać swoje. Jeśli załapie dobry tryb, a Belgom będzie żarło, może stać się gwiazdą całego turnieju.
Rosja – Maksim Muchin
Czasami twoja kariera potrzebuje daru od losu, by mogła zacząć się na dobre. Przed minionym sezonem ligi rosyjskiej, o Muchinie słyszała pewnie jego rodzina i sąsiedzi. Wszystko jednak zmieniło się jak w kalejdoskopie, gdy Lokomotiw Moskwa padł ofiarą pandemii COVID-19. Tam po prostu nie było komu grać, więc szansę z braku laku otrzymał 19-letni defensywny pomocnik.
Skończyło się na tym, że Muchin wystąpił w 15 meczach, zadebiutował w Lidze Mistrzów i otrzymał powołanie do kadry narodowej. To absolutnie nie jest największa gwiazda w układance Czerczesowa, nie można nawet zakładać, że wybiegnie w pierwszym składzie. Z pewnością jednak jest ciekawym piłkarzem do obserwacji. CSKA Moskwa raczej nie zaoferowała mu 5-letniego kontraktu za ładne oczy.
GRUPA C
Austria – Sasa Kalajdzić
Austria ma naprawdę ciekawą paczkę. Marko Arnautović, Marcel Sabitzer, Konrad Laimer, a przede wszystkim David Alaba. Jest na kim zawiesić piłkarskie oko, lecz wzrok nie powinien zatrzymywać się na tych 190 centymetrach. Warto podnieść głowę nieco wyżej, tam gdzie kończy się Sasa Kalajdzić – jeden z najlepszych napastników minionego sezonu Bundesligi.
Chłop to prawdziwe odkrycie – mierzy dwa metry, a mimo tego nie jest pozbawiony zwrotności. Siłą rzeczy jego największą bronią jest uderzenie głową, lecz Austriak równie dobrze radzi sobie, gdy trzeba uderzyć piłkę z nieco niższego pułapu. Na Euro 2020 może zrobić naprawdę spore zamieszanie – partnerów ma skrojonych pod to, by wykańczać akcje raz za razem. Skoro udało się strzelić 16 goli (a także – o zgrozo – zanotować sześć asyst) dla Stuttgartu, niewiele stoi na przeszkodzie i w narodowych barwach pokazać się z co najmniej dobrej strony. Tym bardziej, że Austria ma wyrównaną grupę, a na Kalajdziciu nie ciąży taka presja, jak na wspominanym Alabie.
Macedonia Północna – Milan Ristowski
Najłatwiej byłoby napisać – każdy. Ale to nie do końca prawda. Jest bowiem Alioski, który – co by nie mówić o jego poziomie – kopał w Premier League i Championship. Jest oczywiście Goran Pandew, Stefan Ristowski, Enis Bardhi oraz Elif Elmas, który jest zawodnikiem Napoli. Trzeba zatem postawić na kogoś innego, kogoś jeszcze bardziej nieoczywistego. Wybór padł na chłopaka, który bardzo chciałby dorównać osiągnięciom brata.
Milan Ristowski nie gra w mocnej lidze – reprezentuje Spartak Trnawa. Nie jest filarem Macedonii Północnej – w kadrze ma 64 występy mniej niż jego brat, Stefan. Mimo tego, że jest napastnikiem, próżno szukać niesamowitych wyników strzeleckich – w ostatnim sezonie zdobył pięć bramek. Czy to jednak ma jakiekolwiek znaczenie? Ano niezbyt. Macedonię Północną każdy skazuje na pożarcie, co niejako ułatwia sprawę. Każdy z jej reprezentantów może być nieoczywistą gwiazdą. Milan Ristowski jedną z najbardziej szokujących.
Holandia – Ryan Gravenberch
Kryzys Holandii jest oczywisty. Mimo tego, że grają w grupie z Ukrainą, Austrią oraz Macedonią Północną, próżno uważać ich za murowanego faworyta do awans z pierwszego miejsca. Wielka w tym „zasługa” selekcjonera, ale też po części generacji, która obecnie widzie prym w Oranje.
To już nie są ci sami piłkarze, którzy walczyli w finale z Holandią. Ich następcy grają zwyczajnie gorzej, nie pomagają też absencje, chociażby Virgila van Dijka. Czy jednak zespół z Niderlandów powinien mieć wielkie powody do obaw? Ano nie. Patrząc bowiem na takich zawodników jak Gravenberch, można być o następną generację po prostu spokojnym. Sam piłkarz porównuje swój styl do Zinedine’a Zidane’a, co już dużo mówi o jego pewności siebie. Nie są to jednak porównania wyssane z palca – chociaż Holender jest do Francuza sporo wyższy, porusza się z niebywałą grają. Jego postura mogłaby sugerować, że jest jedynie wieżą w środku pola. To błędny pogląd. Piłkarz Ajaksu jest kompleksową maszyną, wyróżniającą się nie tylko ze względu na swój wzrost, lecz przede wszystkim czysto piłkarskie umiejętności.
Ukraina – Mykoła Szaparenko
Ma 22 lata, a w dorosłej piłce jest od… 2015 roku. Właśnie wtedy został drugim najmłodszym strzelcem w historii ukraińskiej ekstraklasy, grając jeszcze dla Mariupola. Na długo miejsca tam nie zagrzał, bowiem chwilę później sięgnęło po niego Dynamo Kijów. Ukrainiec powoli przebijał się do pierwszego składu, na dobre osiągając ten status w poprzednim sezonie. Teraz wydaje się gotowy na kolejny krok.
W kontekście jego reprezentacji prym wiedzie Zinczeko lub Cyhankow. To jednak dla Szaparenki dobra wiadomość. Pozostając nieco z boku, może stanowić zaskoczenie dla wielu reprezentacji. Jako środkowy pomocnik, doskonale czuje się z piłką przy nodze. Co więcej, znajduje się wśród 10 najlepszych dryblerów Europy – wykręcił bowiem średnią 2.5 udanego dryblingu na mecz. Jakby tego było mało, nieszczególnie wysoki (178 cm) Szaparenko świetnie sprawdza się w przechwytywaniu piłki. Nie bierze udziału w zbyt wielu pojedynkach główkowych – zamiast tego woli przewidzieć, gdzie i kiedy futbolówka spadnie. Wychodzi mi to na tyle dobrze, że w ostatnim czasie wzrosło zainteresowanie ze strony klubów Premier League. Euro 2020 może być zatem idealną okazją, by pokazać się całemu Staremu Kontynentowi.
Część druga, w której skupimy się na piłkarzach, którzy na Euro 2020 zagrają w grupach D, E oraz F, już jutro.
Fot.Newspix