Wczoraj PZPN ogłosił decyzje w sprawie licencji klubów na grę w 1. i 2. lidze. Z uwagi na wciąż trwającą budowę nowego stadionu, Radomiak otrzymał zgodę na występy na tym poziomie rozgrywkowym na drugim z radomskich obiektów – przy ul. Narutowicza 9. Ten stadion nie ma jednak podgrzewanej murawy, więc od listopada do marca klub musiałby występować na obiekcie w Bełchatowie. Ten sam stadion ma przyjąć piłkarzy Radomiaka w przypadku awansu do Ekstraklasy. Klub nie rezygnuje jednak ze starań o to, żeby grać w rodzinnym mieście. Czy to w ogóle możliwe?
– Prowadzimy rozmowy i jesteśmy gotowi sami sfinansować montaż podgrzewanej murawy na stadionie przy ul. Narutowicza 9. Zrobiliśmy wstępne rozeznanie i chcemy zainstalować elektryczne podgrzewanie. Taka opcja jest ok. dwukrotnie tańsza niż tradycyjne metody, bo nie uszkadza murawy. Robimy nacięcia, wpuszczamy kable i tyle – mówi nam osoba z klubowego otoczenia.
Opcję elektrycznego podgrzewania znamy już z Niepołomic czy Kielc. Rok temu w „Sporcie” Roman Koroza, dyrektor Puszczy, opisywał finansową stronę takiego przedsięwzięcia. – Zastanawiamy się nad opcją „kielecką”. Korona instalowała podgrzewaną murawę bez dewastacji nawierzchni, płyty boiska. Całość obsługują specjalne kable elektryczne wpięte do transformatora. To dużo tańsza opcja. Rozmawialiśmy z firmą, która wykonywała to w Kielcach. Najtaniej jest, jeśli masz na obiekcie transformator. Wtedy wychodzi około 800-900 tys. O 400-500 tys. zł więcej – z transformatorem – czytamy w tekście.
Z tego co słyszymy Radomiak jest w stanie wyłożyć nawet 1,5 mln zł z własnej kieszeni, żeby tylko grać we własnym mieście. Klubowi się to opłaci, bo według nieoficjalnych informacji wynajem stadionu w Bełchatowie kosztuje 75 tys. zł na jeden mecz, a te pieniądze nie zwrócą się z biletów. W przypadku gry w Radomiu można już liczyć na zysk.
Radomiak zagra w Radomiu? Klub chce zapłacić za zamontowanie podgrzewanej murawy
Sygnały o tym, że w Radomiu może zostać zamontowana podgrzewana murawa, pojawiały się już wcześniej. Pisało o tym „Echo Dnia”, jednak wciąż mówiło się o inwestycji, którą miałby sfinansować MOSiR. To wiąże się po pierwsze z przetargiem, po drugie z wydatkami – a na takie miejskiej spółki nie stać. Sfinansowanie operacji przez klub miałoby przyśpieszyć temat i sprawić, że Radomiak nowy sezon zacząłby przy ul. Narutowicza 9. Wciąż na obiekcie „wypożyczonym”, ale jednak – radomskim. Dziś ukazał się wywiad „Echa” z Radosławem Witkowskim, prezydentem miasta, który między słowami dał do zrozumienia, że taka opcja jest prawdopodobna.
– Trwają rozmowy między klubem, MOSiR-em a urzędem miasta, żeby spełnić jakąś cząstkę tych wymogów. Nie ma mojej zgody, żeby z pieniędzy podatników w tym trudnym czasie inwestować w podgrzewaną murawę, bo nie wszyscy radomianie są kibicami Radomiaka. Główna decyzja jest po stronie klubu. On będzie beneficjentem olbrzymich pieniędzy z PZPN. Jesteśmy gotowi całym sercem, żeby tę operację przeprowadzić. Podgrzewana murawa zostanie na lata, więc każdy ma w tym cząstkę interesu.
Montaż podgrzewanej murawy nie jest jedyną konieczną modernizacją. Potrzeba także poprawić warunki pracy dla telewizji czy mediów; wykonać drobne prace usprawniające np. proces wpuszczania kibiców na stadion. Tym miałby już zająć się MOSiR. Z tego co słyszymy, ostateczna decyzja w sprawie sfinansowania przez klub montażu elektrycznie podgrzewanej murawy ma być zależna od tego, czy PZPN wyda zgodę na grę przy ul. Narutowicza 9 w Ekstraklasie, mając zapewnienie o tym, że pozostałe prace zostaną skończone. Jeśli federacja pokaże zielone światło – a raczej nie będzie powodów, żeby tego nie zrobić – wszystko powinno pójść zgodnie z planem.
Budowa stadionu Radomiaka. Kolejne problemy?
Co w takim razie z budową nowego stadionu dla Radomiaka? Ostatnie doniesienia medialne nie są optymistyczne, bo według nich budowa się… cofa. Postęp prac, który początkowo oceniano na 50%, dziś ma wynosić 30%. Wynika to m.in. z tego, że ostatnio trzeba było rozebrać trybunę północną stadionu, a według informacji przekazanych przez radnego Łukasza Podlewskiego, teraz brakuje pieniędzy na to, żeby złożyć ją z powrotem w całość – prace na trybunie stanęły na 70 proc. Istnieje także zagrożenie konieczności rozbiórki drugiej z trybun. – Okazuje się, że „podkładki neoprenowe”, które mają wypełniać przestrzeń pomiędzy prefabrykatami, ułożone są w sposób niewłaściwy lub ich po prostu nie ma. Koszt, termin, sposób naprawy? Nieznany – informował radny.
Radosław Witkowski twierdzi jednak, że wszystko idzie zgodnie z planem. – Firmę Betonox obowiązuje kontrakt do 31.12.2021 roku. Nic nie wskazuje na to, ja nie mam żadnych sygnałów, że będzie on prolongowany. Prace trwają, one są widoczne. Nie ma efektu 'wow’, ale widzę realny postęp prac. Jesteśmy na dobrej drodze.
W tej samej rozmowie prezydent miasta przyznał, że nie rozważa odwołania z funkcji prezesa MOSiR-u Grzegorza Janduły. Przypomnijmy, że podpisy pod petycją w tej sprawie zbierają kibice Radomiaka, którzy są niezadowoleni z tego, jak szef miejskiej spółki nadzoruje budowę nowego stadionu.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix