Reklama

Remis Herthy o gorzkim smaku. Piątek miał na nodze trzy punkty

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

03 maja 2021, 20:15 • 4 min czytania 12 komentarzy

Najważniejsza informacja dla Polaków: Krzysztof Piątek zagrał. Co prawda krótko, bo tylko kilkanaście minut, ale cieszmy się, że w ogóle na boisku się pojawił. Wyszedł jako ostatni rezerwowy i, co najważniejsze, mógł być bohaterem. Miał kapitalną okazję do strzelenia gola na 2:1, ale skiepścił sytuację. Jego akcje nie wzrosły, choć Hertha zapunktowała. Czego byśmy nie mówili, to zawsze jest jakiś pozytyw w boju o utrzymanie.

Remis Herthy o gorzkim smaku. Piątek miał na nodze trzy punkty

Generalnie ten mecz już od samego początku miał naprawdę niezłe tempo. Po piłkarzach Herthy było jednak widać, że nie trenowali ponad dwa tygodnie. Tak naprawdę w pierwszych 20 minutach Mainz mogło prowadzić 3:0, miało kilka świetnych okazji, ale w pewnym momencie zadziałało stare, piłkarskie porzekadło. Niewykorzystane okazje się mszczą. Najpierw Stefan Bell  strzelał głową tuż obok bramki, później bramkarz Herthy stanął na wysokości zadania, a pół chwili później Jean-Paul Boetius uderzył w poprzeczkę. W 20. minucie Szalai zmarnował sytuację stuprocentową, wtedy znowu świetną interwencją popisał się Schwolow.

Oj, działo się, naprawdę działo.

Wolne przestrzenie przed bramką Herthy pozwalały rywalom na wiele, ale brakowało im konkretów. Inną sprawą był fakt, że mecz obfitował w ostre faule (łącznie pięć żółtych kartek, mogło być więcej). W pewnym momencie obrońca Mainz, Stefan Bell, powinien był wylecieć z boiska za drugą żółtą kartkę, jednak zamiast tego ściągnął go trener w 36. minucie. Jak na złość, po jego faulu Hertha strzeliła gola po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Wpakował futbolówkę do bramki Tousart, ekipa z Berlina zrobiła coś z niczego. Długo prowadzeniem się jednak nie pocieszyła, bo nie minęło nawet kilka minut, żeby kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Philipp Mwene. Austriak przyjął piłkę przed polem karnym, zszedł na prawą nogę i w końcu pokonał świetnie dysponowanego Scholowa. Nie było czego zbierać, pajęczyna zerwana.

Patrząc na przebieg pierwszej połowy, Mainz mogło pluć sobie w brodę. Remis po 45 minutach był porażką, co doskonale pokazywało, na jak rożnych pułapach znajdowały się obie ekipy. Mainz grało w piłkę, Hertha siętemu przyglądała. Gdyby nie cudy z rąk golkipera, już dawno byłoby po meczu.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Reklama

Druga odsłona meczu to już typowy paździerz.

Hertha sprawiała wrażenie, jakby ten wynik jej pasował. W sumie jeden punkcik po takiej przerwie od ligowej młócki nie był zły, było to bezpieczne rozwiązanie. Tylko że Mainz nie odpuszczało, remis stał na włosku. Podopieczni trenera Svenssona o utrzymanie jakoś specjalnie martwić się nie muszą, zanotowali też serię kilku zwycięskich meczów, która pozwoliła odbić się od dna. Mimo to ich piłkarska jakość dawała się we znaki, ale, szczerze mówiąc, na tle Herthy chyba nawet Schalke nie prezentowałoby się najgorzej. W każdym razie obraz meczu był ciągle ten sam. „Stara Dama” musiała liczyć na formę swojego bramkarza, a musiała, bo obrońcy, może poza Dardaiem, nie dawali rady.

Hertha wpadła w pole karne Mainz dopiero w 64. minucie. Strzelał po indywidualnej akcji Matheus Cunha, ale jego uderzenie zatrzymał bramkarz. To była druga niezła sytuacja strzelecka Brazylijczyka w tym spotkaniu. W jego przypadku znamienny jest fakt, że ma już więcej żółtych kartek niż strzelonych goli. Mimo to Krzysztof Piątek ostatnim czasie nie mógł pokazać, że bardziej nadaje się do pierwszego składu. Okej, z nim na boisku gra Herthy raczej nie uległaby zmianie, ale Cunha strzelił w tym roku, uwaga, tylko jednego gola. Wymowne.

Drugi napastnik Herthy, Cordoba, też się dzisiaj nie popisywał. Miał w jednej chwili taką patelnię na wprost bramki, że to trzeba było wykorzystać. Kolumbijczyk nie oddał jednak nawet strzału, tragicznie przyjął piłkę. Właśnie za niego wszedł Krzysztof Piątek na ostatnie 10 minut. Piątek, dla którego potencjalny gol mógłby być przełomowy. Koledzy w linii ataku  prezentowali poziom mułu, więc nie trzeba było wiele, żeby zabłyszczeć.

OBSTAWIAJ LIGĘ NIEMIECKĄ W FUKSIARZ.PL!

Hertha wygra z Freiburgiem - kurs 2,05

No i Piątek zabłyszczał. Niestety negatywnie.

Zmarnował bowiem najlepszą okazję dla Herthy w całym meczu minutę po wejściu z ławki. Cztery metry do bramki, pasówka z boku boiska na dołożenie nogi. Pudło. Wielkie pudło. Hertha mogła mieć trzy punkty, choć tak naprawdę nie zasługuje nawet na jeden. Jej suma szczęścia wyczerpała się w pierwszej połowie i najwidoczniej nie wystarczyła polskiemu napastnikowi. Oj, tym epizodem większego zaufania Polak u trenera Dardaia sobie nie zaskarbił. Musi czekać na kolejne szanse, najpewniej jedynie po wejściach w końcówkach spotkań.

Mainz – Hertha 1:1 (1:1)

Mwene 40′ – Tousart 36′

Reklama

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

12 komentarzy

Loading...