Wiedzieliśmy, że drużyna Piolego nie ma najlepszego okresu. Jasne, dopisali siedem punktów w pięciu ostatnich meczach, ale często byli zwyczajnie rozczarowujący. Remis z Sampdorią, porażka z Sassuolo, wyszarpane zwycięstwo z Genoą. Znaki ostrzegawcze się pojawiały, ale dopiero dzisiaj rozbłysły na niebie niczym najjaśniejsza z flar.

Bowiem nawet jeśli AC Milan nie grał najlepiej, to nikt nie spodziewał się, że Lazio przejdzie po nich dzisiaj niczym walec po świeżo wyłożonym asfalcie. Zanim goście skończyli parować, podopieczni Inzaghiego przejęli pełną kontrolę nad spotkaniem. Tak naprawdę nie można za nie pochwalić żadnego zawodnika Rossonerich. Co innego ze stołecznym klubem, gdzie trudno wybrać tylko jednego, który zadecydował o ostatecznym wyniku spotkania.
To było starcie dwóch prędkości, przy czym Milan szedł na boso.
Poza piorunującym początkiem, gdzie mogli zdobyć bramkę w 22 sekundzie, nie mieli żadnej klarownej sytuacji aż do końca meczu. Ponad 90 minut minęło, nim udało się niedawnemu wiceliderowi Serie A znowu stworzyć zagrożenie pod bramką Pepe Reiny. Zaczęli świetnie, bo po kombinacyjnej akcji zakończonej strzałem Calhanoglu, Hiszpan musiał wyciągnąć się jak struna. Piłkę jednak odbił, a kilkanaście mgnień oka później to zawodnicy Lazio cieszyli się z trafienia.
Doskonale zachował się Correa, wykorzystujący podanie od Immobile. Argentyńczyk urwał się obrońcom Milanu (cóż za fatalne spotkanie z ich strony), później położył Donnarummę i z nonszalancją kopnął piłkę do pustej siatki. Wydawało się, że będzie to początek ostrej wymiany ciosów, początek jednego z najlepszych meczów w tym sezonie Serie A. Gdybyśmy patrzyli tylko na rzymian, faktycznie moglibyśmy tak to spotkanie określić. Milan zwyczajnie nie dojechał na Stadio Olimpico.
Milan trudno wytłumaczyć
Ktoś może żachnąć się, że przecież byli osłabieni. Że Pioli znowu nie mógł skorzystać z Ibrahimovicia. To prawda, jednak przeciekających dziur było dzisiaj po ich stronie tyle, że zatopiliby największy z tankowców świata. A to Hernandez gubił krycie, a to Tomori dał się ograć jak dziecko, a to Immobile huknął tak mocno, że Donnarumma nie miał czego zbierać, a to środek pola Milanu po prostu położył się na szafocie i czekał, aż rywale zetną mu głowę.
Lucas Leiva do spółki z Siergiejem oraz Luisem Alberto po prostu zabili ten mecz. Milan nie mógł się przedrzeć nawet przez tę trójkę, nie mówiąc o bezpośrednim zagrożeniu defensorom Lazio. Jednakże nawet gdy udało im się znaleźć bezpieczny kąt, wpaść w pole karne, to Pepe Reina był dzisiaj niczym świeżo wytworzony magnes. Cokolwiek Rossonerii by nie zrobili, jakkolwiek by nie strzelili, to wiekowy Hiszpan łapał do koszyczka, szybko wznawiał i wzniecał popłoch w szeregach rywala.
Trzeba bowiem oddać Lazio, że zagrali bardzo inteligentnie. Wszystko pod ich dyktando. Przeciwnik miał więcej posiadania piłki, ale co z tego, skoro był z nią zupełnie bezproduktywny. Podopieczni Inzaghiego – dla zupełnego kontrastu – niemal każdą akcję zamieniali w złoto. Prym w tej kwestii wiódł Correa, ale trafienie dołożył też Immobile. A przecież był to de facto najmniejszy wymiar kary, wszak Włoch podcinką trafił jeszcze w słupek, zaś VAR cofnął trafienie Lazzariego.
Ekipa z Rzymu bawiła się dzisiaj doskonale i było widać to w ich ruchach. Może to brzmieć komicznie, lecz ich ofensywny tercet urzekał, dawał popisy światowej klasy. Wcale nie musi być fanaberii i rzucania serpentynami, by było imponująco i kolorowo. A taki właśnie był wiatr, który pozostawiał za sobą Correa, notorycznie mijający kolejnych obrońców Milanu. Dla kontrastu po drugiej stronie mieliśmy Mandziukicia i okazyjne wypady ze strony Rebicia. To było jednak zdecydowanie zbyt mało, by jakkolwiek zagrozić dzisiaj ekipie ze stolicy Włoch.
***
Chociaż fani Milanu będą pewnie (i słusznie) pomstować na sędziego, który uznał drugie trafienie Argentyńczyka, mimo tego, że Calhanoglu był wyraźnie faulowany, nie może to zmienić perspektywy na to spotkanie. Milan po prosu zasłużenie przegrał. Był drużyną gorszą, źle zorganizowaną.
Kto wie, czy nie będzie ich to kosztowało utratą miejsca w Lidze Mistrzów? Są w tym momencie na piątej pozycji, ale mają tyle samo punktów co Napoli i Juventus. Czują jednak na sobie oddech Lazio, a dzisiaj pokazali się z tak fatalnej strony, że nawet Stara Dama wydaje się pewniejsza utrzymania w elicie. To o tyle niezwykłe, że przecież kilka miesięcy temu zachwycaliśmy się nad Milanem, wieszczyliśmy wspaniałą przyszłość ich młodzieży. Dzisiaj jednak ona kompletnie zawiodła, nie umiejąc nijak wesprzeć starej gwardii.
LAZIO 3:0 AC MILAN
J.Correa 2′,51′, C.Immobile 87′
Fot.Newspix
Niestety, ale dotyka ten klub to samo co Bayern Flicka. Pioli przejac klub dobrze przygotowany fizycznie. Zmienil tatyke bardziej skuteczna, ale gra nia of roku. Fakt, ze to zeby grac ta sama taktyka wystawia na 9tce bez przerwy szkrzydlowych pokazuje jego braki tatkyczne. Ten trener nigdy nie wielki. Dobra robote to od 2 lat(nie wliczajac superligi oczywiscie) wykonala gora.
Czyli typowy Pioli. Przez jakiś czas idzie dobrze, po czym przychodzi zadyszka z której nie jest w stanie się podźwignąć. Milan skończy poza TOP4 i kolejny sezon będzie spisany na straty.
Tak, super prace dla odmiany wykonali nowi wlasciciele, a trener maksymalnie nieelastyczny jest w stanie wypuscic 10 obroncow, a i tak zagrac 4-2-3-1. Ten sam problem co Flick w Bayernie. Niektore wybory personalne sa szokujace. Wystarczylo zmienic taktyke i zagrac dwa razy na remis. Jest ju zpo top 4. juve na wyjezdzie z tego co pamietam, ale plama – a teraz odejdzie Hakan za darmo i najlepszy bramkarz w lidze, Romagnoli tez odsuniety na boczny tor z rokiem tylko w kontrakcie. To byl super sezon, a za chwile sie okaze, ze za rok bedzie biedniej niz zawsze.
Miejsce Milanu kest w Super gówno lidze bo 26lat temu grali w finale LM.. Ktory przegrali zresztą.. Im się poprostu należy hehe
Dlatego specjalnie dla nich powstaje Europe Conference Leage.
Oni by w tej superlidze zamiatali dno tabeli rok w rok.
Razem z Arsenalem :p
Wygrali też w 2007. Ale to i tak prehistoria.
Jako fan Milanu i ogolny fan Super Ligi powiem, ze to jest przeciw duchowi sportu. Po porstu myslalem, ze te druzyny tez beda graly jakies eliminacje lub liga zmieni ksztalt. Guardiola podsumowal to idealnie, ze to nie jest sport, a Agnelli z Juve jest totalnym baranem. Ale przeciez UEFA zapowiedziala dzikie karty, wiec te zespoly i tak wejda tylnymi drzwiami, a przeciez byli prezydenci UEFY i FIFy poszli do wiezienia za korupcje – jakas zmiana jest potrzebna. Superliga nie jest odpowiedzia. Podoba mi sie co mowi prasa angielska. Jaka dzika karta dla Spurs? Za co? W Anglii dzika karte to champions league powinien dostac Nottingham Forrest z dolu tabeli championship, bo cos w Anglii i pucharach osiagnal – te dzikie karty to taka paranoja jak ksztalt superligi.
Guardiola popiera rowniez sprowadzanie imigrantow z afryki i bliskiego wschodu, bo przeciez za malo jest rabunkow i gwalotw w europie. Ah niech nie zapomni, ze jego stac na mieszkanie na zabezpieczonym terenie.
I kto tu jest baranem?