Reklama

Zagłębie Lubin? Udany powrót do korzeni!

redakcja

Autor:redakcja

24 kwietnia 2021, 09:50 • 6 min czytania 7 komentarzy

Jeśli Zagłębie Lubin pokona dziś zespół Piasta Gliwice, na trzy kolejki przed końcem to właśnie lubinianie zajmą pole position w wyścigu o czwarte miejsce, które może zagwarantować bilety do piłkarskiej Europy. Nie ukrywajmy – był w lidze moment, gdy wydawało się to już totalnie niemożliwe, a by dokonać wyczynu, jakim jest rozniecenie na nowo nadziei w lubińskich sercach, Zagłębie przeskoczyło poprzeczkę do tej pory nieprzeskakiwalną. 

Zagłębie Lubin? Udany powrót do korzeni!

Wygrało trzy mecze z rzędu, co nie zdarzyło im się odkąd pamiętamy (czyli od sezonu 2016/17). 

Natomiast równie ważny jak przekroczenie własnych granic i naturalnych ograniczeń, jest styl, w jakim Zagłębie rozpoczęło finisz sezonu. A najkrócej rzecz ujmując – jest to jednak swoisty powrót do własnych korzeni.

Zagłębie Lubin – Piast Gliwice. Zapowiedź

To jest oczywiście najbardziej populistyczny frazes, jaki tylko istnieje w świecie futbolu. Gdy tylko coś przestaje wychodzić na boisku, setki kibiców niezależnie od szerokości geograficznej wyrokują: to już lepiej by dali pograć młodym, gorzej by nie było, a by chociaż walczyli.

Niezależnie, czy w kryzysie jest Barcelona, Eintracht Frankfurt, Zagłębie Lubin czy Górnik Polkowice – sprawdzoną receptą niedzielnego kibica jest „usadzenie starych przepłacanych dziadów” i „wpuszczenie wychowanków z X w sercu”. Problem z Zagłębiem Lubin jest taki, że podobne przemowy wygłaszają nie tylko niedzielni kibice, ale też ci sobotni, posiadający abonament miesięczny, a nawet eksperci czy dziennikarze. Zagłębie bowiem:

Reklama
  • ma akademię, która wypuściła już kilka ciekawych nazwisk
  • ma rezerwy, które radzą sobie przyzwoicie z przeprowadzaniem piłkarzy do seniorskiej piłki
  • posiada konkretne talenty na konkretne pozycje, zajmowane długo przez umiarkowanych parodystów

Dlatego o to, by przykładowego Crnomarkovicia zastąpił przykładowy Kruk nie dopominał się tylko 63-letni pan Waldemar, który wychował się na żwirowych boiskach i grał bez butów, ale też każdy inny rozsądnie myślący lubinianin. Po co w sezonie, gdzie i tak nie ma już większych szans na cokolwiek stawiać na wypożyczonych, starych piłkarzy, w dodatku bez jakości, skoro można chociaż sprawdzić klubową młodzież – dopytywali spragnieni młodości fani. I co się okazało? Kruk zagrał trzy świetne mecze na pięć ocenionych przez nas występów w tym sezonie (zazwyczaj nie oceniamy, gdy piłkarz dostaje ogryzki). Poziomu nie zaniżył też Oko, zwłaszcza w kontekście cudowania Simicia na chwilę przed utratą miejsca w składzie.

Ale więcej dodamy – nawet Bartolewski jakoś się odnalazł, choć przecież wydawało się, że Balić to jednak na jego tle firma. W nieco młodszym otoczeniu przypomniał sobie o bardzo udanym początku sezonu Kacper Chodyna – jego zmieniać nie trzeba było, ale zmieniła się drastycznie jego gra. Efekty tego odmłodzenia defensywy były korzystne dla wyników, wpływały pozytywnie na postawę całej drużyny, ale przecież i pod względem rozwoju klubu to totalnie inny poziom. Sami sobie porównajcie zresztą jak to brzmi – Chodyna, Kruk, Oko, Bartolewski kontra Wójcicki, Crnomarković, Simić, Balić.

Zagłębie wróciło do korzeni i z tego bardzo, bardzo mocno skorzystało.

Zagłębie Lubin – Piast Gliwice. Figo

Tu proces jest szerszy. Nie raz i nie dwa w ostatnich miesiącach zadawaliśmy sobie pytanie: czy stary dekarz się skończył? Czy Filip Starzyński już nie będzie w stanie dawać jakości, czy w ogóle w piłce jest miejsce dla zawodników o jego profilu, zwłaszcza w wieku, w którym już raczej nie myśli się o poszerzeniu wachlarza zagrań? Były podstawy do niepokoju. Starzyński przez pół roku strzelił jednego gola i dołożył do tego trzy asysty. Jasne, opuścił cztery mecze, ale to nie zmienia faktu – bardzo rzadko dostarczał to, czego Zagłębie by oczekiwało od swojego najlepszego piłkarza.

A potem coś przeskoczyło mu w głowie. Sam Starzyński barwnie opowiadał o tym w wywiadzie dla Weszło.

Spędzam sporo czasu na siłowni, ale nie trenuję tak jak inni. Nigdy nie pakowałem, nigdy nie podnosiłem wielkich ciężarów. Nie mam do tego warunków. Dobijałoby mnie to. Dają się we znaki zaniedbania z lat młodzieńczych. Byłem wątły, niepozorny, a nigdy tego nie nadrobiłem. Dbam o to, żeby nie mieć urazów, żeby łapać jak najwięcej dynamiki i szybkości, bo tu mam największe deficyty.

Reklama

No i co? Nawet gola po kontrze mu się udało strzelić. Starzyński! Po kontrze! Od meczu z Cracovią „Figo” zdobył sześć bramek i dorzucił trzy asysty – czyli wychodzi więcej niż 1 konkret na mecz. Mamy tu właściwie wszystkie dostępne firmówki – były i prostopadłe, wizjonerskie podania, i dziabnięcie ze stałego fragmentu, i groźnie bite rzuty rożne. Z Podbeskidziem po jego centrach padły dwa gole, z Cracovią i Jagiellonią miał udział niemal przy wszystkich bramkach, a było ich aż siedem, ostatnio dorzucił swoje w meczu z Wisłą. Gość jest w topowej formie i kto wie – może nawet dojedzie do double-double. Brakuje trzech goli i trzech asyst (jedną asystę ma z Pucharu Polski).

Kto chciał skreślić Starzyńskiego – zrobił niemądrze. A on sam znów daje tyle, ile w ostatnich sezonach.

Zagłębie Lubin – Piast Gliwice. Dajmy sobie czas i szansę

Trzeci filar to z kolei unikalny miks cierpliwości, odwagi oraz zaufania. Otóż Zagłębie Lubin pełną gębą korzysta z wysokiej formy Patryka Szysza oraz coraz pewniej grającego Karola Podlińskiego. Specjalnie wrzuciliśmy obu tych zawodników do pakietu, bo dobrze obrazują, co się obecnie „Miedziowym” spłaca. Polacy – no, to nie jest odkrywcze stwierdzenie. Wcale nie tacy znowu starzy – roczniki 1997 i 1998, czyli wiek właściwie tuż nad młodzieżowcem. Co istotne – wyciągnięci nie z odmętów akademii, ale z ekip ze szczebla centralnego, na którym już bardzo korzystnie wypadali jako wchodzący do piłki świeżacy.

Podliński przez Radomiak, Szysz przez Górnik Łęczna trafili do klubu, który potrafi robić użytek z piłkarzy o tego typu historii. I właśnie teraz zaczyna to robić. Chciałoby się krzyknąć: znów, ale chciałoby się też krzyknąć: wreszcie. Gdy Mirosław Stoch okazał się niemalże sabotażystą, a kolejne próby wynalezienia zagranicznego napastnika zakrawają o zamach na serca kibiców Zagłębia – odważne stawianie na rodzimych strzelców zdaje się – ha! – strzałem w dychę.

Oczywiście, z oboma jest tak, jak z większością młodych piłkarzy oraz pewną częścią kobiet. „Nie możesz znieść, gdy jest najgorzej – nie zasługujesz, gdy jest najlepiej”. Szyszowi zdarza się spudłować na pustą bramkę tuż po tym, gdy zasadzi gola przewrotką. Podliński bywa nieprawdopodobnie dyskretny, tęsknoty za Mrazem może nie wywoływał, ale jednak: rozczarowywał tak jak pozostali snajperzy. Natomiast czym innym jest czekanie, aż przełamie się stary Słowak, czym innym inwestycja w młodego Polaka, przez klub, który miał swego czasu na szpicy Piątka czy Buksę.

Szysz strzelił 7 goli w 9 ostatnich spotkaniach. Podliński ma gola i dwa kluczowe podania, ale na tle Mrazów i Sirków to i tak prezentuje się jak nowy Eto’o.

***

Kibicujemy temu odnowieniu Zagłębia, bo zawsze milej ogląda się młodych, wychowanych w lokalnej akademii Polaków, niż losowych przybyszy z innych państw, w dodatku zaledwie wypożyczonych. Ale jest w tym jednak pewien istotny haczyk. Zagłębie trzy wiktorie – wyczyn legendarny – zaliczyło w starciach z Podbeskidziem, Stalą oraz Wisłą Kraków. Czyli ligowym dżemikiem, w trzech różnych zespołach. Poważniejszym sprawdzianem będzie dopiero Piast. I wtedy okaże się, czy wielkie odnowienie przyszło za sprawą poprawiającej się sytuacji Zagłębia, czy za sprawą… terminarza rozgrywek.

Zagłębie Lubin - Piast Gliwice (27. kolejka Ekstraklasy) - ZAPOWIEDŹ

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Boks

Litwinka odmówiła walki z Rosjanką. „Ten brąz lśni bardziej niż złoto”

redakcja
4
Litwinka odmówiła walki z Rosjanką. „Ten brąz lśni bardziej niż złoto”

Ekstraklasa

Komentarze

7 komentarzy

Loading...