Za nami nudne derby Krakowa, ale bohatera na pewno da się łatwo wskazać: był nim Mateusz Lis. Do wielu graczy można się przyczepić, nie do Lisa, który popisał się najważniejszą interwencją meczu, broniąc karnego Sergiu Hancy. Nie dziwi więc, że tuż po meczu Lis został zaproszony przez Canal+ na rozmowę.
Lis najpierw został zapytany o zderzenie z Thiago, kiedy Frankowski w pierwszej chwili podyktował karnego.
Lis: – Jeśli chodzi o pierwszą sytuację, miałem odczucie, że nie zdążyłem do piłki, chowałem ręce i nie było kontaktu z mojej strony. To ja poczułem kopniecie w twarz. Nie byłem może pewny w stu procentach, że nie będzie jedenastki, ale bardziej byłem na nie niż na tak.
Zabawniej wyszło jeśli chodzi o karnego, bo Wisła przygotowywała się na innego strzelca.
Lis: – Analizujemy strzelców karnych, dostajemy materiały video od trenera bramkarzy. Ciekawostka, że w tym meczu analizowaliśmy Alvareza, myśleliśmy, że to on podejdzie do jedenastki. Końcowo podszedł inny zawodnik, a ja wcześniej podjąłem decyzję, że pójdę w prawą stronę. Alvareza chciałem dłużej wyczekać, bo inaczej strzela te karne.
Poza tym Lis cieszył się, że wreszcie Wisła nie przegrała, że zagrała na zero z tyłu, ale nie ukrywał, że wciąż problemem jest strzelaniem bramek. Wisła miała dziś niezłe sytuacje strzeleckie, może nieliczne, ale jednak miała, ale koncertowo je zmarnowała.
Fot. FotoPyK