Reklama

„Sobolewski ze mną nie rozmawiał. Nie wiem, dlaczego nie grałem”

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

18 kwietnia 2021, 12:11 • 6 min czytania 4 komentarze

Byłem pewien, że nie będę grał, że nie będę nawet w kadrze meczowej. Jeden mecz, drugi poza składem… Wiedziałem, że Sobolewski mnie nie potrzebuje. Jako piłkarz wiesz albo chociaż czujesz – no, teraz mnie wstawi. Ja zawsze wiedziałem, że tak się nie stanie – mówi Giorgi Merebaszwili z Wisły Płock, który może sporo zyskać na zmianie trenera w Wiśle Płock. Zapraszamy!

„Sobolewski ze mną nie rozmawiał. Nie wiem, dlaczego nie grałem”

Nie ma wątpliwości – zmiana trenera to dla ciebie duża szansa, by wrócić do gry.

Dla wszystkich, którzy nie grali. Dla mnie oczywiście też. Liczę, że będę dostawać więcej szans. Pracuję tak samo, jak zwykle – czyli ciężko. Jestem profesjonalistą i poważnie podchodzę do zawodu. Chcę, by Wisła wygrywała.

Co się z tobą działo w ostatnich tygodniach?

Nic. Każdy trener ma prawo do własnej opinii i trener Sobolewski uznał, że nie zasługuję, by grać. Natomiast z moim zdrowiem było wszystko w porządku – przez pięć lat w Wiśle miałem tylko jedną poważną kontuzję. Trenowałem, starałem się, ale trener decydował inaczej. Musiałem te decyzje uszanować.

Rozmawiałeś z Sobolewskim na temat swojej sytuacji?

Nie. Nie rozmawialiśmy wcale. Nie mogłem nic zrobić.

Cóż, byłeś ważnym zawodnikiem dla Wisły, więc zastanawiam się, czy trener powiedział ci, dlaczego nie grasz.

Nie. Nic nie mówił. Nie pamiętam, kiedy ostatnio rozmawiałem z trenerem Sobolewskim. Ja nie mogłem jakkolwiek zareagować – to trener decyduje o taktyce, piłkarzach i tak dalej. Natomiast chciałem podziękować kibicom, bo dostałem od nich wiele wiadomości. Wspierali mnie. To znaczyło dla mnie dużo. Zdarza się w futbolu, że nie grasz, masz trudną sytuację, ale wówczas ważne jest to, byś nie został sam. Ja nie zostałem. Ci ludzie mnie dodatkowo motywowali i to było bardzo miło oraz potrzebne.

Reklama

Trenowałeś z pierwszą drużyną, czy schodziłeś też do rezerw?

Parę razy trenowałem również z rezerwami, by podtrzymywać formę i czuć się jeszcze lepiej. Natomiast podkreślę – to były moje decyzje.

Pewnie spodziewałeś się, że w tygodniu ligowym nie masz szans u Sobolewskiego.

Byłem pewien, że nie będę grał, że nie będę nawet w kadrze meczowej. Jeden mecz, drugi poza składem… Wiedziałem, że mnie nie potrzebuje. Jako piłkarz wiesz albo chociaż czujesz – no, teraz mnie wstawi. Ja zawsze wiedziałem, że tak się nie stanie. Ostatni raz zagrałem z Zagłębiem Lubin na początku roku. 10 minut. Cóż, pracowałem ciężko, byłem w dobrej formie, ale trener podejmował inne decyzje.

Pewnie nie czułeś się gorszy niż inni piłkarze grający na twojej pozycji?

Jeśli wyniki są dobre, drużyna wygrywa – okej, nie można nic powiedzieć, trudno by trener coś zmieniał. Ale my zaczęliśmy przegrywać, wpadliśmy w dołek, teraz walczymy o utrzymanie.

Może był na ciebie zły choćby za Puchar Polski, kiedy dostałeś czerwoną kartkę?

Nie, nie. Ta sytuacja była dyskutowana na odprawie, bo jak mówiłem, sam na sam nie rozmawialiśmy. Trener wówczas stwierdził, że to nie była czerwona kartka. Zgadzam się z tym. Nie dotknąłem rywala. Więc to nie był powód, dlaczego nie grałem. A wiele razy się zastanawiałem – dlaczego nie gram? Rozmawiałem z przyjaciółmi, rodzicami. Nadal nie znam powodu. Po prostu to był wybór trenera. Uznał, że nie zasługuję na grę.

Próbowałeś go spytać, mimo że nie rozmawialiście?

Nie. Wiem, co bym usłyszał: „jestem trenerem, taka jest decyzja, musisz to uszanować”. Niczego bym się nie dowiedział.

A z resztą drużyny Sobolewski miał dobry kontakt?

Nie wiem, nie chciałbym poruszać tego tematu. Powiem tyle, że to trener, który nie lubi za dużo rozmawiać z piłkarzami. Jasne, mieliśmy odprawy i tak dalej, natomiast rozmów jeden na jeden, w moim odczuciu, właściwie nie było.

Reklama

Zgodzisz się z opiniami, że Sobolewski preferuje defensywny futbol?

Tak. Graliśmy trzema defensywnymi pomocnikami. Czasami to zmienialiśmy, ale nie jakoś często. Dlatego według mnie trener preferował defensywną grę.

I to nie działało.

No nie. Dla mnie to też był problem – jestem ofensywnym piłkarzem, lubię atakować. Wiesz, możesz grać defensywnie i jednocześnie mieć wyniki, my ich nie mieliśmy. Poza tym rozumiem, że nie mogliśmy wychodzić ofensywnie na najlepszych w tej lidze, ale z Wartą czy Stalą nie powinniśmy się bronić. Trzeba zmieniać taktykę.

Myślałeś, by odejść zimą?

Miałem oferty zza granicy, ale chciałem zostać. Czuje się dobrze w Płocku. Jestem tu od pięciu lat, to dla mnie drugi dom.

Po przyjściu Bartoszka czujesz się lepiej i czujesz, że masz większą szansę na grę?

Tak. Już rozmawialiśmy o mojej pozycji i poprzednich meczach. On też żartował: „Giorgi, gdzie ty byłeś?”. To dobry człowiek. Otwarty. Profesjonalista. Zobaczymy, jak będzie z moją grą, mam nadzieję, że da mi szansę. Najpierw muszę pokazać mu jednak swoją jakość na treningach i staram się to robić.

Zgodzisz się, że Wisła gra jeden z najbrzydszych futbolów w lidze obecnie?

(śmiech) Nie! Mamy dobrych piłkarzy, ale czasami tak jest – mimo ich obecności nie punktujesz odpowiednio. A czasem masz gorszych zawodników, więcej szczęścia i punkty przychodzą. Nie wiem, co dzieje się z nami w tym roku, mimo że mamy dobrych graczy. Możemy prezentować lepszy poziom. Ale nie mamy szczęścia.

Nie możesz mi powiedzieć, że główny problem Wisły to brak szczęścia.

Nigdy nie ma głównego problemu, są składowe. Szczęście, taktyka, przygotowanie i tak dalej.

To inaczej – co miała Wisła, gdy walczyliście o puchary, czego brakuje jej teraz?

Za Brzęczka graliśmy też defensywnie, ale mieliśmy bardzo ostre i groźne kontrataki. W futbolu nie możesz atakować trzema piłkarzami. Możesz mieć najlepszego snajpera w lidze albo skrzydłowych, natomiast strzelać regularnie bramki przy ataku trzema zawodnikami – to jest niemożliwe. Jeden mecz wygrasz, drugi, ale więcej? Trudno. Wówczas trener Brzęczek trzymał się jednego pomysłu i doskonale znaliśmy siebie nawzajem na boisku, ale też wiedzieliśmy w ciemno, co mamy robić. Ja wiedziałem, co zrobi kolega, kolega wiedział, gdzie pójdę ja. W ten sposób znajdowaliśmy wolne przestrzenie.

Może brakuje wam napastnika?

Nie, mamy dobrych zawodników na szpicę, ale powiedziałem ci – to niemożliwe, by strzelać dużo, jeśli atakuje się trzema zawodnikami. Sheridan strzelał w Jagiellonii, Tuszyński w Zagłębiu, Cabrera w Cracovii. To przecież nie przypadek. Oni po prostu potrzebują wsparcia w ofensywie.

Natomiast zgodzisz się, że w Wiśle brakuje stabilizacji – zmieniają się trenerzy, prezes, dyrektor sportowy.

Zgodzę się, że zmiany trenerów w takim tempie nie wpływają dobrze na drużynę. Trzeba znaleźć dobrego trenera i pozwolić mu pracować. Nie zbudujesz zespołu w sześć miesięcy, nawet rok. Trzeba zaufać jakiemuś szkoleniowcowi, pozwolić mu wybrać swoich piłkarzy i poczekać na efekty.

No widzisz, a Bartoszek ma przyjść na sześć meczów.

Klub tak zdecydował, trener się na to zgodził. Nie mogę tego oceniać. Ale podkreślę – to dobry człowiek i trener. Jako zespół musimy to wykorzystać.

Nie odszedłeś zimą, ale teraz kończy ci się kontrakt. Zostaniesz?

Mam kontrakt do czerwca. Obecnie nie wiem, co dalej, nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat. Na razie musimy zająć utrzymaniem się w lidze. A potem – zobaczymy. Jeśli Wisła będzie chciała, bym został, zostanę. Czuję się tu świetnie.

Rozmawiał PAWEŁ PACZUL

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...