Liverpool przegrał w pierwszym meczu z Realem 1:3, a więc musi odrabiać straty. Anglicy ruszyli od razu na swoich rywali i szybko wykreowali sytuację bramkową. Ale niebywale przydzbanił Salah. Nie-by-wa-le.
Do momentu jego uderzenia wszystko zagrało idealnie – tak prostopadła piłka na Mane, jak i jego zgranie, które otworzyło Egipcjaninowi wolną przestrzeń. Jak na początek spotkania takiego kalibru, Salah stanął przed idealną sytuacją. Nic tylko zapytać Courtouisa, w który róg kopnąć. Opcji było multum – no naprawdę, można dać po długim, można po krótkim, można technicznie, można z rotacją, można na siłę.
I co zrobił Salah? Kopnął prosto w bramkarza.
Jeśli Liverpoolowi zabraknie jednej bramki, będzie mógł mieć pretensje do Salaha, który w tym sezonie ma całkiem nieźle wyregulowany celownik. 19 goli w Premier League, 6 w Lidze Mistrzów, 3 w Pucharze Anglii – to dobry bilans, ale powinien dziś zostać powiększony.