Kolejna aferka we Włoszech z udziałem Ibrahimovicia. Było już polowanie na lwa, (niesłuszna) czerwona kartka po odzywkach do sędziego, a teraz wizyta w restauracji. Oczywiście wygląda to tak, jakby włoscy dziennikarze przyczepiali się do wszystkiego, gdzie można medialnie biczować Szweda. Ale na pewno jest to taka sytuacja, która „Ibrze” nie pomaga. Ludzie są teraz gotowi wytknąć mu chyba wszystko.
O co chodzi tym razem? Pandemia szaleje, Mediolan znajduje się obecnie w czerwonej strefie, a jego mieszkańcy objęci są wieloma restrykcjami. Mimo to Ibrahimovicia przyłapano w jednej z restauracji, która powinna być zamknięta. „La Gazzetta dello Sport” oceniła taki stan rzeczy jako najgorszą wpadkę, która mogła się teraz Szwedowi przytrafić. Właściciel restauracji, Tano Simonato, odbija piłeczkę, mówiąc, że to było zamknięte spotkanie. – Zlatan oraz Ignazio Abate przyszli do mnie razem z innym przyjacielem. Byliśmy w środku restauracji przez kilka godzin, a później wszyscy wrócili do domu. To było normalne spotkanie między przyjaciółmi, którzy widują się od czasu do czasu. Nie jedliśmy żadnego lunchu, tylko rozmawialiśmy i wypiliśmy po kieliszku wina. Nic więcej, nie ma tutaj kontrowersji.
Sul web fa discutere una foto che ritrae Ignazio #Abate e Zlatan #Ibrahimovic (scelto nei mesi scorsi da Regione #Lombardia come testimonial nella campagna per la lotta al #COVID19) seduti al tavolo al ristorante, a #Milano. Avrebbero pranzato, ieri, in un locale di via Petrarca pic.twitter.com/JHzaThwz1E
— Discoradio (@discoradioIT) April 12, 2021
Czy powinno się zatem przyczepiać do piłkarza Milanu o taki występek? Cóż, wydaje się, że niekoniecznie. Ale w takim okresie na pewno z perspektywy takiej postaci medialnej trzeba uważać. Jeden zły krok, jedno zdjęcie, i masz problem.
Fot. Newspix