Reklama

Ojrzyński: – Jestem bardzo zaskoczony zwolnieniem. Już wolałbym ultimatum

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

12 kwietnia 2021, 13:46 • 5 min czytania 74 komentarzy

Stal Mielec niespodziewanie zwolniła trenera Leszka Ojrzyńskiego po remisie z Wartą Poznań. Jeszcze przed oficjalnym komunikatem, gdy już nieoficjalnie wszystko było wiadomo, zadzwoniliśmy do niego i na gorąco porozmawialiśmy o całej sprawie. Ojrzyński jest zaskoczony i rozczarowany, bo nadal wierzył w powodzenie swojej misji. 

Ojrzyński: – Jestem bardzo zaskoczony zwolnieniem. Już wolałbym ultimatum
Pojawiły się przecieki, że nie jest pan już trenerem Stali Mielec. To prawda?

Tak, mogę to potwierdzić. Nie wiem, czy komunikat już się pojawił [pojawił się po rozmowie, PM], ale dziś zostałem zwolniony z pełnienia swojej funkcji.

Jest pan zaskoczony?

Mega zaskoczony. Mieliśmy przecież przełożony mecz, dopadła mnie w tym czasie choroba… Teraz jeszcze przed spotkaniem z Wartą Poznań rozmawiałem z prezesem i nic nie wskazywało na to, że koniec współpracy jest blisko. No ale cóż, w życiu nie znasz dnia ani godziny.

To była decyzja wyłącznie klubu?

Oczywiście. Z mojej strony nie było żadnej rezygnacji czy poddania się, bo tak bym odbierał odejście na tym etapie sezonu. Piłka jest w grze, zostało siedem meczów do końca, w tym mecz zaległy. 21 punktów do zdobycia. Nigdy się nie poddaję, to była decyzja zarządu i tak mi zakomunikowano, że od dziś jestem odsunięty. No i co? Muszę to zaakceptować.

Jakoś to panu argumentowano?

Wiadomo, że przede wszystkim chodzi o małą liczbę punktów. Pewnie spodziewano się, że będziemy mieli parę więcej i z tym się zgadzam. Powinniśmy być teraz wyżej w tabeli. Były jednak zapowiedzi, że do końca jedziemy na tym samym wózku i co by się nie działo, zostajemy na okręcie. Wierzyłem, że tak będzie. Ale zapowiedzi zapowiedziami, a życie pewne rzeczy weryfikuje. Mogę jedynie powtórzyć, że trener nigdy nie jest pewny swojej przyszłości, a już zwłaszcza gdy jego zespół zajmuje ostatnie miejsce. Wtedy musisz mieć wkalkulowane, że strzelą ci w głowę. Mimo to byłem zaskoczony, że rozstanie nastąpiło właśnie teraz.

Reklama
Odchodzi pan z podniesioną głową? Stal zamyka stawkę, ale wiele meczów miała zaskakująco dobrych jeśli chodzi o stwarzanie sytuacji.

To już historia. Trzymam kciuki za chłopaków, żeby się utrzymali, czeka ich ciężka walka. Zobaczymy, jak to będzie z nowym trenerem. Byłoby super, gdyby wykorzystali tę szansę i odpowiednio zapunktowali w końcówce. Kawałek zdrowia tu zostawiłem, fajnych ludzi też poznałem i tak do tego podchodzę. 16 maja poznamy odpowiedź.

To najbardziej zaskakujące rozstanie w pana karierze trenerskiej?

Każde rozstanie było specyficzne. W Koronie Kielce podziękowano mi po trzech kolejkach nowego sezonu i to stanowiło naprawdę wielkie zaskoczenie. Podbeskidzie po trzydziestu kolejkach chciało być w górnej ósemce, nie udało się i zostałem zwolniony. W Zabrzu, tak jak w Mielcu, nie dano mi dokończyć pracy, zostało bodajże 12 kolejek. Zaskoczenie znów jest, ale nie zawsze odbieram takie sytuacje identycznie. Jestem teraz na innym etapie życia i innym etapie w swoim zawodzie. Wiemy, w jakich czasach żyjemy – mecze bez kibiców, z pięcioma zmianami. Coś nowego po dłuższym rozbracie z ligą. Szkoda, bo nie lubię nie doprowadzać spraw do końca. Zawsze powtarzałem chłopakom, że mężczyzn poznaje się nie po tym, jak zaczynają, ale jak kończą. To weryfikuje charakter.

Czekałem na tę końcówkę, ale się nie doczekałem. Nie lubię niejasności. Wolę już dostać ultimatum, że masz pan teraz wygrać i zostajesz, albo nie uda się i kończymy, szukając nowych rozwiązań. A tu pożegnanie po wyjazdowym remisie. Wiadomo, styl nie mógł zachwycić, mogliśmy też przegrać, ale to gdybanie. Dołożyliśmy jeden punkt i koniec końców nieco nadrobiliśmy dystans do reszty. Widocznie jednak nie wierzono, że pod moją batutą drużyna będzie się dobrze spisywać, bo tylko takie może być wytłumaczenie zmiany trenera.

Czyli woli pan to często wyśmiewane ultimatum niż zwolnienie z zaskoczenia?

Wolę męskie postawienie sprawy. Działacz ma prawo do swoich decyzji i swoich wyborów, tak to jest skonstruowane. Najgorzej, gdy zwolnienie następuje niespodziewanie i wtedy odczuwasz największy żal. Pewne rzeczy sobie planujesz, wierzysz w powodzenie swojej misji, a tu z dnia na dzień stajesz się obserwatorem. Nadal jednak będę się z tym zespołem utożsamiał, bo zostawiłem tu swój czas i swoje serce.

Sądzi pan, że zamieszanie z Krzysztofem Sobierajem jako niedoszłym asystentem miało znaczenie? Prezes Klimek dość wyraźnie zrzucał na pana winę za tamtą historię.

No skoro zrzucał, to pewnie teraz coś było na rzeczy, ale niczego mi w tym kontekście nie przekazano. W klubie zacząłem się znów pojawiać dopiero na trzy dni przed sobotnim meczem. Wcześniej na 10 dni wyłączył mnie covid i w tym czasie kontaktowaliśmy się tylko przez telefon.

Z pana głosu bije pewność, że utrzymanie Stali nadal było wykonalne.

Oczywiście. Jak mogło być niewykonalne, skoro tracimy punkt do Podbeskidzia, mamy mecz zaległy i z każdym możemy wygrać? Jakoś tak wyszło, że Warta Poznań, która w praktyce ma już pewne utrzymanie, spięła klamrą pracę trenerów w Stali. Po jesiennym 0:1 z tym zespołem zastępowałem Dariusza Skrzypczaka, a teraz po 0:0 ktoś przyjdzie za mnie. Warta stała się katem Mielca i zmienia jej szkoleniowców.

Reklama
Z piłkarzami zdążył się pan pożegnać?

Nie, dziś jest dzień wolny. Jutro będę mógł się pożegnać z zawodnikami i pracownikami klubu. Może nawet jeszcze jakiś mecz z trybun obejrzę, bo mam trochę spraw do załatwienia. Muszę zdać mieszkanie, a z dnia na dzień tego nie zrobię.

To konkretnie: Stal się utrzyma?

Myślę, że tak. Wierzę w tych chłopaków. Doskonale wiedzą, że powinniśmy mieć więcej punktów, były ku temu okazje, a nawet i mega okazje. Teraz ostatnia prosta, najważniejszy etap. Nie wszystko zależy od Stali, chyba że wygra komplet meczów, ale liczę, że drużyna stanie na wysokości zadania. Do tego zresztą była przygotowywana, żeby docisnąć w końcówce. Siedem spotkań w miesiąc to nie jest granie co tydzień, tylko dwa razy także w środku tygodnia. Chłopaki są na to gotowi.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw

Damian Popilowski
1
Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw
Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Ekstraklasa

Komentarze

74 komentarzy

Loading...