Jakie są szanse reprezentacji Polski na wyjazdowe zwycięstwo z Anglią? Niewielkie, bądźmy szczerzy. A jakie są szanse na wywiezienie punktów z Wembley, jeżeli w ekipie biało-czerwonych nie będzie mógł wystąpić Robert Lewandowski? Naprawdę bardzo, bardzo małe. Podsumowaliśmy to, co do tej pory wiadomo na temat tej sprawy. Na razie nie ma zbyt wielu powodów do optymizmu. Przedstawiciele PZPN wysyłają wprawdzie uspokajający komunikaty, lecz bez żadnych konkretów.
Co tu dużo mówić – musi się Paulo Sousa nastawiać, że w Anglii kapitana kadry zabraknie.
Dlaczego Lewandowski może nie zagrać z Anglią?
Zacznijmy od wyjaśnienia paru podstawowych kwestii. O co to za cała chryja, dlaczego akurat zaplanowane na 31 marca starcie z Anglią jest takie problematyczne? Wszystko przez przepisy panujące obecnie w Niemczech. Tamtejsze organa sanitarno-epidemiologiczne traktują Wielką Brytanię jako szczególnie niebezpieczny kierunek podróży z uwagi na mutację koronawirusa, jaka się tam rozprzestrzenia. W podobny sposób niemiecki sanepid podchodzi także m.in. do Czech, a także Tyrolu (region związkowy w zachodniej części Austrii). Są to obszary najwyższego ryzyka epidemicznego.
Przepisy są jasne – kto powraca z wymienionych wcześniej miejsc, ten musi się poddać 14-dniowej kwarantannie. Nawet jeżeli mówimy o gwieździe futbolu, która przez cały okres zgrupowania jest objęta rygorystycznymi protokołami bezpieczeństwa. Żadnego znaczenia nie ma tutaj także ewentualny negatywny test na obecność koronawirusa po przyjeździe do Niemiec. 14-dniowa kwarantanna i ani dnia krócej.
Obecne regulacje COVID-owe mają obowiązywać w Bawarii do 29 marca. To otwiera furtkę do spekulacji, ponieważ Polacy na Wembley zagrają dwa dni później. Nie wydaje się jednak prawdopodobne, by bawarskie władze miały załagodzić obostrzenia. Markus Söder, premier Bawarii, od dawna ostrzega, że przedwczesne wyjście z lockdownu przyniesie landowi więcej szkód niż pożytku. – Ze względu na mutacje, nie wolno pochopnie podejmować decyzji. Pośpiech przy wychodzeniu z lockdownu nikomu nie pomoże – uważa Söder.
Specjalne prawa dla klubów
Wyobraźmy sobie, że Lewandowski jednak wychodzi na boisko na Wembley i potem przechodzi 14-dniową kwarantannę. Co traci? Ligowy mecz na szczycie z RB Lipskiem (3.04), starcie z Unionem Berlin (10.04), a także pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe w Lidze Mistrzów (6/7.04). A kto wie, czy nie przepadłby Polakowi także drugi mecz w Lidze Mistrzów (13/14.04). Dla Bayernu to prawdziwy dramat – cztery bardzo istotne spotkania bez największej gwiazdy. Już nawet nie wspominamy o rekordzie Gerda Muellera, który zapewne uciekłby „Lewemu” na dobre.
Bawarskiemu klubowi przysługuje jednak prawo, by zablokować udział Lewandowskiego w starciu z Anglią. Na razie klub unika otwartych deklaracji w tej sprawie, w oczekiwaniu na decyzje polityczne, które mogłyby się okazać korzystne dla reprezentacji Polski i samego Bayernu, ale trener Hansi Flick dość wyraźnie dał do zrozumienia, że nie można pozwolić Lewandowskiemu na dwutygodniową kwarantannę.
– Nie podejmujemy żadnego ryzyka i chcemy, aby po powrocie zawodnicy od razu wrócili do treningów. Jeśli piłkarz musi zostać poddany kwarantannie, klub ma prawo interweniować. Dla nas odliczanie już się zaczęło, potrzebujemy wszystkich zawodników – mówi Flick. Mając na myśli nie tylko Lewandowskiego. 14-dniowa kwarantanna grozi także Alphonso Daviesowi i Davidowi Alabie. Jeśli zaś chodzi o reprezentację Polski, sprawa dotyczy naturalnie nie tylko Roberta Lewandowskiego, ale i jednego z jego zmienników w kadrze – Krzysztofa Piątka z Herthy Berlin.
Loew bez złudzeń, Southgate walczy
Ciekawym wątkiem sprawy są piłkarze niemieccy, którzy na co dzień występują w Premier League, a także zawodnicy z Anglii, którzy grają dla klubów z Bundesligi. Joachim Loew nie ma złudzeń – po prostu nie powoła graczy z angielskiej ekstraklasy.
– Timo Werner, Kai Havertz i Antonio Ruediger (Chelsea), Bernd Leno (Arsenal) oraz Ilkay Gundogan (Manchester City) nie wystąpią w najbliższych meczach eliminacyjnych reprezentacji Niemiec – poinformowała telewizja RTL. Selekcjoner uzasadniał swoje postanowienie w ten sposób: – Nie przeniesiemy spotkań reprezentacji do innego kraju, na przykład do Budapesztu, ponieważ uważamy, że to nie ma sensu. Zagramy u siebie, w Niemczech. Będziemy wszyscy w zamkniętej bańce i przyjazd kogoś z zewnątrz tylko zwiększyłby ryzyko zakażenia koronawirusem.
Na zgrupowanie reprezentacji Anglii nie przyjedzie natomiast Jude Bellingham z Borussii Dortmund. Z informacji Sky Sports wynika, że klubowi działacze skorzystali z możliwości zablokowania wyjazdu zawodnika i Gareth Southgate nie może uwzględnić go w swoich planach. Selekcjoner „Synów Albionu” jest rzekomo niepocieszony tym faktem i dopinguje federację, by ta odnalazła jakąś furtkę w COVID-owych przepisach. – Jeszcze we wtorek przedstawiciele angielskiej federacji byli przekonani, że Jude Bellingham w drodze wyjątku zostanie zwolniony z obowiązkowej, 14-dniowej kwarantanny – pisze Sky Sports News. – Selekcjoner miał zamiar go powołać. Okazało się jednak, że przyjazd 17-latka do Anglii został zablokowany, ponieważ w Nadrenii Północnej-Westfalii zaostrzono restrykcje we wtorkowy wieczór.
Sebastian Kehl, członek pionu sportowego BVB, od dawna uprzedzał, że klub skorzysta z opcji zablokowania wyjazdu piłkarza na zgrupowanie, jeśli tylko będzie danemu graczowi groziła kwarantanna. Podobny los spotkałby Jadona Sancho, ale on i tak jest kontuzjowany.
Wiceprezes PZPN apeluje o sąsiedzką przysługę
Przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Nożnej na razie proszą o cierpliwość i zapewniają, że nic jeszcze nie jest przesądzone. Wprawdzie prezes Zbigniew Boniek wykluczył możliwość przełożenia meczu z Anglią, ale wiceprezes Marek Koźmiński na łamach portalu Goal.pl zaapelował do Niemców o sąsiedzką przysługę. – Nie o to chodzi w piłce, by najlepszy zawodnik świata miał oglądać mecze z domu. Niemcom, jako krajowi, też powinno zależeć na znalezieniu rozwiązania. Po sąsiedzku blokada Roberta byłaby rzeczą niefajną. Gdyby sytuacja była odwrotna, byłyby na nas naciski – stwierdził Koźmiński. – Przepisy przepisami, ale czemu Polska ma być poszkodowana, tracąc najlepszego piłkarza w kluczowym meczu?
Boniek w rozmowie z Interią mówił w nieco innym tonie: – Sytuacja nie jest w stu procentach zależna od nas. Ona jest poza nami, możemy tylko interweniować i to robimy. Oczywiście rozmawiamy z UEFA, a także klubami naszych piłkarzy. Nie możemy jednak nic nikomu nakazać. Już widzę te głosy, gdyby się okazało, że jednak pojedziemy do Londynu bez Roberta, że oto PZPN ma słabą dyplomację. To tak działa. Instytucje piłkarskie są bezradne wobec przepisów obowiązujących w danych państwach, czy w wypadku Niemiec – nawet landach. Jeżeli Bawaria nie otworzy furtki dla specjalnego traktowania piłkarzy, to nikt nie będzie w stanie nic wskórać. Nawet FIFA i UEFA.
Pozostaje zatem czekać i liczyć na to, że niemieckie władze otworzą dla „Lewego” specjalną furtkę. Rozwiązanie idealne to występ Polaka przeciwko Anglii, a potem kolejne gole dla Bayernu i niezachwiane kontynuowanie pościgu za Muellerem. Na razie jest to jednak scenariusz mało prawdopodobny.
fot. FotoPyk