Miłosz Stępiński przestanie pełnić funkcję trenera kobiecej reprezentacji Polski. Jak poinformował Michał Zawacki z TVP Sport, to właściwie już się stało, ale kolejne zgrupowanie i tak ma poprowadzić Stępiński. Dlaczego? Dopóki nie znajdzie się następca, były trener kadry U-20 będzie wykonał robotę z doskoku. Tak to się w tym PZPN-ie teraz kręci.

Stępiński prowadził reprezentację kobiet od lipca 2016 roku. Warto dodać, że był też trenerem analitykiem w ekipie Piotra Stokowca podczas pracy w Zagłębiu Lubin. Nie wiadomo, gdzie teraz wyląduje. Wiemy jednak, że ani do tej pory, ani w najbliższym czasie nie wyglądało na to, żeby kobieca piłka w Polsce zmierzała w lepszym kierunku. Sam fakt, że przez 40 lat istnienia tej kadry nie udało się dotrzeć na żaden turniej rangi międzynarodowej, jest brutalny.
Fot. 400mm
Nie chcę być zgryźliwy, ale wydaje się że obrazek przypisany do artykułu, ukazuje wszystkie osoby zainteresowane tą dziedziną futbolu, zebrane na trybunach Narodowego.
W punkt! 😀
Dałoby się ją wylansować. Rozegrać parę meczy kadry żeńskiej jako przedmecze dla męskiej (część kibiców przyjdzie wcześniej i obejrzy), dogadać z TV by najważniejsze transmitowała, trochę popromować na konferencjach prasowych itd.
A jest jak jest. BTW: weszlo dało artykuł że kadrę żeńską czekają kluczowe spotkania, potem nie dało nawet ćwierć info o tym jakie były wyniki, a teraz daje info że trener odchodzi (też nie wspominając o tychże).
Duży turniej mógłby rozreklamować tę dyscyplinę w Polsce. Takie Mistrzostwa Świata na przykład. Rowniez byłem sceptyczny i to bardzo, ale obejrzałem z Żoną jeden mecz na ostatnim kobiecym mundialu i było nawet fajnie.
Także, nie jestem za tym, żeby coś robić na siłę, zmuszać ludzi, itd., ale można przekonać pozytywnymi działaniami. Jestem przekonany, że gdyby w Polsce odbył się kobiecy Mundial, to byłby znaczący skok dla popularności piłki kobiecej w Polsce. Tylko jeden warunek – prezes Boniek, musiałby chcieć to zrobić.