To był szalony wieczór. Jeśli mieliśmy zapomnieć o pandemicznych realiach, o braku kibiców na stadionach, o braku klasycznej dopingowej otoczki i oddać się objęciom samej magii Ligi Mistrzów, to była to właśnie idealny mecz na małą amnezję. Pięć bramek. Czerwona kartka. Dogrywka. Kiwki, strzały, dośrodkowania, poprzeczki, faule, kłótnie, emocje, kontrowersje. Wielka pogoń i wielka ucieczka. Jeszcze większa radość Porto i jeszcze większy smutek Juventusu. Jeśli dlaczegoś pokochaliśmy ten sport, to właśnie za takie spotkania.

Juventus ostatnio nie lubi się z Ligą Mistrzów. To jasne. Odkąd do Turynu zawitał Cristiano Ronaldo, absolutny król tych rozgrywek, włoski hegemon rozczarowuje na europejskim froncie.
2018/19: odpadnięcie w ćwierćfinale z Ajaksem
2019/20: odpadnięcie w 1/8 z Lyonem
2020/21: odpadnięcie w 1/8 z Porto
Rok temu nie wyszło z przepalonym papierosami Maurizio Sarrim, w tym roku nie wyszło z nienagannie eleganckim, ale rozczarowującym w roli pierwszego trenera Andreą Pirlo. Zresztą, to właśnie do pomysłu Pirlo na ten mecz można było mieć mnóstwo zastrzeżeń, jeśli uważnie oglądało się pierwszą połowę. Porto dominowało. Nie tylko prowadziło po bramce z karnego Sergio Oliveiry, ale oddało też więcej strzałów i ewidentnie miało ciekawszy pomysł na oblężenie bramki rywala. A to poprzeczka, a to kolejna próba Sergio, a to strzał Corony po kontrze. Działo się, ale Szczęsny pewnie wyłapywał kolejne uderzenia Portugalczyków.
Juve przybrało za to zrezygnowaną twarz Alvaro Moraty. Hiszpan kompletnie nie mógł się odnaleźć. Partaczył. W samej pierwszej połowie zmarnował dwie setki, w drugiej trafił do bramki, ale sędzia odgwizdał spalonego. Antybohater meczu i nie ratuje go nawet fakt, że odnajdywał się w grze kombinacyjnej. Nie od tego jest w tej drużynie. Ale dobra, do rzeczy, w tamtym momencie wydawało się, że Juve nie czeka już w tym meczu nic dobrego. Wszystkie akcje rozgrywane były w żółwim tempie. Brakowało im dynamiki, przyspieszenia, zwyczajnej energii, która dawała przewagę odważniejszemu Porto.
Ale od czego ma się indywidualności. Wszystko, co dobre w zespole mistrza Włoch wyszło Federico Chiesa, który wszedł w buty zawodzącego Ronaldo. 23-letni Włoch wziął sprawy w swoje ręce. Najpierw celnie przymierzył po wystawieniu mu piłeczki w polu karnym przez CR7, a potem głową wykorzystał świetne dośrodkowanie Cuadrado. Biegał, walczył, dryblował, dawał nadzieję, starając się rozruszać drepczących w miejscu kumpli.
Oprócz bramek miał kilka innych sytuacji. Raz Pepe wybił mu piłkę spod nóg naprzeciw pustej bramki, innym razem w ostatniej chwili uprzedził go Marchesin. Siał zamęt, dopóki nie musiał zejść z boiska. Inna sprawa, że nakręcił tym samym kolegów, którzy jakby nagle uwierzyli, że to jeszcze nic straconego i że da się tę przewagę Porto jeszcze zniwelować.
Nabrali wiatru w żagle. Akcje zaczęły się kleić. Próbował Ramsey, próbował Rabiot, próbował Kulusevski, próbował McKennie, w pole karne przeciwnika regularnie wbiegali nawet Leonardo Bonucci i Matthijs de Ligt. Nic z tego. Piłka nie chciała wpaść do bramki. Przy tym Porto, które po totalnie frajerskim zachowaniu Taremiego musiało grać w dziesięciu, pokazało charakter. Nie zamierzało tylko się murować. Maregę w doskonałej sytuacji dwa razy zatrzymał Szczęsny, a raz boczna siatka. Grujić też miał niczego sobie okazję na ukąszenie faworyzowanego rywala, ale niemiłosiernie długo zwlekał z podjęciem jakiekolwiek decyzji i się przeczekał.
Akcje szły właściwie cios za cios, oko za oko, ząb za ząb, choć optyczną przewagę miał Juventus.
Aż do nieco rozpaczliwego dryblingu Oliveiry, który skończył się faulem jakieś dwadzieścia pięć-trzydzieści metrów od bramki Juventusu. Piłkę ustawił sobie sam 28 latek. Nie uderzył jakoś mocno, nie uderzył jakoś kąśliwie, ale płasko i celnie. Wystarczyło. Futbolówka przeleciała pod murem, zaskoczyła Szczęsnego i dała Porto upragniony komfort. A właściwie to awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Bo nic nie pomogła już bramka Rabiota. Nie pomogła gra na chaos i chwilowe zaktywizowanie się Cristiano Ronaldo. Juventus odpadł.
Porto należy się za to duży szacunek. Największą nawałnicę włoskiego rywala i całą dogrywkę przetrwało grając o jednego zawodnika mniej. I jasne, że miało trochę szczęścia, że pomógł też Morata, że jedne z najlepszych meczów w swoich karierach rozgrywali Marchesin i Oliveira, ale tak właśnie wygra się mecze w Lidze Mistrzów. Dalecy jesteśmy od twierdzenia, że Porto będzie rewelacją tych rozgrywek, ale wydaje się, że wzorem chociażby ubiegłorocznego Lyonu może napsuć krwi faworytom w kolejnych fazach.
Juventus Turyn 3:2 FC Porto
Chiesa 49′, 63′, Rabiot 117′ – Oliveira 19′ z karnego, 115′
Fot. Newxpix
hahaha Szczęsny znowu się skasztanił
Chyba tobie do buzi.
Mógł to obronić, prawda, ale cała wina jest muru który sie całkowicie rozsypał
Nie mógł tylko powinien. Mur może zablokować strzał, ale to nie działa tak, że bramkarza może wtedy nie być w bramce. Ma ubezpieczac i śledzić drogę piłki, by w razie W obronić.
ale w tej sytuacji mur mu przeszkadzal
Ale po to się mur ustawia, żeby utrudnić piłkarzowi strzelającemu uderzenie w jeden narożnik a bramkarz dzięki temu może zabezpieczyć drugi. Tutaj mur kompletnie się rozklekotał jak stary polonez i dupa z tego wyszła choć po samej interwencji wydaje się, że Szczena mógł zrobić więcej, miał to w końcu na ręku.
mur ustawia bramkarz ! strzał z wolnego z 30 metrów to zawsze obciąża bramkarza ,zawsze!kto twierdzi inaczej zupełnie nie zna się na piłce
Co ty gadasz człowieku – jakby Szczęsny się nie ruszył to byś powiedział, że idealny strzał i mur dał d…, a bramkarz mógł tylko odprowadzic piłkę wzrokiem
Przez to, że próbował ratowac zespół bo Krystyna rozłożyła nogi zamiast stać jak trzeba mocno na ziemi, to szukasz winy w Szczesnym
Pirlo już po poważnej karierze trenerskiej – rzucili go na zbyt głęboka wode.
Z pozdrowieniami dla Wojtusia Szczęsnego, czyli nie ma cwaniaka nad Warszawiaka: https://www.youtube.com/watch?v=gdJlVIzz1l8
Gownientus najslabsza druzyna po lazio w stawce – zadna niespodzianka – gdyby nie ten blad z ta czerwona kartka to porto wczesniej by zamknelo mecz. Ajax, Lyon i Porto – druzyny zdecydowanie biedniejsze ale lepsze niz gownientus – druzyny z charakterem i mentalnoscia pucharowa. Gownientus to na mentalnosc na conference league.
Przeceniacie sile ligi wloskiej – jest to slaba liga co pokazuja co roku puchary i co roku wygrywajacy lige gownientus, ktory chuja gra a wygrywa po 1-0/2-0 bo nikt tempa nie potrafi dorownac.
Ty masz coś z głową? Jakaś ukryta kopro-fascynacja?
Jak widze skurwialy herb gownientusu to mam automatyczna defekacje.
Napisałeś całą prawdę ale fanboje Cię minusują
To minusy za styl, nie za treść.
dla mnie to taki przypadek Bayernu – hegemon własnego podwórka, wielka marka, x lat nie mógł przeskoczyć pewnego poziomu. Z tym, że Bayern w końcu odpalił.
Tylko, ze Bayern regularnie gra na przynajmniej etapie półfinału rozgrywek. Sprawdź sobie, jak to wygląda od 2010 roku. Okej, Juve przegrało od tego czasu dwa finały, ale Bayern nie miał nigdy aż takiej passy jak teraz Juventus (3x 1/8).
Bez przesady. Bayern zawsze jest mocny i zawsze należy się z nim liczyć. Zawsze też jest mniejszym lub większym faworytem do końcowego triumfu.
Jak już Ronaldo chciał odejść z tego Realu to mógł iść do PSG. Tam jego ego nie zburzyłoby drużyny, bo tam do tego przyzwyczajeni. Za to wybór Juventusu to obok Atletico wydawał się najgorszy z możliwych. Dwa kluby, których główną siłą był kolektyw, po 11 żołnierzy, którzy od 1 do 90 minuty realizowali plany Allegriego i Simeone. A teraz Juventus to zlepek piłkarzy, zero drużyny. Po sezonie muszą wrócić do podstaw, pogonić Ronaldo, wybierać co najlepsze z rynku włoskiego (więcej Chies, mniej Rabiotów, Arthurów i Ramsey’ów) i znowu zacząć tworzyć kolektyw.
W PSG za dużo gwiazd.
A on miał wejść w ligę w której będzie królował, ligacwloska idealna, Juve monopol na mistrzostwo, w LM zawsze brakło tak niewiele… miało być miło, łatwo i przyjemnie… jest kompromitacja, nic nie wygrają.
Zgoda w stu procentach. Ronaldo mimo że ma liczby to wcale do tego Juventusu nie pasuje, ani Juventus do niego .
Jeybnientus kolektyw haha to chyba zarząd to byłe władze ściągnięte z dawnego kołchozu w ZSRR. Tam też realizowano plany pięcioletnie. Rzeczywiście grają jak pastuchy wypuszczone ze wsi na stepie kazachskim. Szczególnie Szczęsny szmaciarz pomylił światło bramki z drzwiami od stodoły.
Mam cicha nadzieje, ze Pirlo zostanie przesuniety na jakies stanowisko dyrektorskie po sezonie. Nie mozna powiedziec, ze to okres przejsciowy, bo caly sezon jest slaby i majac w ataku Chiese, Ronaldo, Morate, Dybale i Kulusevskiego trzeba grac taki toporny futbol. Przeciez tam nic mie wskazuje, ze bedzie lepiej.
Juventus jest cieniutki tak jak cała liga włoska. Przykro o tym mówić, ale takie są realia. Śmiesznie brzmią te Wasze omijające prawde tytuły. Może dobrze, że dziś odpadli bo w następnej rundzie od kogoś poważnego jak Bayern czy PSG przyjęliby piątke. I znów brak słowa o Szczęsnym. Co chwile pojawiają się tu artykuły podnoszące pytanie czy jest już najlepszy na świecie czy dopiero top3. A więc wypadałoby napisać, że bramkarz z top3, top5 a nawet top10 to ten strzał z wolnego łapie w zęby.
Jak mawia klasyk „piniendze to nie wszysko”. Trzeba jeszcze umiec grac w pilke taktycznie. Gownientus jest w tym aspekcie slabiutki jak cala liga wloska. Lille pozamiatalo owczesnego lidera tej ligi 3-0 na san siro. Przyjezdzaja srednie druzyny europejskie i robia z wlochow marmolade. To nie przypadek. Sukcesu sie nie kupuje. Trzeba jeszcze umiec zbudowac silny kolektyw. Gownientus to silne jednostki i to zaledwie kilka – reszta przecietniacy przeplaceni.
Bez trenera i z ręcznikiem na bramce nic nie wygrają.
RoNULdo tez w tym murze dal popis. Nie chcial zeby mu buzke obili to sie odwrocil i dostal kanala, co i tak nie usprawiedliwia recznika papierowego w bramce, ktory taka pilke musi wyjac. Tak sie odroznia reczniki od topowych bramkarzy. Wlasnie w takich momentach. RoNULdo i recznik po polowie winy za bramke.
Widać że na piłce się chuja znasz. Taki strzał ma obowiązek zatrzymać mur. Bramkarz pilnuje drugiego rogu. Wojtek jest mega dobry, więc i tak prawie to wyjął
nie takie rzeczy widzialem w lm – jak juninho z wolnego z psv ktory strzelil nad murem a pilka i tak poszla na wysokosci kolan taka nadal rotacje i bramkarz wpuscil przez rece jak tu. Recznik popelnil blad i tyle. On czesto popelnia blad w takich meczach o wysoka stawke jak na euro 2012 i ms 2018. Bramkarz ma bronic nie mur.
Oj tam, oj tam. Do momentu, gdy w Juve zaczną wpisywać udział w finale lub chociaż półfinale do budżetu nie ma się na dobrą sprawę o co martwić 😉
A w podsumowaniu wyborów do złotej piłki za rok 2021 przeczytamy:
Oczywiście w trójce nie mogło zabraknąć świetnego Crystiano Ronaldo… króla strzelców Serie A ;)))
Co za obłuda 😉
Ale zjazd z formy 😉
Widziales aktualny ranking? Mbappe piewszy, jasne, bo srodek sezonu; ale jest tam znowu Messi w dziesiatce – za co w tym roku? Ten ranking jest zenujacy.
Wyczuwam ostatnie miesiące Ronaldo w Juve. W sumie ciekawe, jaki krok będzie następny. A u Pirlo to chyba ostatnie godziny/dni jako trener Juve.
Barcelona ;))
Taa, pensja Messiego + pensja Crisa, czyli ostateczne rozjebanie kwestii finansowej ;P W sumie…
Na marginesie: Morata to Pippo Inzaghi, tylko w erze VAR ;P
Rabiot, Kulubuludzikiewęże (kto?) i wszystko o składzie Juve. Za duża gaża dla Ronaldo to i trzeci sort pomarańczy na boisku.
Panie Mazurek przyłóż się Pan bardziej do korekty tych tekstów, bo pełno literówek aż oczy bolą.
I pyk w następnej rundzie Porto – Bayern i jakies 1-7 w dwumeczu…
Juve strzeliło na 2:1 i stanęło, myśleli że minimalizmem ograją Porto. Dramat
Pepe to jest dzik. Co mecz dał!
Awansowało Porto a Wy piszecie tylko o Juve.
Wstyd jesli chodzi o sedziowanie. Na siłe Kuipers próbował przepchnąć Juve. Na tym poziomie czerwona za odkopnięcie piłki zaraz po przerwie to przesada, zwlaszcza jak w dogrywce za mega taktyczne faule i to dwa pod rząd żadnej żółtej nie dostał Alex Sandro a chwilę później za kolejny taktyczny faul powinien wylecieć Cuadrado.
W obu meczach sedziowie delikatnie mówiąc sprzyjali BVB i Juve bo przeciez Haaland i CR7 muszą grać dalej.
Brawo Porto i …rezygnuje z abonamentu LM w Polsat. Nie płacę więcej za ustawiony szajs
Popieram, sto procent racji. Też rezygnuję z Polsatu
sedzia wpierw nie chcial dac taremiemu tej kartki ale ulegl presji malpom wrzeszczacym i machajacym lapami. Przestraszyl sie. Na szczescie nie dal karnego po padolinie swojego rodaka de ligta.
To jeszcze tylko frajerskie odpadnięcie Guardioli w ćwierćfinale i kolejną edycję ligi mistrzów można uznać za zaliczoną.
Włoska stara dama zrównała się poziomem z warszawską starą damą.
Chociaż nie, warszawska to nie stara dama tylko stara…
Jaka liga taka stara dama.
Cudze chwalicie swojego nie znacie.
Nasza stara dama ma się dobrze, potwierdzą jak kontynent długi i szeroki, od Gibraltaru po kazachską Astanę, od Mołdawii po Slowację
Można śmiało rozszerzyć horyzonty od nikozji po wilno 😉
U nich stara dama u nas stara k**** XD
Wytłumaczcie mi bo jestem laikiem. Skoro juve pierwszy mecz przegrało 2:1 a teraz wygrało 3:2 to czemu nie było dogrywki? Zdobyli tyle samo goli.
Porto strzeliło więcej goli na wyjeździe, co przy takiej samej liczbie goli dało im przejście do dalszej fazy.
przecież była dogrywka XD
Kolega nowy? Wszystko Ci tu wytłumaczymy. Nie bój się zapytać jeśli czegoś nie wiesz.
Tu musisz przywitać się z zasadą pod tytułem „bramki na wyjeździe”, znaną również jako „bramki na wyjeździe liczą się podwójnie” (rozumiane nie dosłownie). Juve przegrało pierwszy mecz, ale strzeliło bramę na terenie Porto, więc przed rewanżem mieli o tyle prościej, iż potrzebowali tylko 1 gola i czystego konta, by awansować (wtedy w dwumeczu byłoby 2:2, ale ta bramka więcej na wyjeździe przesądzałaby o awansie Włochów). Generalnie jest tak, że przy remisie w dwumeczu patrzy się na to, która drużyna strzeliła więcej bramek na terenie przeciwnika. Tutaj po dwóch meczach był wynik 3:3, więc awansowało Porto, które strzeliło 2 bramki w Turynie. Dlatego zawsze warto wcisnąć, jeśli pierwszy mecz masz na terenie rywala, chociaż 1 bramkę, nawet wtedy, gdy sytuacja wydaje się beznadziejna (vide 1/4 Barca vs Roma z 2018 – Rzymianie w Barcelonie przerżnęli 4:1, ale u siebie pyknęli ich 3:0 i ostatecznie awansowali do półfinału; w dwumeczu było 4:4, ale w pewnym sensie ten jeden gol Dżeko z 80. minuty pierwszego meczu przeważył). A, i w tym meczu była dogrywka, po 90 minutach Juve prowadziło takim samym wynikiem, jakim przegrało w Porto. Mam nadzieję, że w miarę opisowo i zrozumiale napisałem, nigdy nie byłem dobry w tłumaczeniu różnych zagadnień innym 😀
Ajj, się rozpisałem, a teraz zauważyłem, że BAVAN o wiele zwięźlej i przystępniej to wytłumaczył ;D
Naoglądali się Polsatu Sport i teraz sami zaczęli pisać „Cuardado”…
Odkad VAR zaczal funkcjonowac to ani Real ani CR7 nic nie moga ugrac w LM.Przypadek????? Nie sadze(((+;