Nenad Bjelica zostawił w Ekstraklasie niezłą średnią punktową wykręconą w Lechu, rozczarowanie po nieudanym ataku na mistrzostwo z Kolejorzem, ale i legendarne hasła. „To jest cirkus i skandaloza” – wpisały się na stałe do języka piłkarskiej polszczyzny. Jak się okazje – Chorwat nadal walczy z VAR-em i sędziami. – Przez VAR pole do manipulacji decyzjami sędziowskimi jest większe niż wcześniej – grzmiał po meczu Osijeka z Goricą.
Obecny trener ekipy z Osijeka miał prawo się zirytować, bo poziom emocji w tym starciu był bardzo wysoki. Jego zespół do 88. minuty przegrywał 0:1. Następnie dobrze znany nam Damjan Bohar wyrównał z rzutu karnego, a w piątej minucie doliczonego czasu gry Erceg trafił na 2:1. Bjelica wpadł w ekstazę, ale jego radość szybko została wyhamowana – sędziowie VAR dostrzegli spalonego przy tej bramce i mecz zakończył się remisem.
– Moja opinia o VAR? Ona się nie zmieniła odkąd wyjechałem z Polski. To rysowanie linii to cyrk. VAR to też jakiś cyrk. Oni rysują te linie tak, jak im się podoba, nikt tego nie rozumie – grzmiał na konferencji prasowej Bjelica.
– Nigdy nie pojmę tego, jak oni to robią. Bo to nie są jasne zasady. Pole do manipulacji za czasów VAR jest jeszcze większe. Rozumiem, że sędzia czasem popełni oczywisty błąd i VAR to skoryguje. Ale tutaj mówimy o spalonym na jeden centymetr. Gdy patrzę na te milimetrowe spalone i linie, które rysują przez pięć minut… Ludzie, to nonsens – kontynuował.
Jego Osijek zajmuje obecnie miejsce wicelidera. Gdyby sędzia uznał im gola na 2:1, to zrównaliby się punktami z liderującym Dinamem Zagrzeb. Ci mają jednak jeszcze jeden zaległy mecz do rozegrania.
fot. NewsPix