Ireneusz Mamrot długo nie odpoczywał. W połowie grudnia rozwiązał kontrakt z Arką Gdynia, a wkrótce ma ponownie poprowadzić zespół w 1. lidze. Doświadczony trener ma związać się z ŁKS-em Łódź, który po serii słabych wyników pożegna się z Wojciechem Stawowym. Tym samym Mamrot powalczy o awans m.in. z klubem, który prowadził jesienią. Gdynianie już jutro mogą zmniejszyć stratę do ŁKS-u do jednego “oczka”.
Jako pierwsi o zmianie trenera poinformowali dziennikarze portalu “Watch Ekstraklasa”. Jako następcę Stawowego podali właśnie Mamrota. Ta informacja mogła zaskoczyć środowisko piłkarskie, jednak wieści o szykowanej zmianie w Łodzi krążyły od rana, choć ciężko było w nie uwierzyć. Nie tylko dlatego, że ŁKS odwrócił wynik derbów i uratował remis, ale dlatego, że mimo słabszej formy w mieście włókniarzy wciąż wierzyli w obecnego trenera. Jeszcze niedawno odbyło się spotkanie, na którym radzono nad tym, jak wyjść z kryzysu. W teorii zawodnicy “wyciągnęli wnioski” – od tamtej pory nie zaznali porażki.
Tyle że gra łodzian nie porywała.
Nad Stawowym zbierały się chmury
Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze spotkanie, w którym ŁKS grał dobrze tylko przez 45 minut. Wcześniej obserwowaliśmy to, co łodzianie serwują od dłuższego czasu – sporo nieporadności i błędów. Do tego doszło mnóstwo fauli, co zaskakuje, bo łódzki klub zwykle grał piłką. Taka była zresztą filozofia trenera Stawowego. Panowała jednak opinia, że plan “A” się wypalił, a planu “B” nie ma. Że rywale rozczytali ŁKS. I chyba było w tym ziarenko prawdy, patrząc na finisz jesieni oraz początek wiosny.
- zwycięstwo
- dwa remisy
- pięć porażek
- odpadnięcie z Pucharu Polski
ŁKS popełniał mnóstwo błędów w defensywie, nie zachował czystego konta od dziewięciu gier i stracił łącznie 21 bramek w lidze oraz pucharze kraju. Dziś łodzianie spadli na trzecie miejsce w tabeli – Górnik Łęczna ma dwa “oczka” więcej na koncie, a GKS Tychy może wyrównać dorobek ŁKS-u już jutro. To wymusiło zmiany, bo w Łodzi są mocno nastawieni na awans. Świadczy o tym choćby fakt, że w transfery zainwestowano naprawdę sporo pieniędzy. Zwłaszcza w zakup Mikkela Rygaarda, który dzisiejszy mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Podobnie zresztą jak bohater meczu – Ricardinho.
Mamrot gotowy do pracy
A skąd wybór Ireneusza Mamrota? Na pewno nikt nie zarzuci mu, że nie zna ligi… Nie od dziś wiadomo, że szkoleniowiec po odejściu z Arki był gotowy do pracy od zaraz. Jego nazwisko pojawiało się w kontekście zmiany na stołku trenera Podbeskidzia Bielsko-Biała (nie przez przypadek), mówiło się też, że może trafić do Wisły Płock (również nie bez powodu). Ostatecznie trafia szczebel niżej, jednak z jasnym celem – za trzy miesiące zameldować się w Ekstraklasie. To na pewno ciekawy przypadek, bo jak wspomnieliśmy jednym z rywali Mamrota i ŁKS-u w walce o awans będzie Arka Gdynia. Z tego co słyszymy nad morzem, ta wiadomość posłużyła za dodatkową motywację.
Szykuje się więc walka na noże o miejsce w czołowej dwójce. A także w bezpośrednim starciu, które czeka nas za nieco ponad miesiąc. Ciekawostka jest też taka, że już zimą ŁKS przechwycił inną ważną personę Arki – kapitana zespołu, Adama Marciniaka.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix