Reklama

Sporo chaosu i efektowne gole. Zasłużone zwycięstwo Arki nad Górnikiem Łęczna w Pucharze Polski

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2021, 19:59 • 3 min czytania 6 komentarzy

Naprawdę nieźle się w ostatnich latach czuje Arka Gdynia w Pucharze Polski. Było zwycięstwo w 2017 roku, był finał w 2018 i teraz jest kolejna bardzo obiecująca przygoda z wciąż możliwym happy-endem. Żółto-niebiescy zasłużenie pokonali dzisiaj 2:1 Górnika Łęczna w meczu 1/8 finału, a na kolejnym etapie czeka ich rywal będący jak najbardziej w zasięgu, czyli inny pierwszoligowiec – Puszcza Niepołomice.

Sporo chaosu i efektowne gole. Zasłużone zwycięstwo Arki nad Górnikiem Łęczna w Pucharze Polski

Deja-show

W pierwszej połowie na boisku rządzili do spółki chaos i Adam Deja.

Chaos dlatego, że obie ekipy generalnie miały ochotę dzisiaj trochę poszaleć w ofensywie, wyszły na boisko bez przesadnych kalkulacji, ale ich akcjom w większości przypadków brakowało składu i ładu. Oglądaliśmy zatem festiwal prostych strat w środkowej strefie boiska, niecelnych podań na kilka metrów, straceńczych rajdów na złamanie karku i nieudanych dryblingów. Mimo wszystko, dużo więcej z gry miała Arka. Aktywny był Maciej Rosołek, całkiem inteligentnie w rozegraniu prezentował się Christian Aleman, trochę szumu na skrzydle robił Kamil Mazek. Przede wszystkim jednak dokazywał wspomniany Deja, który średnio co dwie i pół minuty dawał komentatorom powód do przypomnienia, że potrafi on uderzyć z dystansu.

Trzeba środkowemu pomocnikowi żółto-niebieskich oddać, że celownik nastawił dziś nieźle. Praktycznie każde z jego uderzeń z dalszej odległości, a rzeczywiście było ich sporo, sprawiało kłopoty Maciejowi Gostomskiemu. W 21 minucie gry doświadczony golkiper Górnika po jednym z tych strzałów skapitulował. Deja huknął płasko, kąśliwie, piłka wielokrotnie skozłowała. Mimo wszystko, Gostomski powinien był to uderzenie odbić.

Jego błąd nadrobili koledzy z ataku. Konkretnie – Bartosz Śpiączka, który zdobył wyrównującą bramkę na kilka minut przed przerwą.

Reklama

Klasyczny gol z czapki. Górnik akurat w tym okresie trochę przycisnął, ale generalnie przez całą pierwszą połowę zaprezentował niewiele konkretów w ofensywie. Tymczasem trafił się podopiecznym Kamila Kieresia stały fragment gry, no i potem dopisało im szczęście. Seria błędów w wykonaniu defensorów Arki spowodowała, że Śpiączka znalazł się w całkiem niezłej sytuacji strzeleckiej, której nie zmarnował.

Cios w końcówce

W drugiej połowie spotkanie oglądało się już znacznie gorzej. Wciąż sporo było niedokładności z obu stron, ale przed przerwą gracze Arki i Górnika – a zwłaszcza ci pierwsi – nadrabiali niedostatki w organizacji gry aktywnością i zaciętością. Jednak im dalej w las, tym mniej było w nich zapału do ataków, a piłkarze z Łęcznej tym bardziej się nie kwapili do przejęcia inicjatywy i czyhali na kolejne stałe fragmenty gry.

Już koło 60 minuty pachniało w Gdyni dogrywką. Goście ewidentnie się na nią nastawiali.

I słono za to zapłacili.

O losach spotkania w 82 minucie gry mógł przesądzić Marcus. Weteran wszedł na boisko w drugiej połowie w miejsce nieźle dysponowanego Alemana i znalazł się w wymarzonej sytuacji strzeleckiej. Wystarczyło celnie przymierzyć głową po długim słupku, a Gostomski nie miałby nic do powiedzenia. Jednak futbolówka po strzale Marcusa pofrunęła w kierunku bramki z taką niewielką siłą, że ostatecznie w ogóle do niej nie doleciała i ugrzęzła w błocie, które powstało w polu bramkowym. Parę chwil później niezłą szansę sknocił też Żebrowski. W 86 minucie Gostomski skapitulował jednak wreszcie po raz drugi. Nie udawały się Arce kombinacyjne kontry, więc gospodarze postawili na prostotę. Długi wrzut z autu do nieobstawionego Michała Marcjanika, potężna luta pod ladę i pozamiatane. Ekipa z Łęcznej prosiła się o ten cios swoją bierną postawą, no i dostała po nosie.

Summa summarum – zasłużony awans gdynian. Nie zagrali może wybitnego spotkania, ale zrobili zdecydowanie więcej, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Trener Kiereś ma powody do niepokoju, bo w takiej formie jego zespół nie wywalczy bezpośredniego awansu do Ekstraklasy.

Reklama

ARKA GDYNIA 2:1 GÓRNIK ŁĘCZNA
(A. Deja 21′, M. Marcjanik 86′ – B. Śpiączka 41′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
55
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

6 komentarzy

Loading...